Dwie słabości, jeden atut. Czy twardy dyskont zmieni polski handel?

07.08.2020 -

25 lipca otworzył się w Polsce pierwszy twardy dyskont rosyjskiej sieci handlowej Mere. Jakie może mieć perspektywy na naszym rynku? – Nic nie wskazuje na to, żeby sieć handlowa Mere była w najbliższym czasie konkurencją dla Aldi i Netto, nie wspominając o Lidlu czy Biedronce – mówi serwisowi portalspozywczy.pl Agnieszka Górnicka, prezes Inquiry.

– Każda nowa i ambitna propozycja na polskim rynku to ciekawa rzecz i będziemy się temu przyglądać. Na razie jest jeden sklep Mere, który na dzisiaj nie zmienia krajobrazu handlowego, mimo że polski rynek jest bardzo wrażliwy na ceny. Widać bardzo wyraźnie, że polscy konsumenci często szukają promocji – to jest najprostszy sposób na przyciągnięcie ich do sklepów – tłumaczy Agnieszka Górnicka, prezes Inquiry.

– Pozornie mogłoby się wydawać, że sklep, który oferuje produkty średnio o 20% tańsze niż oferują inne sieci handlowe, jest skazany na sukces, ponieważ to bardzo duża różnica. Ale zawsze jest coś za coś, ponieważ Mere nie inwestuje w wystrój placówek handlowych ani w obsługę klienta, czyli nie stawia na wysokiej jakości doświadczenie zakupowe klientów. Poza tym sieć ta oferuje ograniczony asortyment – dodaje.

– Trzeba też pamiętać, że Mere nie konkuruje tylko z popularnymi dyskontami, które mają swoje sklepy w Polsce, ale także z sieciami handlowymi takimi jak Action, Dealz oraz Tedi, które oferują produkty niespożywcze w bardzo atrakcyjnych cenach. Wszystkie te trzy sieci bardzo szybko się rozwijają, mają dobrze przemyślany format i to, co je odróżnia od Mere – posiadają wystrój odpowiadający wymaganiom współczesnego konsumenta – tłumaczy prezes Inquiry.

– Poza tym format, jakim jest hard dyskont, do tej pory niezbyt przyjął się w Polsce. Mimo, że istniał kiedyś, bo tak zaczynały sieci Lidl i Aldi. Ale obie te sieci zostały zmuszone przez polski rynek do zmiany strategii i obecnie dawno już nie wyglądają jak klasyczne dyskonty. Także Biedronka przeszła proces zmiany wystroju i obecnie osiąga coraz lepsze wyniki. To, że Biedronka odnosi takie sukcesy, to nie jest tylko kwestia cen, ale od lat umiejętnie budowanego marketingu. Tak samo Lidl, który ma oddane grono fanów, ale nie dlatego, że jest twardym dyskontem, tylko dlatego, że obecnie mocno stawia na jakość i świeżość produktów – dodaje.

– To pokazuje, że wbrew pozorom dla polskich konsumentów nie liczy się tylko cena, ale też i wizerunek marki oraz pozytywne doświadczenie zakupowe. Mere obecnie wchodzi do Polski jako nierozpoznawalna marka dla krajowych konsumentów. Pierwsze zetknięcie z tą siecią niekoniecznie dostarcza pozytywnych wrażeń zakupowych – zauważa Agnieszka Górnicka.

– Inna kwestia, która stawia pod znakiem zapytania szybką ekspansję Mere w Polsce jest taka, że sieć ta nie będzie miała w asortymencie markowych produktów. Tymczasem polski rynek wymusił na dyskontach więcej markowych produktów, niż zakładano. To są dwie słabości Mere – brak marketingu i brak markowych produktów. Atutem są niskie ceny – tłumaczy.

– W Polsce istnieje spora grupa osób, dla których niskie ceny są bardzo ważne, nawet ważniejsze od marki sklepu. Ale główna trudność w zaadresowaniu sieci do tego segmentu polega na tym, że jest on bardzo rozproszony. Widzę więc dla Mere miejsce w Polsce – ale takie, jakie mają tanie chińskie markety. To nie jest sieć, która zmieni oblicze polskiego handlu. Nawet jeśli otworzy 100 sklepów, nie będą one konkurencją dla Aldi i Netto, nie wspominając o Lidlu czy Biedronce – dodaje.

– Krajobraz konkurencyjny, w który wchodzi Mere, to nie tyko znane dyskonty, ale też i sieci dyskontowe non food, które się rozwijają i bardzo dobrze sobie radzą. Marketingowo prowadzone są w dużo bardziej zaawansowanym stopniu niż rosyjska sieć. Każdemu życzę sukcesu, a polski rynek w niedługim czasie zweryfikuje, czy twardy dyskont to format, który może być atrakcyjny dla polskiego konsumenta – podsumowuje Agnieszka Górnicka.
07.08.2020 za portalspozywczy.pl

Współpraca