Główny zagraniczny odbiorca polskiego mleka ma poważne trudności

W przestrzeni medialnej dominują tematy związane z cłami wprowadzanymi bądź zapowiadanymi przez Donalda Trumpa. Media głównego nurtu rozpisują się o wojnie handlowej i grożą prawdziwą katastrofą. Jednak dla branży mleczarskiej, prawdziwe niebezpieczeństwo znajduje się znacznie bliżej.


Polskie firmy mleczarskie muszą eksportować ok. 30-40 proc. swojej produkcji przetworzonej, co obecnie staje się coraz trudniejsze. Z jednej strony pojawiają się kłopoty wewnętrzne jak gigantyczne koszty energii, a z drugiej rynki docelowe również popadają w trudności.
            Jak podało Biuro Analiz i Strategii Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, sprzedaż produktów mlecznych w 2023 roku do krajów Unii Europejskiej wygenerowała 67% wpływów uzyskanych z eksportu (2,05 mld EUR, spadek o 15%). Głównymi odbiorcami produktów mlecznych na rynku unijnym były: Niemcy (18% wartości – 541 mln euro), Czechy (7% – 213 mln euro) oraz Włochy (5% – 152,6 mln euro). Tym samym niezmiennie Niemcy nadal pozostają głównym odbiorcą polskiego eksportu, również mleczarskiego.
            Tymczasem niemiecka gospodarka pogrąża się w kryzysie. Federalny Urząd Statystyczny poinformował, że PKB Niemiec spadł o 0,2 proc. od października do grudnia w porównaniu z poprzednim kwartałem 2024 r. To więcej niż zakładały wcześniejsze prognozy, które wskazywały na spadek o 0,1 proc. Najnowszy raport Eurostatu pokazuje wyniki tylko dla 13 z 27 krajów członkowskich. W oczy rzuca się przede wszystkim kiepska kondycja dwóch największych gospodarek Unii – niemieckiej i francuskiej. W Niemczech w IV kwartale odnotowano spadek PKB o 0,2% kdk i był to drugi z trzech ostatnich kwartałów zakończony pod kreską.
 
Przyczyny niemieckich kłopotów
            Gospodarka Niemiec opiera się na przemyśle ciężkim – motoryzacyjnym i maszynowym, które produkowały mniej w ubiegłym roku. Ich eksport skurczył się, inwestycje w maszyny, sprzęt i pojazdy gwałtownie spadły, a branża budowlana ucierpiała z powodu kryzysu mieszkaniowego. Niemiecki dziennik tagesschau pokazuje, że w całym roku 2024 największa gospodarka Europy skurczyła się o 0,2 proc., po tym jak w 2023 r. skurczyła się już o 0,3 proc. "To najdłuższa recesja od ponad 20 lat". Ostatni raz-dwa lata recesji z rzędu odnotowano w latach 2002-2003 – przypomina niemiecka gazeta. Co ważne nic nie wskazuje na poprawę sytuacji u głównego naszego partnera handlowego, gdyż rząd Niemiec znacznie obniżył prognozę wzrostu PKB na 2025 r. Minister gospodarki Robert Habeck ogłosił, że rząd spodziewa się w tym roku niewielkiego wzrostu gospodarczego na poziomie 0,3 proc. Jednak eksperci przewidują, że Niemcy w przyszłym roku nadal będą zmagać się z recesją.
            Gospodarka to nie tylko statystyczne liczby, ale również, jeśli nie przede wszystkim nastroje społeczne. Tymczasem w jednym z ostatnich opublikowanych sondaży niemieccy respondenci byli pytani m.in. o najważniejsze problemy w kraju. 45 proc. z nich wskazało na gospodarkę – to wzrost o 38 pkt. proc. w stosunku do podobnego badania z września 2021 r. Instytut Niemieckiej Gospodarki udostępnił pesymistyczne prognozy dla niemieckiej gospodarki, która – według raportu – "nie rusza z miejsca". Na drugim miejscu wśród największych problemów respondenci wskazali imigrację (23 proc.), a na trzecim znalazły się kwestie związane z "konfliktami zbrojnymi, pokojem i polityką zagraniczną" (18 proc.). Dla 12 proc. ankietowanych najważniejszym wyzwaniem pozostaje ochrona środowiska i zmiany klimatyczne. Jednak, jak podkreśla "Die Welt", znaczenie tego tematu zmniejszyło się najbardziej – aż o 21 pkt. proc. w porównaniu z poprzednim sondażem.
            W wyniku kłopotów niemieckich przedsiębiorstw w kraju rośnie bezrobocie, co skutkuje, normalnym w tej sytuacji, spadkiem konsumpcji. Również obawy o przyszłość zamroziły i tak tradycyjnie oszczędne budżety gospodarstw domowych.
            Historia ostatnich 30 lat wskazuje, że zawsze kłopoty gospodarcze Niemiec okazały się bolesne dla naszej gospodarki. Można śmiało przyjąć, że Polska swoje spowolnienie gospodarcze importuje głównie od naszych zachodnich sąsiadów. Kłopoty zachodnich krajów Unii, a przede wszystkim Niemiec, doprowadziły do tego, że wartość naszego eksportu w ciągu pierwszych 11 miesięcy 2024 r. spadła o 7 proc., a importu o 4,5 proc.
            Mimo iż polskie produkty mleczarskie są tylko niewielką częścią ogólnego naszego eksportu, jaki kierujemy do naszych zachodnich sąsiadów, to jednak nadal Niemcy są głównym zagranicznym odbiorcą tak bardzo uzależnionych od eksportu polskich mleczarni. Kłopoty za Odrą są sygnałem, że nasi handlowcy muszą szybko starać się przekierować cześć mlecznego eksportu na inne rynki.
 
Radosław Poniedzielski
 

Współpraca