Mniejsze mleczanie nie muszą przegrać z największymi
23.04.2021 -
W produkcji żywności rywalizacja o surowiec jest zjawiskiem równie naturalnym jak konkurowanie o rynek zbytu. Polskie mleczarstwo w takich warunkach funkcjonuje od wielu lat, przy czym walka o surowiec odbywa się na różnych płaszczyznach - powiedział serwisowi portalspożywczy.pl
Arkadiusz Cyman, doradca komunikacyjny z firmy Above Communications, od kilkunastu lat współpracujący z branżą mleczarską.
- Warto pamiętać, że prawo spółdzielcze daje podmiotom, które nie czują się pewnie na rynku, dość prostą metodę poprawy swojej sytuacji.
- Sytuacja nie jest jednoznacznie niekorzystna dla mniejszych mleczarni. Ich oferta dla dostawców może być bardziej rozbudowana niż tylko wysokość ceny płaconej za mleko. Nie jest też tak, że duży zawsze zapłaci więcej niż mały.
- Intensyfikacja współpracy z producentami działającymi w innych sektorach rynku żywności zmniejsza zależność od nastrojów konsumenckich w tradycyjnej kategorii mleczarskiej.
Zwraca uwagę, że w sektorze spółdzielczym często przyjmowała ona formę wchłaniania przez większe spółdzielnie mniejszych konkurentów, których głównym atutem była grupa stałych i sprawdzonych dostawców. - Przejmująca zwiększała ilość przetwarzanego mleka i w rezultacie swoją ofertę dla klientów, a czasami także zdobywała ciekawe produkty lub technologie wraz z wykwalifikowaną załogą. Przejmowana zyskiwała stabilizację i szansę rozwoju zarówno dla producentów mleka, jak i dla pracowników. Dzięki takiej metodzie konsolidacji to spółdzielnie są dziś dominującymi przetwórcami mleka w Polsce – największe w Polsce grupy powstały właśnie z połączenia wielu mniejszych podmiotów. Warto zatem pamiętać, że prawo spółdzielcze daje tym podmiotom, które nie czują się pewnie na rynku, dość prostą metodę poprawy swojej sytuacji. W przypadku przedsiębiorstw, które nie są spółdzielniami, również obserwowaliśmy proces konsolidacji realizowany poprzez transakcje kapitałowe pomiędzy firmami - mówi Cyman.
Oczywiście niczym nowym nie jest również przejmowanie poszczególnych dostawców. - Za każdym razem jest to decyzja hodowcy i podejmując ją, kieruje się on troską o rozwój swojego gospodarstwa oraz sytuację finansową rodziny. Jednak sytuacja nie jest jednoznacznie niekorzystna dla mniejszych mleczarni. Ich oferta dla dostawców może być bardziej rozbudowana niż tylko wysokość ceny płaconej za mleko. Nie jest też tak, że duży zawsze zapłaci więcej niż mały - zwraca uwagę ekspert. Podkreśla, że każdy podmiot skupujący mleko musi kierować się rachunkiem ekonomicznym. - Jeśli więc średni lub mały przetwórca uzyskuje odpowiednią marżę ze sprzedaży swoich produktów, może skutecznie rywalizować o dostawcę z większym konkurentem. Nie można też bagatelizować innych czynników, jak na przykład kilkupokoleniowych związków z lokalną spółdzielnią, członkostwo w której przechodziło z ojca na syna wraz z gospodarstwem. Alternatywą dla mniejszych przedsiębiorstw jest ponadto rezygnacja z przetwórstwa – niczym zaskakującym nie jest przecież spółdzielnia mleczarska, która skupuje mleko od swoich członków, a następnie odsprzedaje je dużym przetwórcom. W ten sposób może uzyskiwać dla nich lepsze ceny niż poszczególne gospodarstwa działające samotnie - mówi Arkadiusz Cyman.
Nawiązując do tematu nowoczesnych i wielkich proszkowni wybudowanych przez liderów rynkowych, zauważa iż nowoczesne proszkownie niewątpliwie stanowią dla inwestujących w nie przedsiębiorstw szansę na dynamiczny rozwój, a co za tym idzie, wzmocnienie ich pozycji konkurencyjnej na rynku surowcowym. - Ale trzeba na nie patrzeć również jako na olbrzymią szansę dla całego polskiego mleczarstwa. Stwarzają one bowiem możliwość zagospodarowania nadwyżki mleka w Polsce poprzez zwiększenie jego sprzedaży w kanale B2B. Intensyfikacja współpracy z producentami działającymi w innych sektorach rynku żywności zmniejsza zależność od nastrojów konsumenckich w tradycyjnej kategorii mleczarskiej. Pozwala też korzystać ze współczesnych trendów. Na przykład wzrost popytu na różnego rodzaju odżywki i przekąski dla osób aktywnych fizycznie zaowocował zwiększonym zapotrzebowaniem na sproszkowane białka mleka. Tym konsumentom nie udałoby się sprzedać więcej sera czy masła, ale można ich pozyskać inaczej, wychodząc z ofertą odpowiadającą na ich określone potrzeby. To oczywiście tylko jeden z przykładów na to, że nowoczesne technologie proszkowania mogą przynieść korzyści zarówno firmom, które zdecydowały się na tego rodzaju inwestycje, jak i ich dostawcom – polskim rolnikom - ocenia Arkadiusz Cyman.
(23.04.2021 za Roman Wieczorkiewicz, portalspozywczy.pl)