Pandemia sparaliżowała Mleko w szkole

19.04.2021 -

Największym wyzwaniem dla polskiego sektora mleczarskiego była niewątpliwie pandemia koronawirusa, jednak wbrew pierwotnym obawom unijny i światowy sektor mleczarski zniósł ją całkiem nieźle - powiedział serwisowi portalspożywczy.pl Marcin Hydzik, prezes Związku Polskich Przetwórców Mleka.

Europejski sektor mleczarski okazał się być odporny na COVID-19.

  • Największym problemem związanym z pandemią była realizacja programu „mleko w szkole”.
  • Od końca 2020 roku zaczęły rosnąć koszty produkcji mleka.

- W naszej branży przeważa jedna opinia – europejski sektor mleczarski okazał się być odporny na COVID-19. Odnotowano wzrost dostaw mleka surowego i produkcji większości produktów gotowych względem roku 2019. Ceny również utrzymywały się na zadowalającym poziomie. Zatem ogół branży nie odczuł negatywnych skutków ekonomicznych epidemii. Natomiast w początkowej jej fazie problem był brak jasnych wytycznych związanych z utrzymywaniem reżimu sanitarnego w gospodarstwach i zakładach przetwórczych. Branża obawiała się wprowadzenia surowych obostrzeń w przemieszczeniu się osób i towarów na terenie kraju, jak i UE i rozważała różne scenariusze na wypadek gdyby nagle zakazano odbioru mleka z danego powiatu lub województwa lub gdyby jeden lub kilka zakładów mleczarskich musiałby zostać zamknięte z powodu kwarantanny – na szczęście do takiej sytuacji nie doszło. Pojawiły się również przejściowe problemy w transporcie transgranicznym, ale na szczęście zostały one szybko rozwiązane - mówi Marcin Hydzik.

Jego zdaniem, największym problemem związanym z pandemią była realizacja programu „mleko w szkole”. Z powodu zamknięcia placówek oświatowych, firmy zaangażowane w program nie mogły dostarczać swoich towarów, nie było gdzie magazynować już wyprodukowanych na potrzeby programu przetworów mlecznych, no i rzecz jasna pojawiły się problemy z płatnościami za zakontraktowane ale niemożliwe do realizacji dostawy.

Innym problemem, który zaczął narastać w końcówce 2020 roku były rosnące koszty produkcji mleka. Mniejsza niż zazwyczaj produkcja soi oraz rzepaku, a także duży popyt importowy ze strony chińskiego rolnictwa, jak również ogólny wzrost cen zbóż, przekładają się rzecz jasna na wzrost cen pasz.- Jednakże należy zauważyć, że mimo procesów koncentracyjnych na poziomie produkcji mleka, w Polsce nadal przeważają gospodarstwa małe – utrzymujące średnio ok. 20 krów lub nawet mniej. Gospodarstwa takie najczęściej korzystają z pasz objętościowych, produkowanych przez samych rolników i w ich przypadku wzrost cen śruty sojowej czy rzepakowej nie będzie aż tak bardzo odczuwalny - uważa prezes ZPPM.

- Natomiast gospodarstwa, które utrzymują stada o wiele większe niż średnia dla Polski, a w celu zwiększenia mleczności krów oprócz pasz objętościowych, stosują również pasze treściwe, w tym również pasze przemysłowe, w zależności od zmian cen skupu mleka albo ograniczą stosowanie pasz kupowanych na rynku, a tym samym zmniejszą produkcję albo jeżeli sytuacja na to pozwoli nieco zmniejszą swoją rentowność, utrzymując jednak produkcję na dotychczasowym poziomie. Zapewne większość z nich nie będzie w stanie zrównoważyć rosnących cen pasz poprzez zwiększenie stada ze względu na ograniczenia w infrastrukturze i areale pastwisk. Z kolei zwiększenie wydajności wymaga stosowania drożejących pasz śrutowych i tak koło się zamyka. Niektórzy duzi producenci twierdzą, że podniesienie cen w skupie nawet o 10 groszy nadal nie rozwiąże problemu rosnących kosztów zakupu pasz - mówi prezes Hydzik.

(19.04.2021 za Roman Wieczorkiewicz, portalspozywczy.pl)


Współpraca