Pomoc unijna dla branży mleczarskiej była Polsce niepotrzebna?

04.09.2020 -

Jak wiadomo, wraz z wybuchem epidemii koronawirusa koniunktura na światowym rynku mleka, w tym oczywiście także w Polsce, znacznie się pogorszyła. Z tego też powodu UE zdecydowała się uruchomić w pierwszych dniach maja, mechanizm dopłat do prywatnego przechowywania masła, OMP i serów. Patrząc na dane pokazujące, ile tych produktów zgłoszono do prywatnego przechowywania w Polsce, można dojść do wniosku, że w naszym kraju jednak nie było tak źle z tym mlekiem.

Jak wynika z opracowania Biura Analiz i Strategii KOWR na podstawie danych KE (data odczytu: 13.08.2020 r.), od 7 maja do 30 czerwca 2020 r. (w tym czasie można było składać wnioski) do prywatnego przechowywania w UE zgłoszono łącznie 20,1 tys. ton OMP z dziewięciu krajów członkowskich, w tym najwięcej z Niemiec (10 tys. ton), Niderlandów (4,7 tys. ton) oraz Belgii i Portugalii (po 1,8 tys. ton). Przedsiębiorcy w Polsce zgłosili do przechowywania 354 tony OMP.

Do końca czerwca, do prywatnego przechowywania zgłoszono także w skali UE 67,7 tys. ton masła, w tym m.in. najwięcej w Niderlandach (21,6 tys. ton), Irlandii (14,8 tys. ton), Niemczech (13,4 tys. ton), we Francji (7,2 tys. ton) oraz w Belgii (3,5 tys. ton), na Litwie i w Wielkiej Brytanii (po 1,7 tys. ton). W Polsce zgłoszono do przechowywania 431 ton masła. Łącznie do mechanizmu przystąpiło osiemnaście krajów członkowskich.

Najciekawsza sytuacja jest jednak w serach. Jak wynika z danych KOWR, do 30 czerwca br. przedsiębiorcy unijni zaoferowali do składowania w prywatnych magazynach 47,7 tys. ton serów. Do mechanizmu przystąpiło osiemnaście krajów UE. Limity serów przyznane poszczególnym państwom członkowskim wykorzystano w całości we Włoszech (12,7 tys. ton), w Hiszpanii (4,6 tys. ton), Wielkiej Brytanii (4,5 tys. ton), Irlandii (2,2 tys. ton), Belgii (1,1 tys. ton), na Litwie (978 ton) oraz w Szwecji (792 tony). Przedsiębiorcy w Polsce w ramach tego mechanizmu zgłosili 39 ton serów, choć maksymalna ilość serów, która mogła być objęta systemem prywatnego przechowywania w naszym kraju wynosiła 8277 ton!

Dane te zadziwiają, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę niedawne – bo majowe, alarmujące wystąpienia ówczesnych przedstawicieli Polskiej Izby Mleka, którzy – jak wynikało z wypowiedzi, tylko czekali na uruchomienie omawianego mechanizmu dopłat zamartwiając się czy zdążą z niego skorzystać:

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Edwarda Bajko, aktualnego prezesa Polskiej Izby Mleka.

- Mechanizm dopłat do prywatnego przechowywania mleka w proszku, masła i serów nie cieszy się wśród polskich mleczarni i firm handlowych dużą popularnością z kilku powodów – komentuje dla redakcji farmer.pl Edward Bajko, prezes PIM. – Po pierwsze, wymaga zamrożenia kapitału lub jest wręcz niedostępny w przypadku niskiej płynności finansowej firm. Po drugie, stwarza ryzyko niewykorzystania szans na korzystną sprzedaż, jeżeli rynek ożywi się przed upływem zadeklarowanego okresu przechowywania. To ryzyko oceniam szczególnie wysoko w przypadku silnych, ale nie fundamentalnych przyczyn osłabienia popytu, jak to miało miejsce w przypadku pandemii – podkreśla prezes Bajko.

- W przypadku serów, mechanizm wymaga dodatkowo trwałego i indywidualnego oznakowania każdej sztuki sera, co nie jest w Polsce stałą praktyką, bo w normalnych warunkach nie jest to potrzebne. Jest to mechanizm korzystny dla producentów markowych serów długodojrzewających (np. Parmigiano Reggiano), ale raczej powoduje partycypację budżetu unijnego w kosztach normalnego dojrzewania niż ogranicza podaż w celu stabilizacji rynku – zaznacza szef PIM. W jego ocenie także, mechanizm wymaga poniesienia relatywnie wysokich kosztów związanych z wymaganiami biurokratycznymi w stosunku do wysokości dopłat. Doliczając do tego koszty samego przechowywania „gra nie jest warta świeczki” przy stosunkowo niskich zapasach.

Zdaniem prezesa Bajko, nie jest wykluczone, że polskie mleko w proszku i masło było objęte dopłatami do przechowywania w większych ilościach niż wynika z danych posiadanych przez KOWR, ponieważ nasze produkty zgłoszone zostały przez zagraniczne firmy handlowe, które kupiły je w Polsce.

- Generalnie uważam uruchomienie mechanizmu dopłat do przechowywania z powodu pandemii za decyzję podjętą w dużej mierze z powodów PR-owych (wypadało coś zrobić, a mechanizm był gotowy i stosunkowo mało kosztowny) lub przekonaniem o nadchodzącym długotrwałym załamaniu globalnej wymiany handlowej z powodów logistycznych. Okazuje się on dosyć pomocny i skuteczny w przypadku krótkotrwałego załamania popytu, ale jest daleko niewystarczający w razie fundamentalnej i długotrwałej nadpodaży produktów mleczarskich – komentuje dla farmer.pl prezes PIM.

(04.09.2020 za farmer.pl)


Współpraca