Przebywasz na wątpliwym „L4”? Licz się z kontrolą! Kto i w jaki sposób może nas skontrolować?

W ostatnich miesiącach popularne „L4” nierzadko spędzały sen z powiek właścicielom polskich firm. Rok 2020 był bez wątpienia rokiem chorowania na masową skalę. Jak wynika z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych na zwolnieniach chorobowych Polacy spędzili 296 mln dni, a przez 12 miesięcy lekarze wystawili łącznie 24 mln zaświadczeń chorobowych. Wyraźna część z nich była wykorzystywana w sposób niewłaściwy. Jednak tylko niewielki procent zwolnień został skontrolowany przez ZUS i pracodawców. Kto i kiedy może zapukać do naszych drzwi w celu przeprowadzenia kontroli zwolnienia chorobowego?

W okresie od stycznia do grudnia 2020 roku ZUS przeprowadził 275,4 tys. kontroli zwolnień chorobowych (co stanowi zaledwie 1,1% wszystkich zwolnień lekarskich wystawionych w 2020 roku), w konsekwencji czego wydanych zostało 16,7 tys. decyzji wstrzymujących dalszą wypłatę zasiłków chorobowych. Kwota wstrzymanych z tego tytułu zasiłków w całym 2020 roku osiągnęła 18 346 tys. złotych. Kontrole prowadzone przez pracowników ZUS to właściwie – przysłowiowa kropla w morzu potrzeb. W 2020 roku obniżono wypłaty zasiłku chorobowego dla 185, 8 tys. osób o kwotę 207 964 tys. złotych. Łączna kwota obniżonych i cofniętych świadczeń pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa za poprzedni rok wyniosła 226 324, 4 tys. złotych.

Chorzy na Covid, ale nie tylko

Na sam Covid-19 zachorowało w Polsce od początku trwania pandemii łącznie 2 835 083 osób (stan na dzień 10.05.2021 roku). Znaczna liczba pracowników była w ubiegłym roku naprawdę chora, a średni czas zwolnienia lekarskiego spowodowanego wirusem wynosił od 6 do 10 dni. Jednak w tym samym okresie, wiele osób brało również zwolnienia chorobowe prewencyjnie – np. z powodu obawy przed zakażeniem wirusem siebie lub swoich najbliższych. Znaczny odsetek pracowników skarżył się również w trakcie pandemii na zbyt wysokie obciążenie psychiczne. Było ono związane, oprócz troski o zdrowie, z nadmierną ilością obowiązków wynikających z nieobecności pozostałych, chorujących współpracowników, a także kolejnymi loockdownami oraz izolacją społeczną spowodowaną pracą zdalną. W tym przypadku również część osób wykorzystała trend na zwolnienia od lekarza psychiatry, posługując się „L4” w sposób niewłaściwy.

Kto kontroluje? Nie tylko ZUS

W praktyce ZUS przeprowadza kontrole zwolnień chorobowych dopiero po upływie 90 dni, gdy to na nim zaczyna spoczywać obowiązek opłacania zasiłków chorobowych. Wcześniej pracodawcy są zdani na siebie. Dlatego, do domów Polaków, którzy przebywali w ubiegłym roku na zwolnieniach lekarskich, a co do których szefowie mieli podejrzenie, iż wykorzystują zwolnienie w sposób niewłaściwy, coraz częściej pukali kontrolerzy wyspecjalizowanych firmy, działających na prośbę i zlecenie szukających wsparcia przedsiębiorców. I tak z danych Conperio, największej w Polsce firmy doradczej zajmującej się problematyką absencji chorobowej, wynika iż spośród 30 000 tys. skontrolowanych w 2020 roku zwolnień chorobowych, aż 32% wykorzystywanych było w niewłaściwy sposób.

– Polacy podczas kontroli zastawani byli m.in. na pracy zarobkowej, sprzedając np. odzież, prowadząc prywatne zakłady kosmetyczne, usługi remontowo budowlane, czy import aut z zagranicy. Także w lipcu i sierpniu odnotowaliśmy bardzo wysoki odsetek niewłaściwie wykorzystanych zwolnień – aż 43 %, co spowodowane było luzowaniem restrykcji przez rząd oraz chęcią wzięcia urlopu przez pracowników – a przecież wiadomo, iż wszyscy naraz na wakacje wyjechać nie mogą. Coraz częstsze, a niezwykle trudne do weryfikacji są także zwolnienia wystawione przez lekarzy psychiatrów – mówi Mikołaj Zając, prezes Conperio.

Jak przebiega kontrola?

Jak wskazują przepisy, każdy pracodawca jest uprawniony do przeprowadzania kontroli prawidłowości wykorzystywania przez pracowników zwolnień lekarskich od pracy, za które wypłaca z własnych środków wynagrodzenie za czas choroby na podstawie art. 92 Kodeksu pracy. Jak zatem wygląda taka kontrola i na co może pozwolić sobie kontroler w naszej obecności?

– Kontrolerzy, którzy mogą zapukać do drzwi podczas naszego pobytu na „L4” to wykwalifikowani specjaliści, działający przy zachowaniu najwyższej jakości standardów etycznych. Ich wizyta w naszym miejscu zamieszkania służy głównie weryfikacji tego, czy w trakcie zwolnienia nie podejmujemy się dodatkowej działalności lub nie wykorzystujemy czasu w inny, niezgodny z jego przeznaczeniem sposób. Każdy z kontrolerów powinien okazać nam specjalną legitymację oraz zgodę na przeprowadzenie kontroli. Kontrolerzy to osoby legitymujące się wyższym wykształceniem, posiadające doświadczenie w pracy w placówkach edukacyjnych instytucjach państwowych, działach kadr czy policji. Na miejscu mogą oni także przeprowadzić z nami krótki, anonimowy wywiad. Dzięki temu pracodawca może nie tylko wyłapać tzw. „symulantów”, ale również pomóc w usprawnieniu pracy uczciwym pracownikom. Anonimowe odpowiedzi są bowiem znakomitym sprzężeniem zwrotnym dla pracodawcy, który dowiaduje się, co w organizacji pracy w jego firmie funkcjonuje dobrze, a które elementy wymagają poprawy – wyjaśnia Mikołaj Zając.

A co jeśli nie będzie nas w domu lub nie otworzymy drzwi?

Jeżeli pracodawca przeprowadza kontrolę w miejscu naszego zamieszkania lub pobytu i kontrolujący nie zastanie nas w domu lub gdy po prostu nie chcemy mu otworzyć (mamy takie prawo), kontrolę należy w miarę możliwości ponowić oraz wyjaśnić przyczyny tej nieobecności. Jeżeli pracownik poda uzasadniony powód swojej nieobecności, np. wizyta u lekarza itp., nie można uznać, że zwolnienie lekarskie od pracy było nieprawidłowo wykorzystywane.

– Kontrolerzy działają wg. ustalonych wewnętrznie procedur, zgodnych z obowiązującymi przepisami i wytycznymi Państwowej Inspekcji Pracy oraz innych właściwych do tego instytucji. Każdy krok kontroli dokumentowany jest w autorskiej, powiązanej z systemami monitoringu GPS aplikacji nadzorującej ich pracę. Aplikacja ta rejestruje datę oraz miejsce kontroli. Osoba kontrolująca nas na zlecenie naszego pracodawcy, zobowiązana jest sporządzić szczegółową notatkę z kontroli. Finalnie precyzyjny raport trafia na biurko przełożonego – dodaje Zając.

O losie przyłapanego pracownika zadecyduje szef

Na końcu, to od właściciela danej firmy zależą dalsze kroki podjęte w stosunku do pracownika, którego kontrolerzy nie zastaną pod adresem podanym w druku zwolnienia chorobowego lub który przyłapany zostanie na wykonywaniu innych czynności, niezgodnych ze zwolnieniem. Wątpliwości pracodawcy, czy pracownik wykorzystywał zwolnienie lekarskie zgodnie z jego celem i czy w związku z tym ma prawo do zasiłku, rozstrzyga ZUS na wniosek pracodawcy. Jeżeli jest taka potrzeba, ZUS zasięga opinii lekarza orzecznika ZUS.

(Informacja prasowa CONPERIO)


Współpraca