Przepisy są, ale rolnicy nie chcą się zrzeszać w grupy producenckie

31.07.2021 -

Dlaczego rolnicy nie chcą się zrzeszać w nowe grupy producenckie, a liczba takich podmiotów maleje? O tym problemie rozmawiano podczas posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa.

Dyskusja odbyła się przy okazji pierwszego czytania rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o grupach producentów rolnych i ich związkach.

Posłanka Anita Sowińska (Lewica) podkreślała, że w Polsce gospodarze są zrzeszeni w różnych grupach producenckich raptem w około jednym procencie, natomiast na Zachodzie, przykładowo we Francji czy Holandii, jest zrzeszonych ponad 90% rolników.

- Dzięki temu siła rolników jest większa, również negocjacyjna jeżeli chodzi o negocjacje cenowe. Z analizy wynika, że mamy 886 grup producenckich, które skupiają 12,5 tys. członków. To nie jest dużo, przy czym średnio wychodzi około 14 członków na grupę. Czy przedstawione rozwiązania prawne pomogą w rozwiązaniu problemu systemowego? Szczerze mówiąc, mam wątpliwości - mówiła polityk.

Wątpliwości zgłaszał także poseł Piotr Borys (KO). Wskazywał, że od 2016 r., kiedy istniało 1331 grup producenckich, nastąpił radykalny spadek do 886. - Chciałbym zapytać, jak państwo oceniacie, głównie specjaliści i współautorzy raportu, co tak naprawdę było tego przyczyną? To jest po prostu wysoce niepokojące - przekonywał.

- Dlaczego tyle grup upadło? Myślę, że odpowiedź jest najprostsza - zaznaczał z kolei poseł Jarosław Sachajko (Kukiz15). – Właśnie dlatego, że nie było spółdzielczości, tylko to była organizacja kapitałowa. Nagle mniejsi rolnicy w tej, nazwijmy to, spółce zobaczyli, że nic w niej nie mogą. Duży, który sobie wziął czterech mniejszych, o wszystkim decydował, dlatego rolnicy się wycofywali z działalności w ramach grup producenckich - wyjaśniał.

Jan Krzysztof Ardanowski (PiS), były minister rolnictwa twierdził, że procedowana ustawa ułatwi życie istniejącym grupom producentów, bo będzie doprecyzowywała różnego rodzaju wątpliwości, które nawet pojawiały się w sądach. Spowoduje również większą elastyczność w realizacji celów, dla których grupa została powołana.

- Ale pytanie, które również padało z ust moich poprzedników, jest pytaniem szerszym, czy w ogóle rolnicy w Polsce chcą tworzyć grupy producenckie? Wydaje się, że kilkanaście lat doświadczeń i dużych pieniędzy, jakie zostały włożone w proces ich tworzenia, nie przyniosły efektu. To nie jest kwestia błędów w ustawie o spółdzielniach rolników. Zakładała ona szereg korzyści, wynikających z organizowania się, a mimo to nic nie dała - przyznał Ardanowski.

Według niego, trzeba postawić sobie pytanie, czy ze złego doświadczenia z czasów komunizmu, czy z indywidualizmu w podejściu, czy z jakichś innych czynników wynika, że generalnie rolnicy chcą prowadzić działalność gospodarczą indywidualnie.

- Państwo doskonale wiedzą, że problem jest bardzo, bardzo złożony i odniesienia historyczne, które tutaj padały, są główną odpowiedzią na te pytania. Wszyscy z państwa się orientują, że aby grupa dobrze funkcjonowała, musi przynosić odpowiednie zyski, ale musi mieć też kapitał. W krajach zachodnich, gdzie była nieskrępowana działalność gospodarcza, a związki producentów w różnych formach mają długą tradycję istnienia, od okresu jeszcze przed II wojną światową, grupy potrafiły ten kapitał stworzyć, zbudować. Gdy rolnicy widzieli zysk, interes w funkcjonowaniu w grupie producenckiej, potrafili się w zrzeszać - tłumaczył Ryszard Bartosik, wiceminister rolnictwa.

Przyczyn zmniejszenia się liczby grup producenckich jest w jego ocenie co najmniej kilka.

- Ale jedną z nich jest to, że zawsze jest tak - jeśli można uzyskać dofinansowanie, a środki były w pewnym okresie - to choćby z tego tytułu grupy powstawały. W wielu grupach, jeśli nie było głębszej idei, było wykorzystanie środków. W czasie, który był możliwy do rozliczenia pieniędzy, grupy ulegały samolikwidacji. I tak to wyglądało - podkreślał wiceszef resortu.

(31.07.2021 za agropolska.pl)


Współpraca