Rzecznik ETS nie zgadza się na obowiązkowe znakowanie kraju pochodzenia mleka

17.07.2020 -

Marcin Hydzik, Prezes Zarządu Związku Polskich Przetwórców Mleka poinformował, że w dniu 16. lipca 2020r. opublikowana została opinia Gerarda Hogana, rzecznika Generalnego Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS) w sprawie dotyczącej francuskiego rozporządzenia z 2016r. wprowadzającego obowiązkowe znakowanie kraju pochodzenia mleka na produktach mleczarskich wytwarzanych we Francji.

Posiadająca zakłady przetwórcze i pozyskująca mleko w wielu krajach Grupa Lactalis zaskarżyła w 2018r. krajowe przepisy, zarzucając im brak zgodności z niektórymi przepisami już obowiązującymi we Francji, ale również z prawodawstwem unijnym. Spółka powoływała się m.in. na ograniczenie swobody przepływu towarów.

Francuski sąd zwrócił się w tej sprawie o opinię do ETS. W odpowiedzi Rzecznik Generalny tej instytucji jasno stwierdził, że jedynie kiedy pochodzenie środka spożywczego ma namacalny wpływ na sam produkt, znakowanie kraju pochodzenia może być brane pod uwagę, dodając przy tym, że „Każdy inny wniosek utorowałby ostatecznie drogę do pośredniego ponownego wprowadzenia przepisów krajowych dotyczących produktów spożywczych, które miały na celu odwołanie się do czysto nacjonalistycznych – nawet szowinistycznych – instynktów ze strony konsumentów.”

Alexander Anton, sekretarz Generalny Europejskiego Stowarzyszenia Mleczarskiego (EDA) skomentował tę opinię następująco: „Sukces europejskiego sektora mleczarskiego opiera się na europejskim projekcie i jego zasadach, zwłaszcza na jednolitym rynku: przykładowo Francja eksportuje 40% swojego mleka – a ponad 65% eksportowanych francuskich produktów trafia na jednolity rynek UE.”

Do sprawy odniósł się również Marcin Hydzik, prezes zarządu Związku Polskich Przetwórców Mleka. – Zdecydowana większość polskiego eksportu mleczarskiego trafia na rynki UE, ale niestety polskie produkty mleczarskie nie cieszą się jeszcze w UE taką renomą, jak produkty francuskie, włoskie czy holenderskie, a w związku z tym w większości albo eksportujemy surowiec lub półprodukty do dalszego przetwórstwa, albo dostarczamy produkty, które są następnie sprzedawane pod lokalnymi markami importerów. Dlatego obawiamy się, że wprowadzenie obowiązku znakowania, kraju pochodzenia mleka, z którego powstał dany produkt, w przypadku Polski przyniesie więcej szkody niż pożytku, bo już teraz rządy niektórych krajów członkowskich UE podejmują działania mające ograniczyć import różnego rodzaju produktów rolnych, w tym mleka i jego przetworów, a obowiązkowe znakowanie kraju pochodzenia surowca może im tylko w tym dopomóc. Obawiamy się, że przełoży się w realny sposób na wyniki polskiego eksportu mleczarskiego, sytuację ekonomiczną przetwórców i oczywiście gospodarstw rolniczych. Warto przypomnieć, że niemiecki poseł do Parlamentu Europejskiego Andreas Schwab (Europejska Partia Ludowa) niedawno opublikował listę protekcjonistycznych działań podejmowanych przez kraje członkowskie, naruszających zasadę jednolitego rynku w sektorze spożywczym. Lista posła Andreasa Schwaba obejmuje bułgarskie prawo zobowiązujące handel detaliczny do pozyskiwania 90% wszystkich produktów mleczarskich na rynku krajowym, polskie listy importerów produktów mlecznych publikowane przez Ministerstwo Rolnictwa, wezwanie francuskiego ministra rolnictwa do patriotyzmu żywieniowego oraz rozporządzenie w sprawie znakowania pochodzenia mleka i wiele innych inicjatyw – powiedział prezes Hydzik.

Dodał również, że Komisja Europejska w swojej strategii „od pola do stołu” zapisała propozycję obowiązkowego znakowania kraju pochodzenia surowców wykorzystywanych w przetwórstwie. – Biorąc pod uwagę związane z tym potencjalnie negatywne skutki dla polskiego eksportu, koszty oraz trudności techniczne związane choćby ze znakowaniem produktów wytworzonych z wykorzystaniem mleka z różnych krajów, będziemy konsekwentnie bronić interesów polskich przetwórców i producentów mleka – podkreśla szef ZPPM.

(17.07.2020 za Roman Wieczorkiewicz, portalspożywczy.pl)


Współpraca