Sektor mleczarski boi się spadku opłacalności produkcji

09.07.2020 -

Dwie strategie w ramach Europejskiego Zielonego Ładu – “Ochrona bioróżnorodności” i “Od pola do stołu” – w proponowanym przez Komisję Europejską kształcie martwią bardzo sektor mleczarski.

– Problemy, z jakimi branża mleczarska będzie się borykała, to m.in. ogromne wyzwanie, jakie stawia przed nami strategia “Od pola do stołu” (Farm to Fork) – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka, wiceprezydent COGECA.

– Musimy się zastanowić i porozmawiać na temat długoletniej strategii sektora mleczarskiego, nie 5– czy 10-letniej, ale 20-letniej, a nawet i dłuższej, dlatego że przed nami bardzo poważne decyzje, które będą skutkowały tym, jak będziemy funkcjonowali w przyszłości. Czy mamy myśleć o konsolidacji, czy raczej o rynku lokalnym. Jest masa niewiadomych, ale dzisiaj tworząc taką strategię, musimy wiedzieć, w jaki sposób branża mleczarska wpisze się w Europejski Zielony Ład, od którego już nie ma odwrotu – dodaje ekspertka.

Komisja Europejska zaproponowała w maju dwa projekty strategii, w ramach których europejscy rolnicy mieliby do 2030 roku ograniczyć używanie pestycydów o połowę, nawozów o 20%, a sprzedaż środków przeciwdrobnoustrojowych stosowanych u zwierząt gospodarskich i w akwakulturze miałaby spaść o połowę.

Rolnicy mieliby ponadto ugorować 10% gruntów w celu przywrócenia różnorodności biologicznej oraz pozyskiwać 25% żywności z upraw ekologicznych. Dotyczy to również produkcji zwierzęcej, np. mleka.

Rolnicy chcieliby dążyć w tej sytuacji do zwiększania wydajności krów, ale w przypadku stad ekologicznych wydajność jest niższa, co przy ograniczeniu areału spowoduje spadek opłacalności produkcji.

– Nie jesteśmy samowystarczalni w obszarze takiego produktu jak mleko ekologiczne. Dzisiaj produkujemy go bardzo niewiele, zarówno w skali Europy, jak i Polski, bo krajowa produkcja produktów ekologicznych wynosi około 7% Jeżeli mamy dotrzeć do tych 25%, to rzeczywiście bardzo daleka droga przed nami – mówi dyrektor Polskiej Izby Mleka.

– Trzeba wiedzieć, że przekształcenie zwykłej produkcji w produkcję mleka ekologicznego jest niezwykle kosztochłonne, pracochłonne. To jest okres co najmniej dwóch lat pracy rolnika. To też oznacza import tego mleka do Polski. Musimy myśleć o tym, jak dążyć do osiągnięcia tych celów, a z drugiej strony takie organizacje jak COGECA muszą zabiegać o to, żeby rolnicy mieli zabezpieczone środki finansowe na ich realizację – przekonuje Maliszewska.

Podkreśla, że potrzebna jest rzetelna ocena skutków wprowadzenia nowych strategii dla branży mleczarskiej i szerzej dla całego rolnictwa.

– Będziemy musieli się także zastanowić, czy młodzi ludzie w przyszłości będą w stanie z rolnictwa wyżyć. Mam nadzieję, że znajdą się takie mechanizmy i taki rodzaj pomocy, które będą ich zachęcały do pozostawania w gospodarstwach. Jestem optymistką i mam nadzieję, że uda nam się wypracować takie modele rozwiązań, w których będziemy pomagali młodym rolnikom, a z kolei nasze naciski na Komisję Europejską spowodują, że znajdzie się więcej środków poza budżetem wspólnej polityki rolnej na wsparcie rolnictwa – mówi na koniec ekspertka

(09.07.2020 za PIM)


Współpraca