Stado krów od jesieni niszczy plony rolników

02.07.2020 -

Rolnicy z gminy Boćki w woj. podlaskim skarżą się, że stado krów niszczy ich uprawy. Zwierzęta uciekły jesienią kiedy ich właściciel próbował zgonić je do obory.

Właścicielem 10 krów rasy limousine jest gospodarz ze wsi Jakubowskie niedaleko Bociek. Uciekły mu one z pastwiska do lasu jesienią, kiedy rolnik chciał zagnać je do obory, gdzie miały spędzić zimę.

– Podzieliły się one na dwa mniejsze stada. Jedno przeszło drogę krajową nr 19 i kręci się przy Boćkach, drugie ciągle krąży koło Jakubowskich – dla portalu bielsk.eu mówił Józef Markowski z Bociek.

– Dwie krowy zginęły potrącone przez samochody. Po jednym z takich wypadków auto było do kasacji, a kierowca ledwo uszedł z życiem – dodaje Markowski.

Teraz oba stada łącznie liczą osiem dorosłych krów, ale dwie mamki zdążyły się w tym czasie wycielić, a wkrótce mogą pojawić się kolejne cielęta.

– Te krowy wyjadają i tratują mi kukurydzę – mówi Józef Markowski, dodając – Jak tak dalej pójdzie, jesienią nie będę miał czego zbierać. I czym zimą nakarmię swoje krowy?

Inni rolnicy skarżą się na zniszczone uprawy jęczmienia.

– Od miesięcy prawie nie śpię, co kilka godzin jeżdżę na pole i odganiam krowy. Kiedy słyszą, że podjeżdżam, uciekają w las. Raz mało co nie stratowały mi auta – mówił Markowski.

Właściciel zimą próbował na różne sposoby zapędzić bydło do obory, jednak było to bezskuteczne. Wiosna pomagali mu sąsiedzi i znajomi.

– Kilkakrotnie próbowaliśmy je zagonić do gospodarstwa traktorami, quadami, samochodami terenowymi – opowiadają rolnicy.

– Przed tygodniem zgadaliśmy się w 50 gospodarzy i na jednym z pól ustawiliśmy wszystkie nasze przyczepy w taki tunel. Traktorami, quadami i terenówkami próbowaliśmy je do tego tunelu zgonić i połapać. Nawet byka przyprowadziliśmy na zachętę. Nic to nie dało. Krowy uciekły i w dodatku stały się bardziej ostrożne i teraz nie pozwalają podejść do siebie na bliżej niż pół kilometra – mówił Markowski.

– Bydło mięsne ma instynkt stadny. Jak zobaczy człowieka, cielaki chowają do środka, a po bokach ustawiają się dorosłe osobniki i tak uciekają w las. Jakby im stanąć na drodze to by zabiły. Ostatnio biegły prosto na mój samochód w ostatniej chwili skręciły w bok – relacjonuje rolnik.

Właściciel krów załamuje ręce i tłumaczy, że nie wie jak je połapać. Zaoferował nawet myśliwym, że za uśpienie zwierząt jest w stanie zapłacić 10 tys. złotych.

Zaproponował również, że jak ktoś złapie te krowy, to się ich zrzeknie na rzecz nowego właściciela.

– Mam już dość patrzenia w oczy sąsiadom i znajomym, którym te krowy idą w szkodę – mówił właściciel stada.

Myśliwi próbowali uśpić krowy lecz bez powodzenia. Aby trafić krowę środkiem usypiającym trzeba podejść do niej bardzo blisko, ale ona płoszy się i ucieka.

– Jeśli myśliwi strzelaliby z ostrej amunicji, mogliby to robić z większej odległości. Na to jednak nie pozwalają przepisy. Powiatowy i Wojewódzki lekarz weterynarii wyraźnie stwierdzili, że jest to zabronione. I jesteśmy pokrzywdzeni. Krowy to nie dzikie zwierzęta, więc nawet o odszkodowanie nie możemy wystąpić – mówił Markowski.

Poszkodowani spotykali się i z wójtem, z policją, strażą pożarną oraz służbami weterynaryjnymi. Nikt jednak nie potrafi znaleźć sposobu na rozwiązanie problemu.

Dziś (2 lipca) ma odbyć się kolejne spotkanie z Wojewódzkim Lekarzem Weterynarii.

Rolnicy twierdzą, że złapanie krów może udać się dopiero zimą, gdy zwierzęta nie będą miały co jeść.

(02.07.2020 za agropolska.pl)


Współpraca