Zielone zagubienia Unii Europejskiej także w mleczarstwie

W całej Europie trwają protesty przeciwko polityce klimatycznej Unii Europejskiej znanej jako Zielony Ład. Co najważniejsze, mimo licznych i częstych blokad dróg, protesty cieszą się ogromnym poparciem społecznym. Według najnowszego badania Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych z końcówki marca br. ponad 72 proc. ankietowanych Polaków popiera protesty rolników. Dzieje się tak, gdyż do szerszej świadomości społecznej zaczynają przebijać się informacje o rzeczywistych, gigantycznych kosztach zielonej rewolucji.


Zielony Ład

nie dotyczy tylko rolników, ale całego społeczeństwa. W marcu Parlament Europejski przegłosował skrajnie niekorzystną dla mieszkańców Unii Europejskiej dyrektywę o charakterystyce energetycznej budynków. W dyrektywie zapisano między innymi obowiązek montowania instalacji fotowoltaicznych na budynkach publicznych i niemieszkalnych oraz nowych domach mieszkalnych i zadaszonych parkingach, czy wycofanie kotłów na paliwa kopalniane do 2040 roku. Polacy zostaną zmuszeni do rezygnacji z ogrzewania swoich domów przy użyciu węgla i gazu, przechodząc na ogrzewanie elektryczne. W równym stopniu dotknie to zakłady przetwórcze, gospodarstwa rolne co i ogół konsumentów, którzy zmuszeni do tych inwestycji znacznie zubożeją.
            Kolejną sprawą jest wprowadzenie w polskich miastach tzw. Stref Czystego Transportu, czyli obszarów, na których nie będą mogły wjechać samochody niespełniające wyśrubowanych norm emisji spalin. Docelowo obszar SCT ma zajmować całe miasta. W znaczącym stopniu utrudni to nie tylko życie mieszkańcom, ale również zaopatrzenie sklepów.
            Europejski Zielony Ład wprowadza wiele wytycznych dotyczących m.in. rolnictwa, które rzekomo mają umożliwić osiągnięcie w Europie tak zwanej neutralności klimatycznej do 2050 r. Chodzi o wprowadzenie bardziej ekologicznej i mniej emisyjnej produkcji poprzez stosowanie odłogowania gruntów, redukcję użycia nawozów i środków ochrony roślin o połowę, obowiązkowe przeznaczenie 25 proc. areału ziemi pod uprawy ekologiczne. Nowe ograniczenie nakładane na gospodarstwa rolne zmusiły w końcu rolników do protestów. Ich efektem są ustępstwa Komisji Europejskiej i złagodzenie niektórych zapisów Zielonego Ładu.
 
Jednak ustępstwa
 Komisji Europejskiej  są minimalne, taktyczne, wymuszone protestami rolniczymi i zbliżającymi się wyborami do Parlamentu Europejskiego – twierdzi były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
Komisja Europejska opublikowała projekt zmiany dwóch rozporządzeń związanych z Zielonym Ładem. Propozycje zakładają, m.in. zniesienie obowiązku ugorowania, wybór między dywersyfikacją upraw a zmianowaniem, uproszczenia dot. utrzymania okrywy glebowej. – To są ustępstwa tylko i wyłącznie taktyczne, wymuszone trochę sytuacją i protestami rolniczymi w Europie, w tym również w Polsce i zbliżającymi się wyborami do Parlamentu Europejskiego. Nie ma jakiejś istotniejszej refleksji i zmiany polityki klimatycznej, odejścia od tej polityki, która uderzy wszystkich, nie tylko rolników – powiedział Ardanowski podczas konferencji prasowej w Lublinie. Jednak, jak zastrzegł, każde poluzowanie Zielonego Ładu trzeba przyjąć z zadowoleniem.  – Ustępstwa KE są minimalne, są nieznaczące i na pewno rolników nie satysfakcjonują, bo one nie gwarantują w dalszym ciągu bezpieczeństwa przetrwania ekonomicznego gospodarstw – podkreślił polityk. Jego zdaniem, sytuacja rolnictwa jest trudna, rolnicy dają wyraz swojemu niezadowoleniu i wyraził przekonanie, że protesty w całej Europie będą kontynuowane.
     Największy w Polsce autorytet w sprawach podatkowych i jednocześnie uznany ekonomistaprofesor Witold Modzelewski, wyraził opinię, że Zielony Ład może doprowadzić nawet do upadku Unii Europejskiej. W programie Biznes na ostro stwierdził, że Unia Europejska może nie przetrwać swojego zagubienia. Każda organizacja w okresie schyłkowym tworzy różnego rodzaju regulacje, które najczęściej są bez sensu z punktu widzenia samej tej organizacji. Unia jest ze swojej istoty niekonkurencyjna – mówił profesor. Zwrócił uwagę, że cały system unijny w pewnym momencie doznał bodźca w postaci niekontrolowanego napływu towarów rolnych z Ukrainy, co stanowiło przekreślenie całej polityki unijnej w tym obszarze. Co więcej, rolnictwo w dotychczasowym modelu stosowanym w UE już i tak było nierentowne i utrzymywało się dzięki dotacjom. Jednak otwarcie wspólnego rynku na drugiego w regionie producenta rolnego, jakim jest Ukraina, oznacza samobójstwo. Z punktu widzenia ekonomicznego jest to po prostu absurd – jak się wyraził prof. Modzelewski. Odniósł się również  do kolejnego zakresu irracjonalnej polityki UE.  – Jeżeli produkcja energii jest nieopłacalna, a cały model współczesnej gospodarki to zarabianie na sprzedaży wyrobów energetycznych, głównie na dwóch wyrobach. Jeden nazywa się benzyna, a drugi – olej napędowy. Te dwa towary to jest, jak to się mówi, nieco mniejsza połowa dochodów budżetowych. Tak, te dwa towary, dzięki VAT, akcyzie, podatkowi dochodowemu, dają połowę dochodów budżetowych. Z tego finansujemy w istocie gros, większość potrzeb publicznych. Jeżeli tego źródła zabraknie, trzeba będzie dokładać do produkcji „zielonej” energii, bo ona jest nieopłacalna, to z czego te pieniądze będą? – pytał retorycznie prof. Modzelewski.

 Profesor Modzelewski
 podkreślił, iż decydentom z Brukseli wydaje się, że można znaleźć pieniądze publiczne z innych źródeł – bo żeby coś dotować, to trzeba na czymś innym zarobić, a drukując pieniądze spowodujemy tylko inflację. Tego się nie da poprawić. Wielkie organizacje nigdy nie były pokonane przez zewnętrznego przeciwnika. Zawsze same dokonywały autodestrukcji. Taki był Związek Radziecki i Cesarstwo Rzymskie, również Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego – przypomniał Modzelewski.



Czesław Siekierski
na spotkaniu w Krajowym Związku Spółdzielni Mleczarskich zorganizowanej przez Prezes Waldemara Brosia powiedział, że minęły czasy, gdy rolnictwo było priorytetem Unii Europejskiej. W momencie akcesji Polski do struktur unijnych, 75 proc. budżetu unijnego było przeznaczone na rolnictwo. Dziś jest to zaledwie 31-32 proc. i stale się zmniejsza. -  Rolnicy wskazują, że obciążenia wynikające z Zielonego Ładu są niewspółmiernie wyższe niż wszelkie dochody wynikające z dopłat. Niestety muszę przyznać, że zarówno w Unii Europejskiej, jak i w naszym rządzie nie ma zrozumienia dla spraw rolnictwa i rolników. O rolnictwie myśli i mówi się tylko wówczas gdy jest trudno i pojawiają się większe kłopoty stwierdził minister Siekierski.


Według Ardanowskiego,
trzeba wymyślić na nowo wspólną politykę rolną. Ona przyniosła wielkie sukcesy. Od traktatów rzymskich, kiedy zostało zapisane, że chodzi o to, żeby konsumenci w Europie mieli wystarczającą ilość żywności po rozsądnych cenach, ale jednocześnie, żeby rolnicy mogli przetrwać i godnie żyć wytwarzając żywność dla konsumentów. Ta polityka na naszych oczach się rozsypuje. Polityka Unii Europejskiej prowadzi do zniszczenia tego rolnictwa i rolnicy to dostrzegają – powiedział były minister rolnictwa.
           


Mimo wspomnianych pozornych ustępstw wydaje się, że nie ma żadnej szerszej refleksji nad koncepcją Zielonego Ładu. Jak oficjalnie powiedziała  prominentna polityczka Trzeciej Drogi:   Paulina Hennig-Kloska, minister klimatu, w programie  Bogdana Rymanowskiego w radiu Zet,  uważa, że Zielony Ład nie powinien być przedmiotem referendum. - To jest agenda, która musi być realizowana – podkreśliła minister  Hennig-Kloska z Trzeciej Drogi.
            Wspomniane na początku poparcie dla protestów rolniczych jest wyrazem tego, iż do coraz szerszych grup społeczeństwa zaczynają docierać informacje, że Zielony Ład oznacza gigantyczne obciążenia finansowe dla europejskich podatników i wywiera ogromny wpływ na wiele dziedzin gospodarki i codziennego życia. Niestety nie ma nigdzie jednego dokumentu o nazwie polityka klimatyczna Unii Europejskiej. Za to jest kilkadziesiąt bardzo konkretnych mechanizmów realizacji tej polityki, a ich wprowadzanie rozciągnięte jest w czasie. To na przykład stale rozbudowywany system handlu emisjami ETS. Z perspektywy kraju takiego jak Polska to narzędzie polityki klimatycznej Unii oznacza stały hamulec nakładany na nasz wzrost i na perspektywy podwyżek płac dla polskiego pracownika. Cała polityka klimatyczna, nie tylko Zielony Ład, ale również Fit for 55, dyrektywy i systemy ETS i ETS 2, wygeneruje olbrzymie koszty dla gospodarki, przyczyniając się do wzrostu inflacji. Oznacza to, że za nieracjonalną politykę klimatyczną UE zapłaci każdy z nas – wyższymi kosztami życia oraz ograniczaniem naszych praw i wolności obywatelskich. Jak zauważa Ardanowski, Unia Europejska prowadzi „coraz bardziej nielogiczną politykę w zakresie niszczenia rolnictwa, pod hasłem, że rolnictwo szkodzi przyrodzie”.
            Na życie gospodarcze i społeczne nie można patrzeć fragmentarycznie. To system naczyń połączonych – zubożenie jednej grupy społecznej, oddziałuje na pozostałe.
    Radosław Niedzielski i Krzysztof Wróblewski

Współpraca