Będzie nowy rynek
Cały świat obiegają doniesienia o planach rządu Republiki Południowej Afryki na temat wywłaszczania bez odszkodowania białych farmerów. Czarna i lewicowa większość chce odebrać ziemię białym i rozdać ją czarnym. To barbarzyństwo paradoksalnie może stworzyć pewną szansę dla polskich eksporterów żywności.
Sytuacja białych farmerów w RPA jest coraz bardziej dramatyczna. W lutym tego roku Julius Malema, szef marksistowskiej partii o przewrotnej nazwie: Ruch Bojowników o Wolność Gospodarczą, złożył w parlamencie wniosek o umożliwienie zajmowania ziemi białych właścicieli bez odszkodowania. Nie dość, że zmagają się oni ze stałymi, natarczywymi prześladowaniami ze strony czarnoskórych obywateli, to teraz pojawił się dodatkowy pomysł, by wywłaszczyć ich bez udzielenia rekompensaty za ziemię. Taką ustawę przegłosował południowoafrykański parlament 27 lutego. Prezydent RPA Cyril Ramaphosa popiera wywłaszczenia bez odszkodowań, a więc sytuacja farmerów staje się dramatyczna.
Blisko 30 lat po upadku apartheidu w rękach czarnoskórych właścicieli nie znajduje się nawet dziesiąta część ziemi uprawnej w kraju. Większa część gruntów należy nadal do białych farmerów i państwa. Wraz ze zniesieniem apartheidu w 1994 roku, czarnoskórzy obywatele zyskali prawo głosu, ale nawet rządowe statystyki wskazują, że sytuacja gospodarcza znacznej części społeczeństwa jest dziś gorsza niż za czasów apartheidu, a Południowa Afryka, obok Brazylii i Indii, stała się krajem najgłębszych na świecie przepaści między nieliczną bogatą elitą i biedakami, stanowiącymi ogromną większość społeczeństwa. Czarni mieszkańcy RPA, stanowiący 79% ludności tego państwa, posiadają zaledwie 1,2% gruntów rolnych i mniej niż 7% gruntów w osadach. Dotychczasowe reformy rolne zaowocowały „transferem” dziesiątej części gruntów „od białych do czarnych”, jednak 70% tych ziem leży odłogiem.
Prezydent Cyril Ramaphosa powiedział, że wydalenie białych rolników z ich działek spowoduje wzrost produkcji rolnej w kraju. Callie Creel, prawnik broniący praw białych w RPA, przekonany jest o czymś odwrotnym: w Republice Południowej Afryki, gdzie sektor rolny to najważniejsza część gospodarki, wywłaszczenie gruntów spowoduje kryzys gospodarczy na wielką skalę, który dotknie całą populację, w tym nowych właścicieli ziemskich. – W kraju jest już działający program przekazania gruntów, co oznacza, w szczególności, pomoc państwa. I prawie wszystkie gospodarstwa, które zmieniły właściciela, podupadły. W aktualnym projekcie ustawy nie ma mowy o pomocy państwa. Czyli ziemia zostanie odebrana, ale co będzie dalej, to na razie nie ma znaczenia – mówi Callie Creel.
Warto zauważyć, że proponowana konfiskata gruntów białych farmerów bez rekompensaty przypomina „reformę rolną” podjętą przez Roberta Mugabe, byłego dyktatora Zimbabwe. W 2000 roku przejął on przymusowo ziemię, głównie białych rolników, bez rekompensaty. Niektórzy farmerzy zostali pobici, część straciła życie, a setki innych zmuszono do ucieczki. W sumie władze odebrały ponad 4 tysiące gospodarstw i przydzieliły je ubogim, niedoświadczonym czarnoskórym rolnikom. Przed reformą sektor rolny generował 40% dochodów kraju z eksportu. Od tego czasu produkcja spadła tak bardzo, że Zimbabwe ze spichlerza regionu stało się importerem ziarna.
Zdaniem Tomasza Pisuli, prezesa Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, kraje afrykańskie, takie jak Kenia, Rwanda i Egipt, mają olbrzymi potencjał pod kątem sprzedażowym i inwestycyjnym dla polskich przedsiębiorców, w tym dla producentów żywności – Polska Agencja Inwestycji i Handlu zakłada m.in. biuro w Senegalu, gdzie mamy bardzo dobre relacje polityczne w związku z zeszłoroczną wizytą prezydenta Senegalu w Polsce. Wymieniłbym też RPA, będące hubem importowym dla wielu krajów Afryki – mówi Tomasz Pisula. Podkreśla, że tamtejszy standard uprawy i przetwórstwa pozostawia wiele do życzenia. Z jednej strony są tam duże gospodarstwa rolne, zarządzane przez korporacje międzynarodowe. Z drugiej zaś – uboga ludność miejscowa nie radzi sobie z hodowlą kur – mówi. Inny przykład, jaki podaje prezes PAIH, to niska wydajność uprawy kukurydzy. – W Polsce średnia, wieloletnia wydajność z hektara wynosi ok. 10-12 ton. W Afryce, na terenach sprzyjających uprawie tej rośliny, zbiera się 3-4 tony plonów. Co więcej, połowa zbioru marnuje się z powodu niewłaściwych metod przechowania i strat w wyniku np. kradzieży. W efekcie Afryka zamiast wykarmić siebie i resztę świata, importuje jedzenie z Europy Zachodniej – tłumaczy prezes Pisula.
Jeśli rządowi RPA uda się zrealizować cel i wypędzić białych farmerów, to spowoduje to załamanie produkcji rolnej w tym niegdyś najbardziej rozwiniętym państwie Afryki. Aby uniknąć niepokojów społecznych, władze RPA będą musiały importować żywność, w tym produkty mleczarskie. Lewicowe eksperymenty gospodarcze wszędzie na świecie i zawsze kończyły się katastrofą. Nic nie wskazuje, aby w RPA miało być inaczej. Może warto już budować sieć kontaktów, aby móc szybko skorzystać z okazji na zdobycie nowego rynku.