Ceny produktów mlecznych muszą zdrożeć

30.11.2021 -

W opinii Pawła Kowalskiego, eksperta sektora rolno-spożywczego Banku Pekao SA, presja na wzrost cen detalicznych produktów mleczarskich przez dłuższy czas pozostawała umiarkowana na tle innych kategorii żywności. Jednak już w październiku obserwowaliśmy dość wyraźne przyspieszenie dynamiki r/r – z 3,7% we wrześniu (poniżej średniej dla żywności ogółem) do 4,9% (już powyżej tempa wzrostu cen detalicznych żywności ogółem).

Zdaniem eksperta należy spodziewać się, że w końcówce roku dynamika ta jeszcze przyspieszy, zwłaszcza w przypadku produktów stałych.

Masło będzie drogie

Według danych Ministerstwa Rolnictwa, w połowie listopada średnie ceny płacone przez podmioty handlu detalicznego za masło konfekcjonowane wzrosły w porównaniu z końcem października o 15% – Biorąc pod uwagę, że ceny detaliczne masła już w październiku rosły o 7% r/r, nie można wykluczyć, że do końca roku ich dynamika osiągnie dwucyfrowy poziom – tym bardziej, że w ostatnich miesiącach ubiegłego roku masło taniało, a to oznacza niższą bazę statystyczną – ocenia Paweł Kowalski.

– Wyraźną – choć nie tak silną jak w przypadku masła – presję na wzrost cen sprzedaży na poziomie przetwórstwa odnotowano w ostatnich tygodniach także w przypadku serów. Również w tej kategorii prawdopodobny wydaje się zatem dalszy wzrost dynamiki cen detalicznych (4,2% r/r w październiku) – dodaje.

Wysokie ceny światowe mleka

Niestety, jego zdaniem, na chwilę obecną trudno wskazać przesłanki zapowiadające odwrócenie trendów wzrostowych w najbliższym czasie. – Ilość mleka skupionego w Polsce po 9 miesiącach obecnego roku była zaledwie o 0,2% wyższa niż przed rokiem, przy znacznie wyższych kosztach zarówno na poziomie hodowli, jak i przetwórstwa. Na to nakłada się sytuacja na rynkach globalnych, gdzie podaż ze strony głównych światowych producentów (Ocenia, Unia Europejska) od pewnego czasu nie nadąża za popytem (silnie stymulowanym przez Chiny). Przekłada się to na wysokie średnie ceny produktów mleczarskich na rynkach światowych (+15% r/r w październiku). To z kolei wspiera polski eksport, który w szeregu kategorii produktowych po 9 miesiącach 2021 r. był znacznie wyższy niż przed rokiem (m.in. wzrost ilościowego eksportu płynnego mleka i śmietany o 7%, serów również o 7% czy produktów fermentowanych o 10%) – wymienia ekspert sektora rolno-spożywczego Banku Pekao.

– Kombinacja ograniczonej podaży, ożywionego eksportu i wysokich kosztów hodowli/przetwórstwa musi nieuchronnie prowadzić do wzrostu finalnych cen wyrobów. Krajowa sytuacja podażowa może poprawić się dopiero w przyszłym roku, wraz z prognozowanym przez IERiGŻ wzrostem pogłowia krów mlecznych (3,4% cze’22 vs cze’21). Może ona jednak pozostać napięta na rynkach światowych, gdzie wysokie koszty produkcji zniechęcają do zwiększania pogłowia nawet pomimo wysokich cen wyrobów – ocenia Paweł Kowalski.

Na poparcie tej oceny przytacza, fakt, iż USDA na 2022 r. prognozuje wzrost produkcji mleka w całej UE zaledwie o 0,2%, w Australii wzrost o 1%, a w Nowej Zelandii spadek o 0,5%. – Kluczowe znaczenie w horyzoncie wykraczającym poza najbliższych kilka miesięcy mogą mieć w tej sytuacji uzależnione od warunków pogodowych ceny produkcji roślinnej, kwestia dalszego rozwoju sytuacji na rynkach surowców energetycznych i mineralnych (nadzieje powrót światowych rynków w kierunku stanu równowagi) oraz popyt importowy Chin, które zwiększają własną produkcję mleka (prognozowany wzrost o około 3% w 2022 r.) – dodaje.

Problemy z łańcuchami dostaw

Ważną kwestią są pojawiające się problemy z transportem i zerwanymi łańcuchami dostaw. – Oczywiście wysokie koszty transportu morskiego w przypadku tak odległych dystansów jak trasa Europa-Chiny mogą znacząco pogorszyć konkurencyjność cenową produktów na rzecz wyrobów sprowadzanych z mniej odległych kierunków. W praktyce liczącą się konkurencją dla unijnej (w tym polskiej) branży mleczarskiej mogą tu być przede wszystkim Australia i Nowa Zelandia, które i tak odgrywają już wiodącą rolę w chińskim imporcie. Warto natomiast zauważyć, że trendy cenowe stawek frachtu kontenerowego na świecie są obecnie dość silnie zróżnicowane w zależności od kierunków. Wąskie gardła utrzymują się przede wszystkim na kierunku Azja – reszta świata, a najbardziej popularne wskaźniki stawek kontenerowych na trasie Chiny – Europa (Freightos, SCFI) utrzymywały się w trendzie wzrostowym od początku roku do września – października (przy zahamowaniu wzrostów w ostatnich tygodniach). Jednak przy transporcie w przeciwnym kierunku sytuacja nie wydaje się aż tak mocno napięta – uważa Paweł Kowalski.

Kolej na kolej

– Warto przy tym zauważyć, że wzrost koszów transportu morskiego może stymulować rozwój wykorzystania transportu kolejowego w eksporcie żywności do Azji. Rzecz jasna to rozwiązanie również nie jest pozbawione ryzyk, jak choćby niestabilna w ostatnim czasie sytuacja polityczna pomiędzy Polską a Białorusią. Jednak przedłużanie się utrudnień w transporcie morskim może z czasem prowadzić do wzrostu udziału transportu kolejowego – dodaje.

(30.11.2021 za Roman Wieczorkiewicz, portalspozywczy.pl)


Współpraca