Coraz więcej kłód pod nogami polskich firm w UE

15.06.2021 -

Uciążliwe kontrole, ogromne kary, wysokie wymagania administracyjne – to tylko przykłady utrudnień wymienione w „Czarnej księdze barier na wewnętrznym rynku".

 



 

Co do zasady państwa członkowskie UE nie mogą dyskryminować podmiotów z innych krajów UE, ale nie zawsze tak się dzieje – wynika z drugiej edycji „Czarnej księgi barier na wewnętrznym rynku".

Raport przygotowany przez Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii to dosyć długa lista problemów, które polskie przedsiębiorstwa napotykają w bieżącej działalności. W porównaniu z poprzednią takich utrudnień niestety przybyło.

Wysokie kary

Część z nich to rozwiązania przyjmowane na poziomie danego państwa. Oczywiście celem nie jest bezpośrednie uderzenie w polskie firmy, ale konsekwencje bywają dla nas bolesne. Przykładowo w kraju X (w raporcie państwa nie są wymieniane z nazw) ciężarówki muszą mieć odpowiednie oznakowanie tzw. martwych punktów, tak by zwiększyć bezpieczeństwo innych uczestników ruchu drogowego. Wymogi w tej kwestii są bardzo szczegółowe, gorzej, że dotyczą także pojazdów przejeżdżających przez ten kraj tylko tranzytem. Dla polskich przewoźników to oczywiście dodatkowy obowiązek.

W kraju Y niektóre gminy wprowadziły przepisy ograniczające możliwość zakwaterowania w nich pracowników tymczasowych. Te ograniczenia nie są zapisane wprost, ale wynikają de facto z postanowień miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. W kraju Z zakwaterowanie pracownika w złych warunkach zagrożone jest karą 4 tys. euro za każdego z nich, z maksymalnym pułapem określonym jako 500 tys. euro.

Limity żywności

Dodatkowo w tym państwie na krajowych firmach ciąży obowiązek kontroli zagranicznych kontrahentów pod kątem dopełnienia przepisów o pracy delegowanej, co skutecznie zniechęca krajowe firmy do współpracy z usługodawcami z innych państw członkowskich.

Za niepokojące objawy protekcjonizmu resort rozwoju uznaje też choćby zamierzenia kraju A (tu akurat wiadomo, że chodzi o Czechy), gdzie trwają prace legislacyjne, które mają ustalać limit obecności produktów spożywczych pochodzących z rynku krajowego w niektórych supermarketach. A przepisy (już obowiązujące w kraju B) wprowadzające obowiązek eksponowania w samoobsługowych sieciach handlowych żywności wyprodukowanej w kraju z lokalnych surowców w „Czarnej księdze" zostały uznane za próbę ochrony rodzimego rolnictwa w obliczu kryzysu związanego z pandemią.

Wiele problemów i utrudnień dla polskich firm wynika także z dyrektyw czy rozwiązań przyjmowanych na forum unijnym, które przez różne kraje mogą być stosowane w dosyć restrykcyjny sposób. Przede wszystkim dotoczy to usług transportowych oraz pracy delegowanej.

W odniesieniu do unijnego pakietu mobilności „szczególnie negatywnie należy ocenić dyskryminujące rozwiązania zakładające podział operacji na objęte delegowaniem (cross-trade i kabotaż) i wyłączone spod przepisów delegowania (bilateralne i tranzyt), obligatoryjny powrót pojazdu do państwa siedziby i wprowadzenie restrykcji na wykonywanie operacji cross-trade i kabotażu" – czytamy w raporcie resortu rozwoju. Oznacza to, że ciężarówki często wracają do swojej bazy, oddalonej o tysiące kilometrów, zupełnie puste.

Dumping czy konkurencja

Z kolei przepisy o pracy delegowanej mają być wynikiem dbałości o prawa socjalne pracowników czy ochrony przed dumpingiem socjalnym. W praktyce wymogi administracyjne i środki kontrolne stosowane w niektórych państwach prowadzą wprost do zniechęcenia polskich firm w ogóle do prowadzenie działalności w oparciu o pracę tymczasową, co podnosi ich koszty. Przykładowo urzędnicy państwa X twierdzą, że przedsiębiorcy polscy delegujący pracowników w ramach świadczenia usług prowadzą de facto działalność stale i nieprzerwanie, a zatem ich działalność powinna zostać zarejestrowana w tym państwie, co zmienia diametralnie warunki kontraktu.

– W ogóle samo pojęcie dumpingu socjalnego jest nieuzasadnione – uważa Grzegorz Baczewski, dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan. Jest to utożsamiane z nielegalną praktyką zaniżania wynagrodzeń czy świadczeń dla pracowników, tymczasem wykonywanie pracy za bardziej konkurencyjne stawki jest czymś całkowicie legalnym.

Restrykcyjna polityka

Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita", jeśli chodzi o traktowanie polskich przedsiębiorców, nie we wszystkich krajach dochodzi do dyskryminacji. Całkiem nieźle jest w Niemczech, za to najgorzej może być we Francji. – Problemy, z którymi zmagają się polscy przedsiębiorcy we Francji, są ogromne – zauważa Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Polskie firmy są nękane nadmiernymi kontrolami i karami. Jednocześnie we francuskim prawie można znaleźć przepisy, które bezpośrednio godzą w swobody jednolitego rynku, a medialna kampania oszczerstw tworzy klimat, w którym łatwo uzasadnić dodatkowe kontrole i restrykcje – dodaje.

Związek Przedsiębiorców i Pracodawców przygotował raport, w którym zbiera historie przedsiębiorców i opowiada o ich problemach w działalności we Francji. Są tam przypadki firm, które zrezygnowały z działalności właśnie ze względu na uciążliwość kontroli, czy też przypadki podmiotów, które na własnej skórze odczuły restrykcje np. w postaci bezprawnego aresztowania pojazdu.

– Mamy do czynienia z różnego rodzaju represjami wobec polskich firm i uważamy, że Polska zbyt mało zdecydowanie z tym walczy – podkreśla Kaźmierczak. – Ale jeśli chcemy coś zmienić, konieczne jest odpowiednie traktowanie kontrahentów z Europy Zachodniej, którzy działają w Polsce – dodaje.

Paweł Wojciechowski główny ekonomista Pracodawców RP

Jeśli UE chce być konkurencyjna, powinna dbać o w pełni liberalny rynek wspólnotowy. Wedle wyliczeń KE likwidacja wszystkich istniejących barier przyniosłaby wzrost gospodarki o 2% W ostatnim czasie, m.in. za sprawą promocji pojęcia dumpingu socjalnego, dochodzi raczej do zaostrzenia praktyk protekcjonistycznych niż ich łagodzenia.

(15.06.2021 za Rzeczpospolita)


Współpraca