Czy będzie wojna handlowa z USA?

Prezydent Stanów Zjednoczonych zapowiedział wprowadzenie ceł na stal i aluminium. Coraz więcej firm obawia się wojny handlowej pomiędzy USA i Unią Europejską. Ucierpieć na tym mogą także polscy eksporterzy.

Podczas trzydniowych nowojorskich targów 2017 Summer Fancy Foods Show, w których udział brało blisko 40 polskich producentów żywności, sekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Jacek Bogucki powiedział, że Polsce udało się w dużym stopniu zdynamizować eksport do USA. Stały się one w ostatnich latach największym poza Europą importerem polskiej żywności. – Z roku na rok ten import rośnie. W ubiegłym roku powiększył się o kolejne kilkadziesiąt procent. Tak dużego nie notowaliśmy w tym czasie na żadnym rynku. USA są jednak tak dużym krajem, że jest tu miejsce na wiele produktów, a Polska jest w stanie zaproponować żywność najwyższej jakości. Jest o nią w Ameryce trudno, ponieważ jeszcze bardziej nawet niż Europa poszła w kierunku produkcji bardzo masowej i uprzemysłowionej – ocenił minister Bogucki.

Najnowsze dane GUS, opublikowane w marcu br., wskazują, że cały czas bardzo dynamicznie rośnie eksport do USA – w styczniu 2018 roku o 16,3% – Stany Zjednoczone pną się w górę na liście naszych najważniejszych partnerów biznesowych – powiedziała Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Konfederacji Lewiatan. Według niej to pozytywne zjawisko, bo to bardzo duży rynek. Dodała, że widać także, iż oferta firm działających na polskim rynku jest dla partnerów amerykańskich atrakcyjna.

Te pozytywne tendencja mogą jednak ulec zahamowaniu. Po ogłoszeniu przez prezydenta Trumpa wprowadzenia ceł ochronnych na stal i aluminium, pojawił się także wątek żywnościowy. Jak informuje FAMMU/FAPA, konflikt UE z USA na tle kontyngentów na wołowinę wolną od hormonów wciąż trwa. Ewentualne wprowadzenie przez Stany Zjednoczone rotacyjnych ceł na niektóre unijne towary dotknie przede wszystkim eksporterów unijnej wołowiny oraz cielęciny do USA, ale także innych towarów spożywczych i przemysłowych. Copa i Cogeca dały ostatnio wyraz poważnym obawom związanym z możliwym zaostrzeniem wojny handlowej z USA, gdyż mogłaby ona bardzo negatywnie wpłynąć na sytuację sektora rolnego w UE i na świecie. – Bardzo niepokoi nas fakt, że eskalacja ta mogłaby wywrzeć negatywne skutki dla europejskiego sektora rolnego, ponieważ mówimy przecież o sporze handlowym dotyczącym importu stali i aluminium do USA. Spór ten może uderzyć w europejski i amerykański sektor rolny, a ostatnią rzeczą, jakiej potrzebujemy, są dodatkowe ciosy. USA jest ważnym nabywcą unijnych produktów rolno-spożywczych. Nasze relacje handlowe obejmujące produkty rolne są stabilne, nie chcemy im zagrozić. Apelujemy do obydwu stron o umiar i powściągliwość w rozmowach, by rolnicy nie zapłacili po raz kolejny ceny za politykę – powiedział Pekka Pesonen, sekretarz generalny Copa i Cogeca. Dodał, że problem ten nakłada się na wcześniejszą decyzję amerykańskiego departamentu handlu o nałożeniu podatków na import oliwek z Hiszpanii, co, jego zdaniem, jest przejawem protekcjonizmu.

Protekcjonizm, jako bariera w światowym handlu, nie maleje. W marcu br. Euler Hermes, wiodący globalny ubezpieczyciel należności handlowych, przedstawił raport ekonomiczny o protekcjonizmie, gdzie czytamy, iż w 2017 roku na całym świecie wdrożono 467 nowych środków protekcjonistycznych. Chociaż tempo jest wolniejsze w porównaniu z rokiem 2016, to całkowita pula aktywnych środków stale rośnie. Ponadto, rok 2017 stał się rokiem ożywienia protekcjonizmu w USA z 90 nowymi środkami o tym charakterze (co stanowi 20% środków protekcjonistycznych wprowadzonych w 2017 na całym świecie). Wśród głównych podmiotów, które przyczyniły się do tworzenia nowych barier, Stany Zjednoczone jako jedyne wprowadziły takich środków więcej niż w roku 2016. Motywowane odwetem, coraz częściej stosowane były przez nie cła przywozowe i środki antydumpingowe. To właśnie Stany Zjednoczone wprowadziły najwięcej środków protekcjonistycznych w ciągu ostatnich czterech lat (164), uruchomionych w ramach planu TIGER (Transportation Investment Generating Economic Recovery – Inwestycje infrastrukturalne generujące ożywienie gospodarcze), wdrożonego jeszcze przez administrację prezydenta Obamy, a mającego na celu ochronę dostawców amerykańskich w dziedzinie zamówień publicznych. Jak czytamy w raporcie firmy Euler Hermes, nie ma wątpliwości, że USA zwiększyły środki protekcjonistyczne od czasu przybycia prezydenta Trumpa do Białego Domu, chociaż tendencja ta jest sprzeczna z bieżącymi trendami w skali całego świata, gdzie w 2017 roku wdrożono 467 nowych środków protekcjonistycznych w porównaniu z 827 rok temu. Same Stany Zjednoczone były odpowiedzialne za wdrożenie 90 nowych środków w zeszłym roku, co stanowiło jedną piątą całkowitej aktywności w tym względzie na świecie, w porównaniu z 84 w 2016 roku. Tak więc podczas gdy, ogólnie rzecz biorąc, ruch protekcjonistyczny utrzymywał się przy życiu w ciągu ostatniego roku, tempo jego narastania zostało przyhamowane. Ta tendencja spadkowa nie jest jednak aż tak zaskakująca, gdyż do gospodarki światowej powrócił wzrost gospodarczy (+3,2% w 2017 roku, +0,6 p.p. od 2016 roku).

Doradca prezydenta USA ds. handlu Peter Navarro powiedział w wywiadzie dla CNBC, że Stany Zjednoczone mogą nakładać cła na dobra importowane, nie powodując wojny handlowej. – Oczywiście, że możemy to robić w sposób, który może być dobry dla Amerykanów i dobry dla światowego systemu handlowego – przekonywał Navarro, odnosząc się do ceł odwetowych, między innymi na stal i aluminium. Jednak to tłumaczenie nie przekonuje Komisji Europejskiej, która już pracuje nad przeglądem regulacji dotyczących ewentualnych retorsji wobec USA. – Wprowadzanie retorsji podatkowych czy wojna celna w duchu XIX wieku oddala nas od tego, o czym mówiliśmy przez ostatnie lata, także o czym mówi administracja Donalda Trumpa. Jeśli mamy budować swoją konkurencyjność, wymiana między rynkiem amerykańskim i europejskim jest tego fundamentem – oceniła Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii. Jak podkreśliła szefowa resortu przedsiębiorczości i technologii, prace w Komisji trwają i kwestią najbliższych tygodni jest ogłoszenie propozycji. – Nie będą to dobre wiadomości dla Stanów Zjednoczonych – powiedziała Emilewicz i dodała, że państwa unijne mają nadzieję, że Biały Dom wycofa się ze swych zapowiedzi.

Można obawiać się, że spór celny o stal i aluminium zostanie rozszerzony o wołowinę, a potem o inne produkty spożywcze. Pamiętajmy, że prywatny przywóz jakiejkolwiek żywności do USA jest zakazany. Mimo że Stany Zjednoczone nie są największym importerem polskiej żywności, to jest to rynek dochodowy i bardzo prestiżowy.

 


Współpraca