Dalsze losy byłych członków rady nadzorczej OSM Włoszczowa

29.01.2022 -

Sprawa byłych członków rady nadzorczej OSM Włoszczowa wzbudza wiele kontrowersji w środowisku mleczarskim. W rozmowie z redakcją farmer.pl Michał Matuszczyk, były przewodniczący rady nadzorczej OSM Włoszczowa opowiada co byli członkowie rzeczonej rady mają zamiar zrobić dalej w tej sprawie.

W zeszłym miesiącu pisaliśmy o liście otwartym wystosowanym przez byłych członków rady nadzorczej OSM Włoszczowa, tj. Michała Matuszczyka, Michała Kulińskiego i Mirosława Jandułę. Zdaniem autorów był on wyrazem protestu m.in. przeciwko blokowaniu możliwości nadzoru zarządu tej spółdzielni.

Przedstawiciele OSM Włoszczowa zaprzeczyli zarzutom zawartym w liście stwierdzając, że „wszelkie organy spółdzielni działają samodzielnie, swobodnie, transparentnie i jawnie”.

Poprosiliśmy Michała Matuszczyka, byłego przewodniczącego rady nadzorczej OSM Włoszczowa, by podzielił się swoją oceną sytuacji oraz opowiedział co byli członkowie rady mają zamiar zrobić dalej w tej sprawie.

Farmer: Dlaczego, w pańskiej ocenie, został Pan odwołany z rady nadzorczej OSM Włoszczowa?

Michał Matuszczyk, jeden z największych hodowców bydła mlecznego z województwa świętokrzyskiego, były przewodniczący Rady Nadzorczej OSM Włoszczowa: Ponieważ chciałem, aby spółdzielcy-dostawcy mleka mieli choćby minimalny wpływ na losy swojej własnej spółdzielni. Często zapominamy, że spółdzielnia jest niepodważalną własnością spółdzielców, których zdecydowaną większość stanowią rolnicy-dostawcy mleka. Wynika z tego, że to właśnie rolnicy powinni mieć wpływ na jakość zarządzania, kierunki rozwoju swojej spółdzielni. Niestety w praktyce prawie zawsze rolnicy nie mają żadnego realnego wpływu na to co się dzieje w spółdzielni. Ba! Najczęściej nawet nie są w ogóle uczciwie informowani o tym co się dzieje w spółdzielni.

Z taką sytuacją, iluzoryczności nadzoru, mieliśmy do czynienia w OSM Włoszczowa. Jako przewodniczący rady nadzorczej ponad dwa lata temu spróbowałem, na początku w małym zakresie, urealnić nadzór nad poczynaniami zarządu. Poprosiliśmy, aby zarząd przedstawił kilka istotnych informacji z zakresu rozliczenia produkcji, opłacalności na niektórych grupach produktowych czy niektórych odbiorcach.

Po około 4 tygodniach od próby wprowadzenia prawdziwego nadzoru zostałem w atmosferze manipulacji i skandalu, bez podania jakichkolwiek powodów odwołany z funkcji przewodniczącego rady. Powtarzam - nie przedstawiono ani jednej przyczyny mojego odwołania.

Potem nieprzyjemności tylko rosły i nagle znaleziono ślady antybiotyku w moim mleku, pojawiły się dziwne rozbieżności parametrów mojego mleka, obwiniano na mnie i Kolegów radnych za sytuację spółdzielni, cały czas nas zastraszano, grożono, że nas wyrzucą ze spółdzielni, już wtedy straszono nas sądami, prokuratorami itp. Ponadto podległy zarządowi pracownik jeździł „po hodowcach" i właściwie oficjalnie informował rozmówców, że – cytuję – „spółdzielnię stać na wynajęcie nawet najdroższych w Polsce prawników, aby zamknąć Matuszczykowi usta, aby załatwić Matuszczyka na amen!”.

W maju 2021 roku w ramach Komisji Audytu Wewnętrznego zażądaliśmy od zarządu wyjaśnienia ewidentnych manipulacji dotyczących rozliczenia finansowego w sklepie zakładowym. Nasza wola zdobycia prawdziwych informacji na temat uczciwości rozliczenia finansowego sklepu zakładowego i kilku innych obszarów funkcjonowania spółdzielni skończyła się naszym odwołaniem z członkostwa w Komisji Audytu Wewnętrznego.

Zarząd już właściwie nie krył, że chce się nas po prostu pozbyć ze spółdzielni! Wniosek o nasze odwołanie zawierał ewidentne oszczerstwa i pomówienia skierowane w naszą stronę. W związku z tym podjęliśmy kroki prawne i zarówno zarząd, prawnik zarządu jak i czterech członków rady nadzorczej będą pociągnięci do odpowiedzialności karnej za oszczerstwa, zniesławienie i pomówienia. Sprawa toczy się przed Sądem Rejonowym we Włoszczowie.

Można więc powiedzieć, że byłem trzykrotnie odwoływany. Po raz pierwszy ze stanowiska przewodniczącego Rady Nadzorczej, później, wraz z Michałem Kulińskim i Mirosławem Jandułą, z Komisji Rewizyjnej. Na koniec zaś we trzech dostaliśmy wypowiedzenia umów na dostawy mleka.

W mojej ocenie zarząd podjął decyzję o wydaleniu mnie oraz moich Kolegów ze spółdzielni już ponad dwa lata temu, gdy próbowaliśmy zmienić zasady wynagradzania zarządu. Cały czas odnosiliśmy i odnosimy wrażenie, że prezesi traktują spółdzielnię tak, jakby to był ich prywatny folwark, a nie należąca do 1300 udziałowców spółdzielnia. Wiemy od wielu innych rolników z całej Polski, że mają identyczne spostrzeżenia co do swoich zarządów.

Później, tj. 29 września, odbyło się Walne Zgromadzenie, na którym postanowiliśmy nie podejmować tematu wykrytych, opisanych i potwierdzonych nieprawidłowości, ponieważ chcieliśmy uszanować sugestie od kolegów z Rady, żeby „brudy" prać we własnym środowisku i nie wyciągać ich poza Radę. Patrząc z perspektywy czasu sadzę, że był to błąd. Dzień po Walnym każdy z naszej trójki otrzymał ekspresową przesyłkę zawierającą zwięzłą informację o wypowiedzeniu umowy na dostawy mleka. Dosłownie jedno zdanie: „Zarząd wypowiada wieloletnią umowę na dostawy mleka".

W tej sytuacji musieliśmy szybko szukać innych odbiorców. Obecnie dostarczamy mleko do jednej z dużych spółdzielni, ale nie jesteśmy jej członkami. Jesteśmy jedynie dostawcami. Nadal bowiem jesteśmy członkami OSM Włoszczowa, ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Muszę podkreślić, że działamy we trzech od samego początku. Wszelkie działania podejmujemy razem. Gdyby nie ta solidarność, gdybym był sam i nie miał wsparcia od kolegów to możliwe, że nie podniósłbym pewnych spraw. To wsparcie ma dla mnie ogromne znaczenie.

Kończąc ten wątek chcę jednoznacznie podkreślić, że nasze dyscyplinujące zarząd działania kontrolne i nadzorcze przyniosły pozytywne efekty. Zarząd pod naszym czujnym okiem bardziej niż dotychczas się pilnował i może nawet trochę bardziej się starał. Według nie tylko mojej opinii nasza kontrolno-nadzorcza praca najprawdopodobniej przyczyniła się do lepszego wyniku finansowego za rok 2021 o 4-6 proc. To cieszy!

Zachęcamy wszystkich członków rad nadzorczych w całym kraju do wzmożenia pracy kontrolno-nadzorczej. Z punktu widzenia naszego osobistego skończyło się to wprawdzie niezbyt dobrze, ale z punktu widzenia interesu spółdzielców - nadzór właścicielski i kontrola zarządu są zawsze opłacalne i korzystne.

Co mają Panowie zamiar zrobić dalej w tej sprawie? Czy poprzestaną Panowie na informowaniu o zaistniałej sytuacji, czy też pójdą do sądu lub zwrócą się o pomoc do organizacji zrzeszających spółdzielnie mleczarskie? Czy, jako prezes Świętokrzyskiego Związku Hodowców Bydła, o zaistniałej sytuacji informował Pan PFHBiPM. Czy szukał Pan tam pomocy, która dałaby możliwość kontroli hodowców nad zarządem OSM Włoszczowa?

W naszej ocenie to co zrobiliśmy, te listy otwarte, próba przebicia się do mediów są po to, żeby poinformować o sytuacji spółdzielców i hodowców w całej Polsce. Szczególnie w kontekście rzeczywistego wpływu spółdzielców na sytuacje w spółdzielniach.

Sądzimy, że problemy całej polskiej spółdzielczości mleczarskiej skupiły się u nas jak w soczewce. Takie sytuacje jak w OSM Włoszczowa są nagminne. Głównym problemem jest to, że każdy się boi, ponieważ wiadomo co za tym idzie. Próby bardziej dociekliwej kontroli wiążą się z szykanami, oszczerstwami, zastraszaniem i usuwaniem członków ze spółdzielni, czego jesteśmy przykładem.

Chcemy i będziemy działać nie tylko w imieniu swoim i spółdzielców OSM Włoszczowa, ale również w imieniu i na rzecz wszystkich spółdzielców z całej Polski. Naprawdę mamy nadzieję, że z pomocą obiektywnych mediów rolniczych, być może też telewizji uda nam się przełamać tę blokadę informacyjną i przywrócić normalne, uczciwe funkcjonowanie modelu spółdzielczego w polskim mleczarstwie.

Będziemy zdecydowanie bronić naszych praw spółdzielczych i obywatelskich. Będziemy działali konsekwentnie, ale też uważnie i ostrożnie.

Odpowiadając na Pani pytanie czy będziemy zwracać się do KZSM ZR w Warszawie - Nie. Nie mamy takich planów. Nasza krytyczna opinia o KZSM ZR nie jest tajemnicą i nie jest odosobniona. Nie sądzimy, żeby nasze wystąpienie do KZSM ZR przyniosło cokolwiek pozytywnego. Nie ma tu czasu i miejsca na szczegółowe omawianie. Powiem tylko, że Lustracja przeprowadzona w naszej spółdzielni przez KZSM ZR nie wyjaśniła wielu kluczowych nieprawidłowości i wątpliwości. Jako spółdzielcy nie mamy zaufania do KZSM ZR w Warszawie.

Z oczywistych względów również PFHBiPM nie jest i chyba nie powinien być adresatem do tej sprawy. Jest to sprawa właścicieli spółdzielni. To są bardzo drażliwe i delikatne sprawy, więc nie chcemy tego mieszać. Nigdy nie podejmowaliśmy żadnych kroków ku temu, żeby Federacja wzięła nas w obronę. Nie mamy żadnych pretensji i nie chcieliśmy działać w ten sposób. Nie chcemy, żeby Federacja wchodziła w jakieś zwarcie z członkami zarządu jednej ze spółdzielni. Nie tędy droga i nie ma takiej potrzeby. Federacja ma inne zadania i cele i w mojej ocenie dobrze się z nich wywiązuje.

Mamy kontakt z MRiRW, Ministerstwem Sprawiedliwości czy KOWR. Jednak musimy cały czas pamiętać, że spółdzielnia jest firmą prywatną. Jest własnością zrzeszonych członków. Kluczem więc jest takie zorganizowanie nadzoru i kontroli, aby prawowici właściciele mieli realny wpływ na zarząd i spółdzielnię. Nikt z rolników tego obowiązku nie zdejmie, nikt nas nie wyręczy.

Na ten moment najważniejsze dla nas jest przygotowanie się do spodziewanych ataków zarządu wymierzonych w naszą trójkę personalnie. Pracujemy nad zapewnieniem sobie wsparcia merytorycznego i oczywiście prawnego. Zarząd oficjalnie zapowiedział, że będzie ciągał nas po sądach i być może prokuraturach. Dlatego też organizujemy wśród hodowców i ludzi dobrej woli zbiórkę funduszy, które zapewnią nam właściwą ochronę prawną i merytoryczną. Każdy ma świadomość, że zarząd dysponuje praktycznie nieograniczonymi pieniędzmi spółdzielczymi na swoich prawników, konsultantów, komunikację i działania PR- owe itp. Musimy się więc należycie zorganizować i przygotować, również finansowo. Mamy nadzieję, że zbiórka zakończy się sukcesem i uda nam się zebrać tyle pieniędzy, żebyśmy mogli się skutecznie bronić. Bronić siebie, a jednocześnie dać przykład innym spółdzielcom, że obrona interesu oraz godności rolników-dostawców mleka jest w Polsce możliwa.

Brak nadzoru niemal zawsze prowadzi do słabości zarządzania. Pamiętajmy, że w ostatnich 20 latach kilkadziesiąt spółdzielni upadło lub zostało wchłoniętych przez większe podmioty. Ostatnio głośne upadki Bielmleku, ROTR i innych. To nie są przypadkowe upadki, bankructwa. To jest niemal zawsze wynik braku należytego nadzoru.

Dziękuję za rozmowę

(29.01.2022 za farmer.pl)


Współpraca