Dla dużych sieci handlowych obniżka VAT to chwyt marketingowy? Rozmowa z wiceprezesem PIH

16.02.2022 -

- Niektórzy analitycy już na początku stycznia mówili wprost, że część podmiotów będzie chciało wykorzystać tę obniżkę m.in. do poprawienia swojej rentowności. My jako Polska Izba Handlu też od początku o tym mówiliśmy – mówi Maciej Ptaszyński, wiceprezes zarządu Polskiej Izby Handlu w rozmowie z serwisem Portalspozywczy.pl.

Agata Kinasiewicz: Czy uważa pan, że małe sklepy będą wywieszać informacje dotyczące obniżek podatku VAT i stosować się do zaleceń zawartych w nowelizacji ustawy?

Maciej Ptaszyński: Co do zasady jest to wymagane urzędowo, ale od początku stoimy na stanowisku, że jest nie na miejscu, aby czynić ze sklepów punkt informacyjny o polityce rządu. Nie taka jest rola sklepów, a istnieje dużo kanałów komunikacyjnych, za pośrednictwem których rząd może informować o swojej polityce. Sklepy są i tak wystarczająco obciążone informacyjnie, tych komunikatów w sklepach jest wystarczająco dużo. Dodawanie kolejnej informacji to generowanie szumu informacyjnego. Poza tym jest to dodatkowy obowiązek dla przedsiębiorców, którzy po wejściu w życie Polskiego Ładu są już naprawdę maksymalnie dociążeni różnymi obowiązkami i można by im zaoszczędzić przynajmniej tej jednej procedury.

Czy dla dużych sieci handlowych obniżka stawki VAT na część produktów i obowiązek komunikowania o niej nie stały się przede wszystkim narzędziem marketingowym?

Stały się przynajmniej dla niektórych. Niektórzy analitycy już na początku stycznia mówili wprost, że część podmiotów będzie chciało wykorzystać tę obniżkę m.in. do poprawienia swojej rentowności. My jako Polska Izba Handlu też od początku o tym mówiliśmy. Nawet w tych dniach daje się zauważyć reklamy, które w ten sposób wydają się przyciągnąć klientów. Ostatnio widziałem w telewizji reklamę jednej z sieci dyskontowych, z której konstrukcji można było wywnioskować, że dzięki obniżce VAT ceny jakiegoś produktu spadły o ponad 25% Wydaje się to mieć znamiona wprowadzania klientów w błąd, bo niektórzy potencjalnie mogą pomyśleć, że cena rzeczywiście o tyle spadła wskutek obniżki VAT, co nie jest prawdą.

Wiadomo, że chodzi o przyciągnięcie klienta jednym tanim artykułem, żeby przyszedł do sklepu i kupił inne, które ostatnio podrożały.

Dokładnie. Trzeba tez pamiętać, że ten obniżony VAT dotyczy tych produktów, które objęte były stawką 5%, czyli tak naprawdę często produktów najtańszych. Podam pani autentyczny przykład, który zauważyłem. Mięso wołowe w jednej z sieci kosztowało w styczniu w 25,80 zł. W tym momencie obniżka stawki VAT spowodowała spadek tej ceny na kilogramie o nieco ponad złotówkę. W przypadku bułek mówimy tutaj o spadkach cen rzędu 2 groszy, w porywach do 4.

Część piekarni wręcz podniosła ceny.

Trzeba pamiętać, że te obniżki które dzieją się tu i teraz, są tylko tak naprawdę na tę chwilę. Kiedy do tych sklepów przyjdzie kolejna dostawa, to producent uwzględni już wzrost cen gazu, energii, paliwa. Przykładowo wbrew temu, co się powszechnie mówi, paliwo nie staniało. Ono staniało tylko i wyłącznie dla odbiorców indywidualnych. Z punktu widzenia odbiorców biznesowych paliwo nie staniało, bo rozliczają się według cen netto. Mimo obniżki VAT, przy wzroście cen produkcji, przy tej samej marży sklepów, za chwilę te same produkty w sklepach będą droższe niż przed obniżką. Poza tym pamiętajmy, że przedsiębiorcy starają się nie podnosić cen, ale jeśli np. wzrosła w ramach Polskiego Ładu składka zdrowotna, to takie wzrosty tez z czegoś trzeba skompensować. Kolejną rzeczą, o której musimy pamiętać jest to, że niektórzy producenci różnicują ceny swoich produktów ze względu na to, komu je sprzedają. Dyskontom oferują niższe ceny, a mniejszym podmiotom, małym sieciom – znacznie wyższe. Dlatego mniejsze sklepy mają znacznie mniejszą możliwość elastyczności cenowej. Mówimy o tym już od 2017 roku.

(16.02.2022 za portalspozywczy.pl)


Współpraca