FRSiH: Mody żywnościowe trwają krótko
Podczas X Forum Rynku Spożywczego i Handlu odbyła się debata „Rynek wobec trendów kulinarnych i prozdrowotnych: od żywności zdrowej, funkcjonalnej, do superfoods”, podczas której rozmawiano m.in. o modach i oczekiwaniach konsumentów wobec żywności.
Dyskusję rozpoczęła prezentacja Agnieszki Górnickiej, prezes zarządu Inquiry, zatytułowana „Polski konsument – postawy wobec odżywiania i stylu życia”. Jak wynika z przedstawionych danych, dla polskiego konsumenta zdrowy styl życia to bardzo szerokie pojęcie. Większość badanych za największy problem uznała czas potrzebny na przygotowanie zdrowych posiłków.
– Z badania wynika również, że większość badanych nie ma nawyku dokładnego czytania etykiet poza sprawdzaniem daty przydatności do spożycia lub kaloryczności, ale coraz częściej zwracają uwagę na skład. Konsumenci nie zawsze widzą różnicę pomiędzy certyfikatami poświadczającymi jakość lub pochodzenie produktu a nagrodami w rozmaitych konkursach – mówiła Agnieszka Górnicka. Ponadto, z raportu Inquiry wynika, iż trend zdrowego odżywiania umacnia się, a konsumenci chcą rezygnować z fast-foodu, żywności wysoko przetworzonej oraz półproduktów. Niestety konsumenci nadal błędnie rozumieją pojęcia związane ze zdrowym odżywianiem, przez co oczekują rzetelnej informacji i podkreślania przez producentów żywności pochodzenia produktów. Główną barierą zakupu żywności ekologicznej przez polskich konsumentów jest wyższa cena tych produktów w porównaniu z tymi konwencjonalnymi.
Zdaniem Natalii Hatalskiej, założycielki Infuture Hatalska Foresight Institute, każdy trend musi dojrzeć, żeby trafić do mainstreamu. – Wszystkie firmy chcą być dzisiaj innowacyjne. Jednak jeśli producenci będą się wyłącznie skupiać na trendach mainstreamowych, które widzą i które konsumenci już zaadaptowali, to będzie oznaczać, że oni tylko podganiają rynek, a konkurencja i konsumenci są już dużo dalej. Te trendy są oczywiście bardzo ważne, bo pokazują, gdzie idzie kategoria, w co powinno się inwestować – dodała. Uważa, że trend lokalności w żywieniu jest niezwykle istotny, jednak ekspertka zwróciła uwagę, że często jest tak, że jak chcemy kupić np. czosnek w polskim sklepie, to okazuje się, że nabywamy czosnek przywieziony z Chin. A do tego jedzenie, które zamawiamy z bardzo dalekich zakątków świata, jest tańsze niż to z Polski. – Dużo się obecnie również mówi o trendzie naturalności. Jednak ja nie wierzę w to, że kiedykolwiek wrócimy do tradycyjnego wytwarzania żywności, przez to, że rośnie liczba ludności na świecie i potrzebujemy przemysłowej produkcji żywności. A agroekologia nie wyżywi wszystkich ludzi na świecie. Dzisiaj żywność, która jest produkowana naturalnie, ekologiczna, jest zdecydowanie droższa od tej konwencjonalnej. Dzisiaj widać duże rozwarstwienie społeczne, zamożni jedzą żywność ekologiczną, np. kurczaki, produkowane humanitarnie, bez stresu. A ci, których na to nie stać kupują parówki o 30% zawartości mięsa, z wypełniaczami. Jestem przekonana, że to rozwarstwienie będzie narastało. Cała odpowiedzialność za to jest po stronie producentów żywności. To oni powinni wziąć odpowiedzialność za to, żeby produkować faktycznie zdrową żywność, a z drugiej strony żeby to było dla nich opłacalne – zapewniała Natalia Hatalska.
W debacie wziął również udział przedstawiciel branży mleczarskiej. Edward Bajko, prezes zarządu SM Spomlek powiedział, że kierowana przez niego mleczarnia istnieje dla ludzi, którzy nie dają się zwariować kulinarnym modom, którzy podchodzą do trendów rozsądnie. – Coraz częściej się słyszy, że wiedza przeciętnych konsumentów na temat żywności jest coraz większa, jednak ja mam co do tego duże wątpliwości. Na pewno rośnie ich zainteresowanie żywnością, jednak w ślad za tym wydaje mi się, że rośnie również bałagan poznawczy – m.in. przez to, że marketingowcy często podają mnóstwo informacji wykluczających się. Bo jak np. pogodzić trend mówiący o żywności funkcjonalnej, zapewniający o konieczności dodawania składników do żywności z dietą eliminacyjną, gdzie trzeba jednak coś z niej odjąć i jeszcze z trzecim kierunkiem, który mówi, że żywność nieprzetworzona jest najzdrowsza – mówił podczas debaty X FRSiH Edward Bajko. Podkreślił, że SM Spomlek spokojnie patrzy na rynek i wszystko, co się na nim dzieje, co nie oznacza, że lekceważy mody i trendy. – Natomiast jesteśmy w o tyle szczęśliwej sytuacji, że nasz produkt można wpisać we wszystkie panujące trendy, jeśli się do tego rozsądnie podejdzie. Bo jest to produkt nisko przetworzony, jest to być może nawet superfoods, bo zawiera on białko, sole mineralne i wapń. W jakimś sensie możemy zadośćuczynić tym, którzy potrzebują produktów bez laktozy, tylko nasza komunikacja z konsumentem jest moim zdaniem uczciwa, bo my nie mówimy, że nasz ser jest bez laktozy, my mówimy nasze sery nie mają laktozy, bo sery żółte nie mają laktozy, to samo dotyczy różnych innych składników – przyznał Edward Bajko. Wyraził nadzieję, że nastąpi powrót do przeszłości i konsumenci i producenci wrócą do tego, co jest dla nas naturalne. – Surowa ryba nie jest dla naszych organizmów naturalna, dla Japończyków tak – zauważył.
Głos zabrała także Anna Sambor, członek zarządu, dyrektor marketingu firmy Bakalland, która powiedziała iż Bakalland ma to szczęście, że strategiczną kategorią dla spółki są bakalie, które wpisują się w obecne i przyszłe trendy. – Segment w ciągu 5 lat podwoił swoją wartość i wpisuje się w panujące trendy: prozdrowotny i convenience i on the go. Kategoria bakalii warta jest 1,5 mld zł, nic tu nowego z dnia na dzień nie wynajdziemy, jednak wciąż poszukujemy kategorii komplementarnych, np. gotowych miksów sałat czy ziół, które konsumenci chętnie wprowadzają do swojej diety. Trzy lata temu wprowadziliśmy na rynek produkt prosty ale innowacyjny – „Bakalland chrupiąca sałatka” – są to ziarna już wyprażone. W 2016 roku ten produkt był numerem 2 w całej kategorii bakalii według danych Nielsena – mówiła Anna Sambor. Natomiast Maciej Mikołajczak, prezes, Chias Brothers Europe, zauważył, że konsumenci w Polsce są chłonni wszelkich nowości. Superfoods przez to, że są trochę egzotyczne, są dla nich atrakcyjne – dodał Maciej Mikołajczak.
Aleksandra Wędrychowska-Karpińska, radca prawny, partner, współzarządzająca praktyką prawa własności intelektualnej & TMT w kancelarii WKB Wierciński, Kwieciński, Baehr, przyznała podczas debaty, że prawnicy zawsze przyglądają się rzeczywistości i próbują ubrać ją w słowa. – Zwykle są spóźnieni o kilka lat, bo zanim znajdą dobre słowa i definicje, upływa sporo czasu. Dlatego nie możemy poszukiwać definicji żywności funkcjonalnej w przepisach prawa, można ich poszukiwać w raportach, które omawiają tę rzeczywistość. W tej chwili jakąś kategorią prawną jest żywność wzbogacona o minerały czy witaminy, są również suplementy diety. Czy powinna powstać definicja żywności funkcjonalnej? Z całą pewnością prędzej czy później zetkniemy się z koniecznością regulacji, dostosowania zwłaszcza w zakresie reklamy przepisów tak, aby można było mówić o tej żywności w sposób prawdziwy, nie tworzyć nadkategorii typu ser żółty bez laktozy, skoro nie powinien zawierać on laktozy. Jeśli chodzi o promocje superfoods, z całą pewnością powstaje pokusa, żeby złożyć wiele dodatkowych oświadczeń, zapewnień, przy okazji promocji tej szczególnej żywności nasyconej dodatkowymi elementami – dodała Aleksandra Wędrychowska-Karpińska.
Natomiast Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu firmy Edpol Food & Innovation przyznał, że Edpol od początku swojej działalności zdawał sobie sprawę, patrząc na trendy światowe, że to właśnie natura a nie chemia będzie górowała w oczekiwaniach konsumentów. – Dlatego od samego początku nie wchodziliśmy w aromaty, oparliśmy swoją produkcję na naturalnych ziołach i przyprawach. Nasza firma tworzy smaki i funkcje, w dobrym tego słowa znaczeniu, dla przemysłu rybnego, mięsnego, owocowo-przetwórczego. Dzisiaj te smaki zamykamy w naturalnych mieszankach przyprawowych, tworzymy sosy, dipy, nadzienia dla przemysłu mięsnego czy rybnego. Wydaje mi się, że wszyscy szukamy kompromisu między tym, co będzie najlepsze dla konsumenta, a tym, co jesteśmy w stanie wytworzyć czy sprzedać – dodał Wojciech Dąbrowski.
Zdaniem Mateusza Kowalewskiego, prezesa Hortimex Plus, to styl życia może być niezdrowy, a producenci żywności mogą mówić jedynie o różnych wartościach i właściwościach odżywczych żywności. – Moje doświadczenie wynikające z obserwacji jest takie, że najzdrowszy dla konsumenta jest zdrowy rozsądek. Wywody na temat zdrowej i niezdrowej żywności są błędne, bo żywność, jeśli jest legalnie wyprodukowana, w zgodzie z dobrą praktyką, nie może być niezdrowa – przyznał Mateusz Kowalewski. – My dzisiaj zarabiamy proponując producentom żywności rozwiązania zmierzające do czyszczenia etykiety, redukcji cukru w produktach spożywczych. Cały przemysł spożywczy zaczyna odpowiadać na to, czego pragną konsumenci. A konsumenci chcą być piękni, młodzi i bogaci. Jeśli ktoś zapewnia, że oferuje produkt spożywczy, który daje zdrowie, to jest to bzdura, bo na zdrowie składa się wiele różnych czynników – mówił Kowalewski.
W drugiej części debaty prelegenci dyskutowali na temat czystej etykiety produktów spożywczych.
Edward Bajko przyznał, że w branży mleczarskiej jest dużo nieporozumień dot. czystej etykiety. – Przede wszystkim należy wiedzieć, że o tym czy coś ma czystą etykietę czy nie, w znacznej mierze decyduje legislator – ktoś, kto wpisze lub nie wpisze pewnych substancji na listę, i jak każdy proces legislacyjny on polega lobbowaniu i tam też jest mnóstwo nieporozumień. My oczywiście też musimy patrzeć na trendy, słuchać potrzeb konsumentów. Dlatego wyeliminowaliśmy konserwanty ze wszystkich naszych serów np. lizozym, jest to wpisany na listę konserwantów enzym, który jest pozyskiwany z białek jaja kurzego, jest bezpieczny i skuteczny, naturalny. Jednak obecnie, starając się sprostać oczekiwaniom konsumentów, serowarstwo przechodzi na tzw. szczepy ochronne – to jest bardzo podobny do lizyny inny enzym, produkowany przez bakterie. Jednak tak naprawdę to nie jest nic innego – dodał Edward Bajko. Mateusz Kowalewski dodał, że konsumenci chcą mieć czystą etykietę, mimo że nie do końca wiedzą, co to oznacza. – Ja lubię przykład glutaminianu sodu, którego wszyscy nienawidzą. Został on wyodrębniony z grzybów a kwas glutaminowy jest ważnym neuroprzekaźnikiem w naszym organizmie. A np. parmezan, podobnie jak pomidory i grzyby, jest bardzo bogaty w glutaminian sodu, o czym już mało kto wie. A konsumenci nie chcą widzieć na żywności, po którą sięgają, glutaminianu sodu, więc przemysł wymyśla np. ekstrakt z grzybów. Dla konsumenta glutaminian jest zły, ekstrakt z grzybów jest super. Nie dajmy się zwariować – apelował.
Wojciech Dąbrowski z Edpolu dodał, że producenci, ale i media, powinni zwiększać świadomość konsumentów jeśli chodzi o rynek żywności. – Myślę, że dzisiaj te elementy, którymi producenci wzbogacają swoje produkty, w dużej mierze się zdewaluowały poprzez zapisy na produktach, sformułowane w ten sposób, żeby wprowadzić w błąd lub wzbudzić zainteresowanie – mówił Wojciech Dąbrowski. – Oczywiście, że klarowna komunikacja walorów produktu na opakowaniu jest istotna. Jednak teraz konsument chciałby wiedzieć co dany produkt zawiera, skoro jest np. bez laktozy, bez glutenu, bez glutaminianu sodu. Żyjemy w świecie digitalu, jako producenci ciągle jesteśmy poddawani ocenie i recenzji przez blogerów, internautów, dietetyków. I na to producenci muszą zwrócić uwagę przy tworzeniu nowego produktu, zmiany receptur – co środowisko powie o tym produkcie – mówiła Anna Sambor z Grupy Bakalland.
Natalia Hatalska zaznaczyła, że mody trwają krótko i często się zmieniają. – Dlatego nie warto kierować się modami przy poszerzaniu oferty. Warto kierować się tym, co jest ważne dla konsumenta. A dla konsumentów dzisiaj niezwykle ważne jest to, skąd pochodzi żywność, co w niej jest. Konsumenci są dzisiaj pogubieni, bo mają poczucie, że poszliśmy daleko w tej digitalizacji świata – zapewniała ekspertka.
Na koniec debaty Agnieszka Górnicka przyznała, że polscy konsumenci mieszają pojęcia, nie rozumieją wielu rzeczy, nie mają wiedzy, która pozwala im odróżniać co jest czym. – Ale z drugiej strony konsumenci szukają rzetelnej informacji o żywności, szukają jej aktywnie i nie zawsze ją znajdują. Co z tym zrobić? Na pewno potrzebna jest skoordynowana działalność branży spożywczej, która pomoże tym konsumentom, którzy tego chcą, odnaleźć się w gąszczu informacji – dodała prezes zarządu Inquiry.
(fot. Przemysł Spożywczy)