Gdzie jest dno cen mleka?

Od roku systematycznie spadają ceny mleka. Równocześnie drastycznie rosną koszty jego produkcji. Gdzie jest punk krytyczny rozwarcia nożyc cenowych?

Trywialnym jest już stwierdzenie Wielkopolskiej Izby Rolniczej, że ceny płacone przez mniejsze spółdzielnie mleczarskie nie pokrywają kosztów produkcji. Szczególnie w trudnej sytuacji znaleźli się rolnicy, którzy w ostatnich latach intensywnie inwestowali korzystając ze środków kredytowych. Według kalkulacji Wielkopolskiej Izby Rolniczej koszt produkcji mleka waha się na poziomie 1,80 zł/l i zależy od technologii, sposobu żywienia oraz wydajności krów. Tymczasem z danych GUS wynika, że średnia krajowa cena skupu w lipcu 2023 r. Wyniosła 188,67 zł/1 hl, podczas gry w czerwcu 193,58 zł/1 hl. Oznacza to o 2,5% mniej niż w poprzednim miesiącu i o 19,3% – niż w lipcu 2022 r. Najmniej za wyprodukowane mleko płacono rolnikom z województw: pomorskiego 178,02 zł /1 hl oraz kujawsko-pomorskiego 181,31 zł /1 hl.

Od grudnia zeszłego roku cena spadła już o 31,5%. Do utrzymującego się trendu spadkowego ceny dochodzą jeszcze wysokie koszty produkcji, a w szczególności energii elektrycznej, paliwa, pasz. Dorota Grabarczyk, analityk rynku mleka Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, zauważa, że w wielu gospodarstwach już na dzień dzisiejszy brakuje pasz objętościowych co jeszcze bardziej pogłębia już trudną sytuację. – Dochodzą do nas głosy od hodowców, że rozważają rezygnację z produkcji. Zastanawiali się nad podjęciem tej decyzji już na przełomie 2021–2022 roku, ale ceny z 2022 powstrzymały ich przed rezygnacją. Dzisiaj dylemat wraca – mówi Dorota Grabarczyk.

Równocześnie skup mleka cały czas rośnie. W lipcu był o 1,4% wyższy niż przed rokiem i o 1,2% wyższy niż w czerwcu 2023 roku. W ciągu siedmiu miesięcy skup był o 1,5% wyższy niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Producenci mleka, którzy są w stanie, nie chcąc popaść w jeszcze większe problemy finansowe zwiększają produkcję.

Z wysokimi cenami energii, z problemami finansowymi borykają się również zakłady przetwórcze. Wiele z nich wskazuje, że ma problemy z płynnością finansową. A jak wiadomo zakład który sam boryka się z problemami finansowymi nie będzie mógł sobie pozwolić na podniesienie cen płaconych producentom mleka. Do tego dochodzi jeszcze nacisk ze strony sieci handlowych na mleczarnie na obniżenie cen produktów, tłumacząc to tym, że jest niska cena surowca.

Niestety Wielkopolska Izba Rolnicza jest zdania, że ze względu na suszę może brakować kukurydzy, co jeszcze bardziej podniesie koszty produkcji mleka w gospodarstwach. – Sektor jest w bardzo trudnej sytuacji, z której póki co nie widać wyjścia – podaje WIR.

Z kolei Paweł Wyrzykowski, Senior Analyst of Food&Agri Sector w BNP Paribas, zwraca uwagę, że ceny skupu mleka w Polsce zazwyczaj są mocno skorelowane ze zmianami cen produktów mleczarskich. Jednak w 2022 r. relacja ta została zachwiana. Pod koniec 2022 roku obserwowaliśmy już spadek cen niektórych głównych kategorii produktów mleczarskich (proszki, masło), podczas gdy średnia cena mleka w skupie dynamicznie rosła aż do grudnia 2022 r. I tu w zależności od mixu produktowego jedne mleczarnie radziły sobie lepiej, a inne gorzej.

– Trudno przewidzieć jak sytuacja będzie wyglądać w II półroczu, jednak wiele przesłanek wskazuje na to, że nie ulegnie ona dużej poprawie – obawia się Dorota Grabarczyk. Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka, uważa mimo wszystko, że nie ma niebezpieczeństwa, iż w Polsce zabrakłoby mleka. Jednak warto zauważyć, że obecnie część rolników produkuje mleko niegenerująca przy tym zysku, lub nawet nieco dokładając. O ile w krótkim okresie można w ten sposób przeczekać trudną sytuację rynkową, o tyle w dłużysz czasie, taki stan jest nie do utrzymania. Niestety na krajowym rynku nie widać żadnych oznak poprawy sytuacji, zatem ratunkiem wydają się rynki światowe. Niestety na giełdach światowych również panuje swego rodzaju stagnacja. Rodzi się zatem pytanie – ile wytrzymamy?

 


Współpraca