Handel w niedziele: potrzebujemy ekonomicznej racjonalności

23.02.2022 -

Ostatnie doniesienia z „pola walki” o pracę handlu w niedzielę nie napawają optymizmem - mówi serwisowi portalspozywczy.pl dr Maria Andrzej Faliński, niezależny ekspert handlu detalicznego.

Handel w niedziele: powstał klincz

- Niektórzy przedsiębiorcy w desperacji wpadają na szalone pomysły. Szalone, gdyż wiadomo że ani pomysł z czytelnią, ani przystanko-dworcem autobusowym niczego nie rozwiąże na dłużej, ani też zakaz otwierania się niedzielę większych firm handlowych nie służy interesom sektora. Powstał klincz, w którym firmy imają się środków o wątpliwej legalności i skuteczności, a czynniki rządowe trwają przy poglądzie zakazu - mówi serwisowi portalspozywczy.pl dr Maria Andrzej Faliński, niezależny ekspert handlu detalicznego.

- Prawa nie wolno łamać, to oczywiste, ale nie wolno też – dla wyższych racji, np. interesu publicznego, czy warunków dla rozwoju gospodarczego, trwać przy niemądrej idei i literze prawa. Myślę, że wola dialogu, ale konkluzywnego, czyli z wnioskami i praktycznym rozwiązaniem, sprawę powinna rozwiązać - dodaje.

- Proponuję stanąć na stanowisku dodatkowego zarobku dla pracowników i gwarancji wynegocjowanej liczby wolnych niedziel w miesiącu. W warunkach ograniczenia poradzą sobie ci, których na to stać – póki co są to sieci dyskontowe i „markety” osiedlowe, a tracą sklepy tradycyjne i hipermarkety - tłumaczy.

Wzrost kosztów energii, paliw, usług i pracy

- Sklepy są zdesperowane, poza dwoma w zasadzie formatami sieciowymi - w mniejszym stopniu dotyczy ów zakaz sieci małych sklepów. Z jednej strony oto mamy rosnący fiskalizm państwa, z drugiej zaś i wzrost kosztów energii, paliw, usług, pracy, wreszcie cen wprowadzanych towarów, ponieważ sklep „zbiera” na końcu łańcucha dostawy wzrosty cen i kosztów wszystkich jego uczestników. W warunkach inflacji oznacza to wzrost cen i odejście klienta do sklepów, które stać na niskie marże i niższe ceny - mówi ekspert.

- Odbieranie więc w takich warunkach czasu pracy, który dla handlu jest podstawowym zasobem, rodzi desperację i szalone zdawałoby się pomysły. Rodzi to także przyspieszony wzrost cen i dodatkowe koszty, choćby z tytułu karzącej dłoni UOKiK-u z ustawą o wykorzystywaniu przewag w jednej ręce i ustawy konsumenckiej w drugiej. To pozwala rozumieć desperację, ale nie rozgrzesza z łamania prawa.

Handel w niedziele: potrzebny jest dialog

- Jestem przeciwny dzieleniu rynku na lepszych i gorszych uczestników, obdarzanych a to restrykcjami, a to przywilejami, często iluzorycznymi. Równie przeciwny jestem uszczelnieniom, bo prowadzą do groteskowych ucieczek „spod kosy” zakazów. Powstają idiotyczne w sumie pytania w stylu: czy równorzędne społecznie i ekonomicznie jest otwieranie sklepiku w teatrze, czy teatrzyku w dużym sklepie? Aktualia pokazują, że potrzebny jest dialog kierowany racjonalnością ekonomiczną (nie dusić rynku), przyzwoitością socjalną (za pracę wyjątkowych okolicznościach - niedzielnych na przykład – godziwa płaca i kompensata uszczuplonego czasu wolnego) oraz konsekwentnym stosowaniem prawa godzącego racje, a więc mądrego prawa - tłumaczy Faliński.

- Omijanie zaostrzeń czy wymachiwanie związkowymi transparentami nie załatwi sprawy. Co najwyżej, gdy inflacja nas przyciśnie do muru, zacznie się wychodzenie kapitału sektorowego i produkcyjnego z Polski. A to zaboli wszystkich – związkowców i pomysłodawców asymetrycznych regulacji rynku sektorowego też - podsumowuje ekspert.

(23.02.2022 za portalspozywczy.pl)


Współpraca