Kłopoty niemieckiej gospodarki przełożą się na kryzys polskich firm i rolników

Dane Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa pokazują, że bieżący rok jest pomyślny dla polskich eksporterów żywności i surowców rolnych. Jak czytamy, w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy br. Polska sprzedała za granicę żywność o wartości 34,75 mld euro, o 0,2 mld euro więcej niż przed rokiem. W ubiegłym roku wartość całego polskiego eksportu produktów rolno-spożywczych wyniosła 51,8 mld euro i był to rekordowy rok pod tym względem. W tym roku (w okresie I-VIII) wartość eksportu jest wyższa o 0,6 proc., a w stosunku do 2022 r. o 13 proc. wyższa w analogicznym okresie i o 46 proc. wyższa niż w okresie styczeń-sierpień 2021 r.


Jak informuje Biuro Analiz i Strategii KOWR. Unia Europejska nadal pozostaje największym partnerem w handlu żywnością, jej udział w eksporcie w okresie styczeń-sierpień 2024 r. wynosi 73 proc. Wpływy uzyskane ze sprzedaży towarów żywnościowych na rynku UE były o 0,5 proc. większe niż w analogicznym okresie roku 2023 i osiągnęły 25,5 mld euro
            Największym odbiorcą pozostają Niemcy, a głównym towarem eksportowym mięso oraz tytoń i wyroby tytoniowe. Z eksportu do naszych zachodnich sąsiadów wyniosły przez osiem miesięcy bieżącego roku 8,8 mld euro, o 1 proc. mniej w stosunku do analogicznego okresu 2023 r. Oprócz Niemiec nasze produkty jadą głównie do Niderlandów, Włoch, Ukrainy i USA.
            W tym miejscu wypada przytoczyć uwagę Jacka Kotłowskiego, dyrektora departamentu analiz i badań ekonomicznych NBP, który zwrócił uwagę, iż polska gospodarka jest drugą po czeskiej pod względem uzależnienia od Niemiec. Niemcy odpowiadają za 10 proc. wzrostu gospodarczego Polski. W "Raporcie o inflacji" NBP czytamy, iż jedną z przyczyn niższego niż oczekiwanego wcześniej wzrostu gospodarczego w Polsce - jest sytuacja w Niemczech. Kotłowski podczas prezentacji w.w raportu stwierdził, iż dawniej gospodarka niemiecka działała w kierunku wyższego wzrostu gospodarczego, obecnie się to zmieniło.
            Co zatem się stało, że Niemcy przestali ciągnąć do góry naszą gospodarkę, a przychody z eksportu do tego kraju zmniejszyły się? Mówiąc wprost – niemiecka gospodarka pogrąża się w kryzysie. Przyczyn takiego stanu jest wiele, nie mniej jest kilka dominujących.
            Serwis Bankier.pl powołując się na niemiecką publikację w Tagesschau, podaje, iż główną przyczyną niemieckich kłopotów gospodarczych jest tzw. zielona transformacja. Wskazuje, że indeks niemieckiego PKB jest w praktyce w tym samym miejscu od 6 lat. Największa gospodarka Europy pozostaje w stagnacji z kwartału na kwartał, ocierając się o techniczną recesję, a media obiegają doniesienia o kolejnych zamykanych fabrykach np. Volkswagen, który rozważa przenieść zakłady do Chin. Wśród przyczyn, przez które niemieckie spółki decydują się na wyprowadzenie produkcji ze swojego kraju, znajdują się m.in. koszty energii. Bankier zwraca uwagę, że w październiku niemieckie media obiegła informacja, że rząd federalny znacząco skorygował swoje oczekiwania gospodarcze na 2024 r. W miejsce obiecywanych przez Scholtza 8 proc. wzrostu PKB, Ministerstwo Gospodarki przyjęło założenie, że wskaźnik skurczy się w tym roku o 0,2 proc.
            Obecnie głównym gospodarczym celem niemieckiego rządu jest, aby gospodarka tego kraju osiągnęła pełną neutralność klimatyczną Niemiec do 2045 roku. Skąd wziąć na to środki? Bankier przytacza informację lobbystów z Federalnego Zrzeszenia Niemieckiego Przemysłu (BDI), według których niemiecka gospodarka potrzebuje do kompleksowej transformacji przemysłu, która obejmuje między innymi ochronę klimatu i cyfryzację, zastrzyku w kwocie 1,4 bln euro do 2030 roku. Zdaniem organizacji 880 mld euro z tej sumy powinno zostać przeznaczone na inwestycje klimatyczne. W swoim raporcie BDI wyliczyło, że 2/3 nakładów na transformację powinni sfinansować przedsiębiorcy i gospodarstwa domowe, a pozostałą część państwo. Zdaniem BDI, jeśli nie dojdzie do transformacji konkurencyjność niemieckich firm stanie pod znakiem zapytania m.in. za sprawą wysokich cen energii. -Ryzyko deindustrializacji spowodowane cichą migracją i porzucaniem wielu średnich przedsiębiorstw stale rośnie, a w niektórych przypadkach już wystąpiło – komentował cytowany przez Tagesschau prezes BDI Siegfried Russwurm.
            Praktycznie wszystkie ośrodki dostrzegają gospodarcze kłopoty Niemiec. Money.pl podaje, że najnowsze badanie PMI dla Niemiec, przeprowadzone przez S&P Global na zlecenie Hamburg Commercial Bank, wskazuje na pogłębiające się problemy największej gospodarki strefy euro. Według raportu aktywność gospodarcza w Niemczech spadła we wrześniu w najszybszym tempie od siedmiu miesięcy. Szczególnie trudna sytuacja panuje w przemyśle. Analitycy S&P Global piszą w swoim raporcie, że "produkcja dóbr odnotowała najostrzejsze tempo spadku od 12 miesięcy". Indeks PMI dla przemysłu spadł do 40,3 punktu z 42,4 punktu w sierpniu, osiągając najniższy poziom od roku. Co szczególnie niepokojące, sektor usług, który dotychczas był podporą niemieckiej gospodarki, również notuje spowolnienie. Autorzy badania zwracają uwagę na rosnącą ostrożność klientów i związaną z tym niechęć do inwestowania. Napływ nowych zamówień spadł w najszybszym tempie od prawie roku, przy czym odnotowano spadek zarówno w usługach, jak i w przemyśle. Również nowe zamówienia eksportowe spadły w szerokim zakresie i w szybszym tempie. Pogorszenie niemieckiej koniunktury przekłada się na sytuację na rynku pracy. Jak podają analitycy, pomijając pierwsze miesiące pandemii, ogólne tempo redukcji zatrudnienia było najszybsze od ponad 15 lat. Serwis money.pl przytacza opinię dra Cyrus de la Rubia, głównego ekonomisty Hamburg Commercial Bank, który dostrzega, iż spowolnienie w sektorze produkcyjnym ponownie się pogłębiło, rozwiewając wszelkie nadzieje na szybkie ożywienie. - Produkcja spadła w najszybszym tempie od roku, a nowe zamówienia się załamały. Recesja techniczna wydaje się już przesądzona. Nasz model przewidywania PKB na bieżący kwartał, który uwzględnia m.in. indeks PMI HCOB, wskazuje teraz na spadek o 0,2 proc. w porównaniu z poprzednim kwartałem. W drugim kwartale PKB już skurczyło się o 0,1 proc. - podsumowuje ekspert Hamburg Commercial Bank.
            Informacje o kłopotach niemieckiej gospodarki nie są zaskoczeniem. Sygnały o kłopotach Berlina docierały do nas od kilku lat. Jeżeli niemiecka gospodarka znajdzie się w prawdziwym kryzysie, boleśnie odczują to polskie firmy, a za nimi polscy rolnicy. Co zatem można i należy zrobić? Szybko szukać nowych rynków eksportowych. Nie jest to oczywiście zadaniem łatwym, szybkim i tanim, ale w obecnej sytuacji wydaje się, iż nie mamy, jako gospodarka, innego wyjścia. Nie mamy również czasu do stracenia.

Radosław Poniedzielski

 

Współpraca