Kowalczyk: Polskie mleczarstwo ma się dobrze, bo przetwórstwo jest w polskich rękach

18.02.2022 -

Minister rolnictwa i rozwoju wsi spotkał się z przedstawicielami spółdzielni mleczarskich, aby omówić aktualną sytuację w sektorze i przyszłe zagrożenia. Podczas spotkania przybliżył działania podejmowane w celu poprawy sytuacji polskich rolników.

Minister rolnictwa i rozwoju wsi, Henryk Kowalczyk, spotkał się wczoraj z przedstawicielami spółdzielni mleczarskich, aby omówić aktualną sytuację w sektorze i na rynku mleczarskim.

Spotkanie rozpoczął Waldemar Broś, Prezes Krajowego Związku Spółdzielczości Mleczarskiej, który podkreślił, że poprzedni rok „nie był zły dla polskiego mleczarstwa, bywały lata gorsze, ale widać pewne zagrożenia”.

– Martwi nas spadające tempo produkcji mleka, w zeszłym roku przyrost w skupie wyniósł niecałe 0,4% Są też pewne problematyczne kwestie z ustawą o konkurencji. Mamy nadzieję, że uda się coś w tej sprawie zrobić – wskazał Broś.

Dobra sytuacja polskiego mleczarstwa

Minister Kowalczyk na wstępie zaznaczył, że sytuacja branży mleczarskiej, w porównaniu do pozostałych sektorów, jest dość dobra.

– Polskie mleczarstwo i produkcja mleka, na tle innych sektorów, ma się dobrze, m.in. dzięki temu, że przetwórstwo jest w polskich rękach. Głównie jest to spółdzielczość, będąca najlepszą formą, chociaż zdarzają się też pewne błędy spółdzielczości i pewnie co roku widzimy jakąś spółdzielnię mleczarską, która przeżywa kłopoty, ale też obserwuję wiele spółdzielni mleczarskich znakomicie się rozwijających. Zaś jeśli nie spółdzielczość, to firmy o kapitale polskim. Dzięki temu, że jest to polski kapitał, w takiej czy innej formie, nie mamy problemów aż tak bardzo z nadużywaniem tej przewagi kontraktowej i rolnicy są traktowani tak, jak powinni być traktowani. Powinniśmy to naprawdę docenić, jeśli chodzi o mleczarstwo – mówił minister dodając, że wszystkie branże mogłyby być tak zorganizowane.

Ambitny Zielony Ład i skromne założenia planu strategicznego

Następnie minister Kowalczyk zaznaczył, że choć sytuacja jest stabilna, to niektórzy z obawą patrzą na perspektywy związane z Europejskim Zielonym Ładem.

– Chcę Państwa trochę uspokoić. (…). Europejski Zielony Ład jest bardzo ambitnym unijnym programem ochrony środowiska i klimatu. Jego założenia są rzeczywiście bardzo ambitne (…). Natomiast myśmy w planie strategicznym WPR, w tym polskim planie, przygotowali bardzo umiarkowane stanowisko. Ne chcemy być liderami w ambicjach ochrony klimatu i środowiska, ponieważ już chronimy je odpowiednio – tłumaczył szef resortu rolnictwa.

– Krajowe cele określone są bardzo racjonalnie. Choćby redukcja nawozów - założyliśmy, że będziemy redukować zużycie nawozów w postaci 1 kg azotu czystego na hektar. Myślę, że nie jest to zbyt wygórowana ambicja i takie cele potrafimy spełnić. W przypadku środków ochrony roślin założyliśmy redukcję rzędu 5%, zaś antybiotyków na poziomie 10% To są cele, które próbujemy zapisać w swoim planie strategicznym – informował.

Negocjacje w sprawie Polskiego Planu Strategicznego dla WPR na lata 2023-2027 rozpoczną się w najbliższy poniedziałek w Brukseli. Jak podkreślił minister Kowalczyk, skromne założenia polskiego planu strategicznego najprawdopodobniej nie będą pozytywnie odebrane.

– Pewnie będziemy krytykowani za te mało ambitne cele, pewnie w niektórych miejscach będziemy musieli wykonać odrobinę ruchu, ale mam nadzieję, że skutecznie uda mmi się te nasze skromne cele obronić i polskie rolnictwo nie ucierpi na Europejskim Zielonym Ładzie.

Nie będzie zgody na redukcję hodowli z powodu emisji CO2

Kolejną kwestią podniesioną przez ministra rolnictwa był pojawiający się na horyzoncie bilansu dwutlenku węgla w rolnictwie.

– Jeśli dotyczy to produkcji roślinnej, to problemu nie ma, bo tak naprawdę jest to pochłanianie. Natomiast jeśli dotyczy to produkcji zwierzęcej, a szczególnie hodowli krów, to już jest problem trochę inny, bo unijni biurokraci zaczynają liczyć ile gazów cieplarnianych wydycha krowa. Jest to proces na wiele lat, jednak absolutnie nie będzie zgody na to, żebyśmy redukowali hodowlę z tego powodu. Chcemy bilansować CO2 jako cała Polska, jako rolnictwo i leśnictwo i jestem przekonany, że ten bilans wychodzi dla nas pozytywnie – stwierdził minister Kowalczyk. – Niestety polityka klimatyczna UE jest bardzo ambitna. Dziwię się, że taka jest, ale trzeba to jakoś stopować, ponieważ jeśli UE emituje ok. 7% CO2 w skali świata, to nawet jeśli ta ambitna polityka doprowadzi do redukcji o 50%, co będzie niezwykle „krwawym” przedsięwzięciem, to zredukujemy emisje o 3,5% w skali globalnej. W tym czasie Chiny, USA, Brazylia, Argentyna czy Indie zwiększą emisję o 20-30% (…). Jeśli już jest taka polityka, to powinna być powiązana z wprowadzeniem systemu podatkowego dla produktów wytwarzanych bez zachowania polityki klimatycznej. Inaczej UE przestanie być konkurencyjna na rynku światowym – dodał.

Pomoc w zakupie nawozów

Minister rolnictwa wspomniał również o ogromnych szkodach wynikających z dopuszczenia do handlu emisjami instytucji finansowych, co doprowadziło do 5, 6-krotnego wzrostu ceny za emisję CO2 w ciągu ostatnich dwóch lat, co z kolei przekłada się na obecny dramat energetyczny. Poruszył również kwestię cen gazu i nawozów.

– Oprócz emisji CO2 w energetyce, co powoduje wzrost cen prądu, to obecny rok wiąże się również z dramatem w kwestii gazu, który z jednej strony jest źródłem energii dla wielu zakładów, również mleczarni, ale też jest podstawowym składnikiem do produkcji nawozów i mamy dramat dotyczący cen nawozów – mówił szef resortu rolnictwa. – Udało się zatrzymać postęp, można powiedzieć, że od listopada ceny nie wzrosły, choć utrzymują się na nieakceptowalnym poziomie. Natomiast udało się zatrzymać ten wzrost. Bez dopłat, bez wsparcia, będzie to bardzo trudne dla rolników, jeśli chcą wprowadzić to nawożenie. Wystąpiliśmy do KE o zgodę, żebyśmy mogli z budżetu krajowego zrekompensować rolnikom część wzrostu kosztów nawozów. Nie chcemy od nich pieniędzy, tylko żeby wyrazili na to zgodę. Bez tej zgody byłaby to niedozwolona pomoc publiczna, więc taką zgodę musimy mieć – tłumaczył.

Wpis na listę sektorów energochłonnych

Jak poinformował minister Kowalczyk, podjęte zostały starania o wpisanie fabryk nawozów oraz zakładów przetwórstwa rolno-spożywczego na listę sektorów energochłonnych.

– Kolejnym elementem, o który się staramy jest wpisanie na listę zakładów energochłonnych fabryk nawozów i przetwórstwa rolno-spożywczego, (…) ponieważ wtedy będzie można pomagać z budżetu krajowego. Niestety ani fabryk nawozów, ani przetwórstwa rolno-spożywczego na tej liście nie było, a teraz jest nam to bardzo potrzebne, ale znów nie możemy tego zrobić samodzielnie, (…), więc jest to kolejny element negocjacji z UE – tłumaczył minister Kowalczyk dodając, że rozwiązanie to dałoby szansę dofinansowania i przeczekania tego trudnego, ze względu na ceny gazu, okresu.

(18.02.2022 za farmer.pl)


Współpraca