Letnie zagrożenie produkcji

Po długiej zimie, i chłodnej i spóźnionej wiośnie, lato rozpoczyna się upałami. Wraz gorącem do Polski wraca niebezpieczeństwo blackoutu czyli przerw w dostawach prądu. Dla firm mleczarskich jest to szczególnie niebezpieczne zjawisko.

Zanik lub awarie napięcia w polskich sieciach energetycznych to prawdopodobny scenariusz, który może przynieść nie tylko utrudnienia w codziennym funkcjonowaniu, ale przede wszystkim duże straty finansowe dla nieprzygotowanych do awarii przedsiębiorstw. W ostatecznej kalkulacji dla firm równie niebezpieczne są krótkotrwałe spadki napięcia, co długoterminowe awarie. Poprzednie ograniczenia w dostawach prądu, które poważnie dotknęły przemysł, w tym spożywczy, miały miejsce w 2015 roku. Wówczas pobór energii dotknął m.in. Mlekpol, Zott, Mlekovitę czy Spomlek. W Polsce coraz większy problem stanowi nie tylko samo zagrożenie blackoutem, ale też próby zapobiegnięcia całkowitemu wyłączeniu systemu poprzez odgórne ograniczenie maksymalnego poboru dla odbiorców przemysłowych. Tak właśnie było w sierpniu 2015. Powodem jest to, iż tradycyjne elektrownie chłodzą się wodą i mają z tym problem w okresie największych upałów, zatem podaż energii spada o 1-2 GW, przy czym jednocześnie upał zwiększa popyt o ok. 1-2GW. To powoduje lukę w systemie energetycznym, która z dużym prawdopodobieństwem może występować co roku.

Warto pamiętać, że operator systemu przesyłowego Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) przestrzegał w swoim raporcie przed możliwościami wystąpienia w Polsce niedoborów mocy w systemie energetycznym w okresie jesienno-zimowym 2020 roku. Do zapewnienia pod tym względem bezpieczeństwa energetycznego kraju niezbędne jest nie tylko wystarczające utrzymanie eksploatacji funkcjonujących obecnie źródeł, ale także terminowe oddanie wszystkich planowanych bloków energetycznych. Co więcej, problemy z dostawami prądu mogą także występować latem. Utrzymujące się wysokie temperatury powodują ryzyko przeciążenia sieci energetycznej i tym samym przerw w dostawie prądu.

Branża mleczarska z niepokojem czeka na letnie upały. Waldemar Broś, prezes Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich, od 2015 roku apeluje i zwraca się do rządu o podjęcie działań w celu uwzględnienia w odpowiednich przepisach szczególnego traktowania zakładów mleczarskich, jako zakładów uprzywilejowanych przy przydziałach energii w sytuacjach kryzysowych w zaopatrywaniu w energię. Warto tu przypomnieć pismo KZSM z października 2015 roku, skierowane do ówczesnego wicepremiera i ministra gospodarki, Janusza Piechocińskiego, w którym przypomina, iż w pierwszej dekadzie sierpnia 2015 roku, w związku z falą upałów, Polskie sieci Energetyczne podjęły po raz pierwszy od 30 lat decyzję o ograniczeniach w dostawach energii. Wprowadzono 20 stopień zasilania, co oznacza, że główni odbiorcy energii elektrycznej musieli dostosować się do ograniczeń w dostawach energii. Jednak w takich wypadkach ograniczenia dostaw prądu nie dotyczą wrażliwych odbiorców jak np. szpitali, ale także gospodarstw domowych. Jak czytamy w powyższym piśnie, zdarzenie to doprowadziło do wielu perturbacji w zakładach mleczarskich. Narzucone ograniczenia w wysokości ok. 1/3 zakontraktowanej mocy, praktycznie uniemożliwiły przerób skupowanego mleka. Zakłady mleczarskie, często pracujące na trzy zmiany, podjęły wszelkie działania celem dostosowania do procedury i określonych ograniczeń. Nie mogły jednak wstrzymać odbioru mleka od dostawców, które to mleko muszą przerobić w ciągu 24 godzin. Dla celów przerobu mleka oraz bezpieczeństwa zakładów musiały pracować także oczyszczalnie ścieków, kotłownie, maszynownie chłodnicze czy magazyny nabiałowe. – W takiej sytuacji powstawały dylematy, czy wyłączać oczyszczalnie ścieków, czy chłodzenie w magazynach, czy też ograniczyć skup mleka i narazić tym samym producentów mleka na olbrzymie straty. Alternatywą było przekroczenie przyznanych limitów użycia energii i konieczność płacenia olbrzymich kar, które zachwiałyby i tak trudną w 2015 roku sytuacją finansową wielu zakładów – pisze Waldemar Broś, prezes KZSM. Rada Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich, analizując doświadczenia z tego incydentu, postanowiła wnioskować do strony rządowej o uznanie w takich wypadkach zakładów mleczarskich, jak również gospodarstw produkujących mleko jako podmiotów gospodarczych, które z uwagi na ciągły charakter produkcji oraz nietrwałość surowca powinny być traktowane jak zakłady wrażliwe. – Najważniejszym jest umożliwienie dobowego przerobu surowca bez konieczności uiszczania kar w przypadkach, gdy otrzymany aktualnie limit mocy jest mniejszy od minimalnej mocy niezbędnej do funkcjonowania zakładu – podkreśla prezes KZSM. Prezes Broś wielokrotnie wracał do tej sprawy i podkreślał, że chociażby więzienia mają wyższy priorytet niż zakłady mleczarskie. Niestety ani Janusz Piechociński, ani nikt inny nie zareagował pozytywnie na ten problem.

Zagrożenie przerwami w dostawach prądu czy chociażby ich zmniejszeniem, jest całkiem realne i, co więcej, rosnące. Zdaniem prof. Władysława Mielczarskiego z Politechniki Łódzkiej istnieje nawet 80% prawdopodobieństwo wystąpienia blackoutu w Polsce w ciągu 3-4 lat bez środków zaradczych. Warto, aby organizacje mleczarskie ponownie, póki jest jeszcze czas, wystąpiły w kwestii uznania przetwórców mleka za firmy wrażliwe. Polskie Sieci Energetyczne w raporcie dla rządu, stwierdzają, że sposobem na zniwelowanie tego efektu może być instalacja ogniw fotowoltaicznych, które w letnim okresie wzrostu zapotrzebowania na prąd będą również najskuteczniej pracować i pomogą uzupełnić lukę energetyczną. Niemcy, Francja czy Wielka Brytania nie mają takich problemów z prądem w upały, jak Polska, bo mają więcej elektrowni oraz różne źródła dostaw energii, z dużym udziałem odnawialnych. Mają też lepszy dostęp do prądu z importu.

 


Współpraca