Kampania przed wyborami samorządowymi nabiera rozpędu, spychając tym samym rolnicze protesty na drugi, a nawet trzeci plan. To nie znaczy jednak, że podczas konwencji partyjnych pomija się tematy rolnicze. Są one jednak bardziej traktowane hasłowo niż rzeczowo. I tak w czasie konwencji koalicji Trzeciej Drogi, która odbyła się 23 marca w Białymstoku, wręcz wykrzyczano, że  jej uczestnicy - PSL i Polska 2050 – zapewniają Polsce bezpieczeństwo żywnościowe. Tak na marginesie to bezpieczeństwo żywnościowe zapewniają rolnicy, a nie partie! Na wspomnianej konwencji posypały się też słowa zachwytu nad podlaskim mleczarstwem. W tym miejscu z kronikarskiego obowiązku wypada cofnąć się do 20 marca, do głośnej Konferencji w Jasionce. Tego dnia premier Jerzy Buzek - obecnie europoseł - w czasie debaty jednoznacznie stwierdził, że  na wejściu do UE najbardziej skorzystały spółdzielnie mleczarskie z Podlasia! Ale nie tylko Podlasie mleczarstwem stoi. Dobrych producentów mleka i  zakłady przetwórcze można znaleźć w wielu innych regionach Polski. W tym przedwyborczym zgiełku pojawiły się nawet określenia, że mamy najnowocześniejsze mleczarstwo w Europie! Poza tym jest najbardziej polska branża w polskim towarowym rolnictwie i przetwórstwie. Wszak ponad 90 procent skupionego mleka trafia do mleczarni z polskim kapitałem. Wśród których dominują te ze spółdzielczym kapitałem. Można mi zarzucić, że tę oczywistą oczywistość powtarzam do lat. I owszem, ale nie zamierzam z niej zrezygnować. Nie zamierzam też rezygnować z twierdzenia, że branża znalazła się na równi pochyłej i zmierza ku katastrofie. Trwa drugi rok kryzysu. I w tym miejscu jakiś wybitny ekspert powie, że kryzysy to rzecz normalna w branży mleczarskiej. Jednak ten obecny, oznacza niskie ceny zbytu i niskie ceny skupu, przy rosnących z tygodnia na tydzień kosztach produkcji. Nigdy w Polsce nie było tak wysokich cen nośników energii jak obecnie. Nigdy tyle nie kosztowały nawozy, pasze, środki ochrony roślin albo technika rolnicza jak i ta stosowana w przerobie mleka. Nigdy też mleczarskim kryzysom nie towarzyszyła wojna.  Ktoś może powiedzieć, że nie jest tak już drogo jak kilkanaście miesięcy temu? Owszem coś tam potaniało. Jednak w 2022 roku i na początku 2023 roku ceny skupu mleka były wyższe, podobnie jak ceny zbytu. Dramatycznie wzrosły też koszty pracy i obciążenia podatkowe. Przetwórców i rolników dobija też polityka wielkich sieci handlowych.  Zachęcam do obejrzenia na naszym portalu ciekawej rozmowy, którą na ten temat przeprowadziłem z Prezesem Polskiej Grupy Mleczarskiej: Jarosławem Malczewskim – znawcą rynku krajowego i światowego.
  Dla mnie przykre i jednocześnie nieracjonalne jest, że ta wizja zbliżającej się katastrofy nie trafiła do świadomości polskiego społeczeństwa w czasie chłopskich protestów. Wszak owa rebelia cieszyła się do niedawna poparciem większej części społeczeństwa.  Nie było dosłownie nic o mleczarstwie w uzgodnieniach protestujących podpisanych wspólnie z ministrem Siekierskim w Jasionce. Dlaczego? Bo były minister rolnictwa Artur Balazs moderator, a właściwie twardy negocjator debaty stwierdził, że ani jeden z przedstawicieli protestujących rolników zasiadających przy negocjacyjnym stole nie zgłosił w tej materii problemów koniecznych do rozwiązania!
   Owszem dr Czesław Siekierski - Minister Rolnictwa - został wcześniej poinformowany - podczas spotkania w Krajowym Związku Spółdzielni Mleczarskich - o zagrożeniach i innych wyzwaniach stojących przed branżą mleczarską. Wydają mu się jednak chyba przesadzone, bo nie generują protestów. Jednak do premiera Donalda Tuska owe informacje  na pewno nie dotarły.
Nie można tylko płakać i narzekać. Najwyższy czas powołać Mleczarską Samoobronę, w której główną rolę będą odgrywali producenci mleka, wsparci przez grono ekspertów i działaczy mleczarskich. Tak ruch powinien działać ponad spółdzielczymi podziałami. Wszak zarządy i rady nadzorcze boją się zadzierać z politykami. Jednak bardziej od polityków boją się zemsty wielkich sieci handlowych.