Mleczarze debatowali przez Internet

W dniach 3-4 listopada 2020 roku odbyło się Forum Rynku Spożywczego i Handlu, które w tym roku ze względu na epidemię i przepisy wyjątkowo, miało miejsce wyłącznie w Internecie. Internetowa formuła Forum Rynku Spożywczego i Handlu pozwoliła na utrzymanie dotychczasowego poziomu dyskusji, a uczestnictwo w debatach możliwe było z dowolnego miejsca.

Jak co roku, w ramach Forum Rynku Spożywczego i Handlu miała miejsce debata poświęcona tematyce mleczarskiej. Udział w niej wzięli: Małgorzata Cebelińska, dyrektor handlu SM Mlekpol, Jakub Olipra, ekonomista, Departament Analiz Makroekonomicznych, Credit Agricole Bank Polska, Małgorzata Wysocka, członek zarządu, Polish Dairy, Peter Knauer, prezes i dyrektor generalny Hochland Polska, Andrzej Minarczuk, prezes OSM Kosów Lacki oraz Honorata Jarocka, Senior Food and Drink Analyst, Mintel. Dyskusja dotyczyła trzech głównych tematów.

Pierwszym z nich była ogólna sytuacja na rynku mleczarskim. Małgorzata Cebelińska mówiła, że to był rok perturbacji, intensywnej pracy w wielu działach. Zdaliśmy ten egzamin i wykorzystaliśmy potencjał znajomości branży, klientów i rynku. – Zamknęliśmy dosyć pozytywnie trzeci kwartał, głównie dzięki eksportowi, wysokiemu euro, lepszego spieniężeniu transakcji, ale również organicznemu rozwojowi – mówiła dyrektor handlu SM Mlekpol. Zwróciła uwagę, że sytuacja gospodarcza w pierwszym półroczu była całkowicie podporządkowana epidemii koronawirusa – ograniczenia i zamrożenie gospodarki miały ogromy wpływ na branżę mleczarską. Dla Mlekpolu COVID zaczął się już wraz z rozpoczęciem w Chinach, ponieważ jest to bardzo ważny rynek eksportowy. Pierwsze przeszkody pojawiły się w styczniu i lutym, kiedy na ok. 1,5 miesiąca zupełnie zatrzymane zostały wysyłki naszych towarów. Odczuliśmy to bardzo silnie – podkreśliła dyrektor Cebelińska. Przyznała, że trudności było bardzo dużo i na wielu płaszczyznach. W marcu w Polsce obostrzenia spowodowały, że zakupy podstawowych produktów, w szczególności z długim terminem przydatności, się zwielokrotniły. Firmie ciężko było nadążyć z produkcją i z dostawami. Musiała też zagwarantować stały odbiór mleka. Dodatkowo zatrzymał się program „Mleko dla szkół“. – Zostaliśmy z ogromnym zapasem kilkuset palet mleka. Dystrybutorzy z dnia na dzień przestali odbierać, ponieważ placówki szkolne zostały pozamykane – przytoczyła dyrektor handlu SM Mlekpol. Dodała, że firma musiała szybko zmienić strategie. – To był rok perturbacji, intensywnej pracy w wielu działach. Zdaliśmy ten egzamin i wykorzystaliśmy potencjał znajomości branży, klientów i rynku. Zamknęliśmy dosyć pozytywnie trzeci kwartał, głównie dzięki eksportowi, wysokiemu euro, lepszego spieniężeniu transakcji, ale również organicznemu rozwojowi – podsumowała.

Z kolei Jakub Olipra uważa, że jak dotąd branża mleczarska przechodzi pandemię w miarę bezobjawowo w porównaniu np. z branżą mięsną. – Problemy na rynku mleka związane z pandemią zaczęły się relatywnie wcześnie: kiedy koronawirus pojawił się w Chinach, ze względu na rolę Chin jako największego światowego importera produktów mlecznych. Wraz z rozprzestrzenianiem się pandemii na inne kraje widać było dwa zjawiska. W krajach, które mają znaczące nadwyżki w eksporcie artykułów mleczarskich (UE, Nowa Zelandia, Stany Zjednoczone), obserwowane były akumulacje nadwyżek. To wywierało negatywną presję na cenę. Z drugiej strony w krajach, których produkcja jest mniejsza niż krajowe spożycie, obserwowane były wzrosty cen. Spadek cen miał szeroki zakres. Najbardziej ucierpiały ceny odtłuszczonego mleka w proszku i masła. Widać było, że mleczarnie szukają możliwości przechowania wartości mleka w warunkach zatkanego kanału HoReCa – tłumaczył prelegent. Podkreślił, że jak dotąd branża mleczarska przeszła pandemię w miarę bezobjawowo w porównaniu np. z branżą mięsną. – Wyniki finansowe za pierwszą połowę roku nie są takie złe. Jeżeli chodzi o eksport, widać pozrywane łańcuchy dostaw i problemy polskich eksporterów związane z odpadnięciem kanału HoReCa. Jesteśmy na poziomie z zeszłego roku. Nie mamy spadku i nie mamy wzrostu. Jest stabilizacja, choć przyzwyczailiśmy się do lepszych wyników – zaznaczył.

Pozytywnie sytuację ocenia również Małgorzata Wysocka, która powiedziała, że na pewno nie będzie krachu jeżeli chodzi o poziom sprzedaży. – Sprzedaż produktów nabiałowych będzie rosnąca. Już zaczynamy kontraktować pierwszy kwartał 2021 roku. Czwarty kwartał nasza firma ma już zamknięty. Odnotowujemy cały czas wzrost sprzedaży i wzrost zapotrzebowania na produkty – mówiła Małgorzata Wysocka. Podkreśliła, że firma ma większą ilość zapotrzebowania niż podaż produktów.

Na niebezpieczeństwo, iż może zabraknąć pracowników w związku z rosnącą liczbą zakażeń i zachorowań zwrócił uwagę Peter Knauer. Od samego początku pandemii jako menadżerowie w całej branży musimy mieć na uwadze, iż musimy utrzymać ciągłość produkcji. Musimy pamiętać, że z nami są związane losy kilkuset a czasem nawet tysięcy rolników, którzy muszę mieć zapewnioną sprzedaż swojego mleka. Z drugiej strony mamy bezpieczeństwo pracowników. Jak znaleźć pomiędzy ciągłością produkcji, a bezpieczeństwem pracowników odpowiedni kompromis – to trudna sprawa – zauważa szef Hochlandu.

W odmiennym tonie wypowiedział się prezes OSM Kosów Lacki. Zauważył, że problemy które dopadły branżę mleczarską są jednakowe dla wszystkich – i tych większych i tych mniejszych. – Nie podzielam jednak optymizmu części moich kolegów. Niestety jest nam ciężko na rynku. Na wiosnę, w tym pierwszym ograniczeniu spadek sprzedaż odczuliśmy zasadniczo, obecnie nadal choć w mniejszym stopniu. Głównie dlatego, że mieliśmy przez lato czas przygotować się do tego. Natomiast, nie ukrywam tego, że HoReCa dla której dedykowaliśmy 30% naszych serów jest dla nas istotnym obciążeniem, gdyż nie ma normalnej sprzedaży – mówił Andrzej Minarczuk.

– Gdybym powiedział, że czas obecny jest trudny, to tak jakbym nic nie powiedział. On jest wyjątkowo trudny, dla takich średnich producentów jak OSM Kosów. Produkujemy blisko pięć tysięcy ton sera rocznie. Pomijam zwiększone wydatki na dezynfekandy, maseczki itp. które są niezwykle istotne, aby reżym sanitarny utrzymać – mówił. Zauważył, że spółdzielnia nie jest przygotowana na wielomiesięczną sytuację, gdy będzie wielkie natężenie zachorowań i trudno przewidzieć jakby to się dalej potoczyło, gdyby w zakładzie pojawił się covid. Mam nadzieję, że wprowadzony reżim sanitarny uda się nam utrzymać i nic przykrego się nie wydarzy – dodał.

Drugim ważnym tematem, o którym rozmawiano, są trendy produktowe i wybory konsumenckie. Na ich zmianę zwróciła uwagę Małgorzata Wysocka. – W marcu, gdy była pierwsza panika, ale i obecnie, gdy są wprowadzane kolejne lockdowny, konsumenci chcą rzadziej jeździć do sklepów. Dlatego wybierają te produkty, które mają dłuższy termin przydatności do spożycia – zauważa Małgorzata Wysocka. Podkreśla, że firma ma klientów w różnych miejscach na świecie. – U naszych klientów np. na Filipinach również w tym czasie wzrosło spożycie mleka UHT. W maju mieliśmy lekki spadek, ale nie duży. Generalnie wzrost konsumpcji mleka UHT jest większy i to pomimo że nie było dystrybucji tego mleka w szkołach. Generalnie obserwujemy duże i rosnące zainteresowanie na mleko UHT o dłuższym terminie przydatności do spożycia – dodała.

Zmianę nawyków zakupowych dostrzegają także firmy badawcze. – Epidemia zmieniła nawyki zakupowe Polaków, niektóre po prostu wybrzmiały i stały się silniejsze – począwszy od stylu zakupowego, czyli tego jak zachowujemy się w sklepie. Nasze badanie konsumenckie z września tego roku wskazuje, że konsumenci spędzają w sklepach stacjonarnych mniej czasu – mówiła Honorata Jarocka z Mintela. – To wiąże się z obostrzeniami i samoistnymi obawami konsumentów, aby nie być zbyt blisko dużej liczby osób. Aż połowa respondentów mówi, że się obawia i w sklepie spędza mniej czasu. Konsumenci deklarują również bardziej przemyślane zakupy – to wiąże się obawami o przyszłość, więc wydatki stają się bardziej przemyślane – ocenia Honorata Jarocka. Zaznacza, że co ważne – zdrowie i dobre samopoczucie, te trendy widzieliśmy również przed okresem pandemii, ale teraz są one jeszcze silniejsze. – Konsumenci z uwagi na pierwszy lockdown i prawdopodobnie czekający nas drugi lockdown – gdy więcej czas spędzamy w domu, konsumenci obawiają się o swoją wagę. Mamy mniej ruchu i mniej czasu spędzamy poza domem, co jest dobre dla branży mleczarskiej, bo napoje mleczne są świetnym źródłem białka i pomagają w metabolizmie – mówi ekspert Mintel.

– Myślę, że trendy są sprawą globalną. Dzisiaj w Polsce jest więcej lokali sushi niż w Niemczech. Uważam, że trendy rozwoju będą globalne, natomiast mam nadzieję na pozostawienie pewnej tożsamości kulinarnej – dodał Peter Knauer. W nawiązaniu do innych wypowiedzi, powiedział, iż zgadza się, że po pandemii konsumpcja poza domem zacznie rosnąć znacznie. – Z drugiej strony mam nadzieję, że ludzie przypomnieli sobie, że można gotować w domu. To pewien fenomen społeczny. My bardzo szybko reagowaliśmy na to, podejmowaliśmy działania w nasze komunikacji. Przypomnienie, iż można gotować w domu, w gronie rodziny wcale nie jest złe i coś z tego zostanie. Będzie to pozytywny ślad tej pandemii – ocenia.

W debacie poruszono również temat roślinnych zamienników produktów mlecznych. – Mamy nawet kilka produktów w Niemczech, które bazują na zamiennikach serowych lub na warzywnych propozycjach, czyli są produkty zupełnie inne niż zrobione na bazie białek roślinnych. Nie jest to rzecz, która może zagraża tradycyjnym produktom mlecznym. Jest to bardzo ciekawa rzecz, której trzeba się przyglądać. W Polsce też widzę parę dobrych alternatyw roślinnych – mówił Peter Knauer. Zauważa jednak, że trzeba zwrócić uwagę, że te produkty to trochę obosieczny miecz, gdyż bazują na orzechach lub innych alergenach. – Wiemy, że w mleczarniach nikt nie lubi podawać informacji, że produkt może zawierać ślady alergenów. Jest to ciekawe jak rozwiązać ten problem, ale postawienie swojego biznesu na dodatkowej nodze, która oferuje produkty dla flexitarian, to przyszłość konsumpcji – uważa. Z koeli dyrektor handlu Mlekpolu zwróciła uwagę, że obserwujemy bardzo silny i zarazem światowy trend dotyczy spożywania zdrowych i znanego pochodzenia produktów. Zaznacza, że w jej opinii, nowości nie wyklucza tradycji. – Mlekpol ma odpowiedź na nowe trendy, rozbudowujemy te linie produkcyjne, które posiadamy, ale proponujemy produkty w nowych odsłonach, w nowych opakowaniach, nowych porcjach. Nasze produkty są znane i budzą zaufanie i co ważne poczucie bezpieczeństwa – podkreśla. – Takimi produktami jest znane masło Łaciate, które zaproponowaliśmy w formie znanej i lubianej osełki 500g. Mamy rodzinne opakowania serów w plastrach, ale też ekonomiczne większe opakowania, mamy również małe 100 gramowe opakowania serów w plastrach na jeden posiłek – wymienia dyrektor handlu SM Mlekpol. Optymizmu ponownie nie podzielił prezes OSM Kosów Lacki. – Nie zakładam, aby w najbliższej przyszłości produkcja żywności roślinnej, zamienników nabiału była jakimś wiodącym segmentem – mówił Andrzej Minarczuk. – My konsekwentnie produkujemy to co nam dobrze wychodzi. Nie unikamy nowości, natomiast daleki jestem od tego, aby propagować coś innego niż spożywanie mleka. Jego walory są nie do przecenienia. Jednak rozumiem potrzebę nowości i nowy styl życia i szanujemy to – mówił prezes Minarczuk. Zwrócił uwagę, że jeśli dokładnie się wczytać, to przejście na dietę wegańska także rodzi pewne zagrożenia. Eliminuje ona z jadłospisu dużą grupę witamin, dostarcza mniej wapna, cynku, żelaza... Wszystko musi być wyważone.

Zdaniem eksperta firmy Mintel nie uciekniemy jednak przed żywnością roślinną. – Trend roślinny, który coraz mocniej obserwujemy, na pewno nie jest zagrożeniem dla produktów mlecznych, gdyż nie mówimy tutaj o masowym konsumencie. Ale nadal jest to grupa konsumentów rosnąca. Zatem produkty roślinne są ciekawym uzupełnieniem rynku i od tego nie uciekniemy. Na półce sklepowej jest miejsce na oba rodzaje produktów – mówiła Honorata Jarocka. – Świetną sytuacją, jest to, że producenci nabiału sami wchodzą w produkcję produktów roślinnych np. Jogurty Magda, firma, która teraz jest w pełni roślinna, poprzez graczy oferujących szeroką gamę produktów jak Bakoma, OSM Łowicz czy Polmlek. Widać, że tego typu produkty mogą świetnie funkcjonować obok siebie. Na samym początku przykładem była branża mięsna, gdzie wiodący gracze powoli wprowadzali produkty roślinne. Początkowo wiązało się to z pewnym sceptycyzmem ze strony konsumentów, ponieważ konsumenci wegetariańscy czy wegańscy nie do końca wierzyli w szczere intencje firm mięsnych. Teraz to się zmieniło – widać bardziej elastyczne podejście, zrozumienie, że takie potrzeby są na rynku i nie uciekniemy od tego. Te lekcje świetnie zaimplementowały firmy z branży nabiałowej – uważa Honorata Jarocka. Dodała, iż wydaje się, że tego typu produkty są coraz częściej wybierane przez konsumentów, którzy nie podążają w 100% za dietą roślinną, ale w coraz większym stopniu flexikonsumentów, którzy chętniej sięgają po takie wyroby z uwagi na urozmaicenie, na nowy smak. Nie bez znaczenia są także standardy prośrodowiskowe, dobrostan zwierząt – wszystkie moralne przesłanki są coraz ważniejsze dla dzisiejszych konsumentów.

Trzecim kluczowym, któremu poświęcono wiele uwagi, to eksport. – Głównym problemem w rozwoju eksportu mleka jest możliwość przetransportowania naszych produktów do innych rejonów świata. Mogą pojawić się różne obostrzenia, tak było w marcu, gdy nasze kontenery stały na redach w różnych częściach świata i nie było wiadomo co z nimi zrobić. To była wielka niewiadoma – powiedziała Małgorzata Wysocka. – Teraz każdy to potrafi ocenić. Zawsze post faktum łatwo się ocenia. Jednak wówczas, my jako firmy handlowe, szefowie mleczarni przed takim pytaniem – co będzie dalej, co teraz trzeba robić, jaki wpływ będzie miała pandemia. Nie było wiadomo czy koronawirus przenosi się na produktach czy nie. Wszystko było nowe. Teraz już jesteśmy nieco mądrzejsi, wiemy więcej. Nie chcę pisać żadnych czarnych scenariuszy, bo jestem raczej optymistycznie nastawiona – mówiła Małgorzata Wysocka.

Podkreślała, że eksport mleczarki będzie się rozwijał i wszystkim na tym zależy. – Obserwujemy jednak przekierowanie tych produktów. Kraje, gdzie dominowała HoReCa, lub które bazowały na turystyce, zamawiają teraz mniej. Natomiast bardzo dużo zamawiają firmy farmaceutyczne z całego świata, gdyż wiele produktów nabiałowych ma w tej dziedzinie swoje zastosowanie. Widzimy, że zapotrzebowanie jest bardzo duże. Uważamy, że to będzie się rozwijało – podkreślała. W jej opinii, dużym problemem jest kwestia finansowa.

Jakub Olipra podkreślił, że jako eksporter netto produktów mleczarskich sami nie możemy sobie pozwolić na żadne formy protekcjonizmu. Jeżeli chcemy eksportować, to sami musimy grać fair, w przeciwnym razie nie możemy tego oczekiwać od innych krajów. – W naszym interesie jest, aby swobodny przepływ towarów był cały czas utrzymany, ponieważ my jesteśmy tego beneficjentem, szczególnie patrząc jak zmienia się produkcja mleka. Polska obok Irlandii jest jednym z największych beneficjentów zniesienia kwot mlecznych. Produkcja u nas wyraźnie rośnie, a nasze przewagi komperatywne w produkcji mleka są coraz bardziej wyraźne. To właśnie eksport umożliwia nam rozwój mleczarstwa i sprzedaż nadwyżki produkcji – mówił ekonomista. Podkreślał, że jeśli branża chce się rozwijać, to musi stawiać na eksport. Ważne jest przy tym, aby nie stosować praktyk monopolistycznych. – Takie działania stanowią dla nas samych zagrożenia, gdyż może zmienić nastawienie innych krajów do nas – dodał.

 


Współpraca