Mocne uwagi do mocnego protestu w Gończycach
20 lutego jeszcze przed 9 rano na stacji benzynowej AVIA położonej tuż przed Gończycami — na starym odcinku drogi do Lublina biegnącej obecnie równolegle do S-17— zaczęły masowo nadjeżdżać ciągniki rolników z powiatu garwolińskiego. Czterdzieści minut później usłyszałem słowa jednego z organizatorów: - mamy już ponad 180 ciągników. Godzinę później, gdy szykowano się do wyjazdu na S-17 było już ponad 200 ciągników i kilkadziesiąt samochodów z protestującymi myśliwymi.
Szefem protestu był Daniel Owczarczyk – miejscowy działacz SOLIDARNOŚCI RI. Na stacji benzynowej AVIA spotkaliśmy wielu znajomych rolników – dostawców do OSM Garwolin- między innymi przewodniczącego rady nadzorczej Tomasza Błachnio oraz Marcina Makowskiego. Na ciągnikach widniał szereg haseł świadczących o determinacji protestujących. Oto niektóre z tych haseł:
„Chcemy GODNIE żyć z uprawy a nie liczyć na jałmużnę z Warszawy”
„Uratujmy Polską Żywność”
„Unijna Polityka Zniszczy Ziemię i Polskiego Rolnika”
„Walczymy o Nasze Wspólne Dobro”.
Były też bardziej rozbudowane transparenty żądające: Zatrzymania napływu produktów rolnych z Ukrainy; Likwidacji unijnego „zielonego ładu”; Likwidacji Eko-Schematów i norm GAEC w unijnej polityce rolnej oraz ustawowego wprowadzenia cen minimalnych na podstawowego produkty rolne- zboże, mleko, trzodę, warzywa i owoce. Prawie wszystkie hasła, a rzecz jasna nie wszystkie wymieniłem, miały charakter związkowy. Był jeden wyjątek – na jednym z ciągników zauważyłem transparent o następującej treści:
”Ruda Wrona Białego Orła Nie Pokona„
To dobrze, że znakomita większość protestujących rolników nie chce się mieszać w politykę. Jak obecna opozycja z rządzącymi za łby się chwycą, to nic nie będzie załatwione, poza polityczną zadymą i hucpą. Wszak to zielony ład został wymyślony w Warszawie jako twórcza kontynuacja polityki rolnej Prawa i Sprawiedliwości – w takim tonie jeszcze nie tak dawno wypowiadał się nasz Komisarz Rolny- Janusz Wojciechowski. To za czasów tamtej ekipy rozpoczął się też niekontrolowany import ziarna z Ukrainy, który krytykował także polityk PIS-u, podobnie jak „Zielony Ład” – Minister Krzysztof Ardanowski. Takie negatywne przykłady, o których zapomniała obecna opozycja, można by mnożyć. Podobnie, jak to, że w kampanii wyborczej wielu polityków koalicji — w tym i sam premier Donald Tusk — pochylało się na losem polskiego rolnika poszkodowanego przez import ukraińskiego ziarna i innych płodów rolnych. Oczywiste jest, że to ekipa premiera Tuska odpowiada za rozwiązanie tego problemu. Tym bardziej, że mieni się dobrymi kontaktami z Brukselą. I żadne zaszłości natury historycznej nie mogą być usprawiedliwieniem dla usunięcia obecnych zagrożeń, których skala jest największa w ciągu ostatnich 30 lat. Rolnicy zainwestowali ogromne pieniądze i ogrom pracy w rozwój swoich gospodarstw. Owszem, wsparcie Unii w tym procesie modernizacji polskiego rolnictwa i przetwórstwo żywności było bardzo duże. Dlatego jest niezrozumiałe, że wkrótce mogą postać tylko gruzy. Bo Unią zaczęli rządzić wyznawcy zielonej ideologii, a nie ludzie rozsądni. Wszak UE odpowiada tylko za 6 procent emisji gazów cieplarnianych. Czy tak dobry wynik powinien być przyczyną likwidacji rolnictwa unijnego i skazanie prawie 450 milionów obywateli UE na importowaną żywność niepewnej jakości. Poza tym mamy wojnę. Nie jest tajemnicą, że armie państw tworzących Unię Europejską są słabe, albo bardzo słabe. Oczywiste jest, że musimy się zbroić i ta uwaga dotyczy nade wszystko najbogatszych państw: Niemiec, Holandii, Belgii, Francji, Włoch i Hiszpanii. Mamy nadzieję, że za kilka lat Unia będzie dysponowała odpowiednim potencjałem bojowym. To do jasnej cholery: dlaczego zamierzamy rozbroić unijne rolnictwo, co się wiąże rzecz jasna z likwidacją bezpieczeństwa żywnościowego. Co do importu z Ukrainy to tylko unijne dopłaty do eksportu nadwyżek żywności do państw biednych może zapobiec zagładzie unijnego rolnictwa. A ta zagłada już zagląda do Polski. Znawcy tematu twierdzą, że 4 -5 miliardów euro - może rozwiązać ten problem. Wszak po części właścicielem ukraińskich latyfundiów jest też wielki kapitał rodem z UE. Chyba mu dotowany eksport nie będzie przeszkadzał. Zarobi też swoje, może nie tyle, ile na niekontrolowanym imporcie ziarna z Ukrainy, ale nie przyczyni się do likwidacji unijnego rolnictwa. Polska zaś musi zadbać o jak najliczniejsze kontrole, które by potwierdzały odpowiednią jakość importowanej żywności i prawidłowe dokumenty, które jej towarzyszą, gdy tranzytem przejeżdża przez nasz kraj. Bo zdarza się, że tranzytem to przejeżdżają tylko papiery, a ziarno zostaje w Polsce.
Braciom Ukraińcom, którzy obecnie o nas źle mówią i piszą, należy przypomnieć, jak dużo uzbrojenia im przekazaliśmy. I to przy okazji jak wkrótce - a takie mam przypuszczenia – będziemy przekazywali kolejną partię naszych czołgów – pozostałości T-72 i PT-91 Twardy.
Od protestujących w Gończycach usłyszałem zapewnienia, że będą protestowali do skutku i że nawet czas wiosennych robót polowych nikogo nie powstrzyma. Co najwyżej będą protesty rotacyjne. Rolnicy z dróg nie zejdą, bo nie mają już nic do stracenia. Ową oczywistą oczywistość dedykują tym politykom, ekspertom i tym przedstawicielom środków społecznego przekazu, którzy są przekonani, że rolnicy jeszcze trochę pokrzyczą i poblokują i pójdą do roboty.
„Chcemy GODNIE żyć z uprawy a nie liczyć na jałmużnę z Warszawy”
„Uratujmy Polską Żywność”
„Unijna Polityka Zniszczy Ziemię i Polskiego Rolnika”
„Walczymy o Nasze Wspólne Dobro”.
Były też bardziej rozbudowane transparenty żądające: Zatrzymania napływu produktów rolnych z Ukrainy; Likwidacji unijnego „zielonego ładu”; Likwidacji Eko-Schematów i norm GAEC w unijnej polityce rolnej oraz ustawowego wprowadzenia cen minimalnych na podstawowego produkty rolne- zboże, mleko, trzodę, warzywa i owoce. Prawie wszystkie hasła, a rzecz jasna nie wszystkie wymieniłem, miały charakter związkowy. Był jeden wyjątek – na jednym z ciągników zauważyłem transparent o następującej treści:
”Ruda Wrona Białego Orła Nie Pokona„
To dobrze, że znakomita większość protestujących rolników nie chce się mieszać w politykę. Jak obecna opozycja z rządzącymi za łby się chwycą, to nic nie będzie załatwione, poza polityczną zadymą i hucpą. Wszak to zielony ład został wymyślony w Warszawie jako twórcza kontynuacja polityki rolnej Prawa i Sprawiedliwości – w takim tonie jeszcze nie tak dawno wypowiadał się nasz Komisarz Rolny- Janusz Wojciechowski. To za czasów tamtej ekipy rozpoczął się też niekontrolowany import ziarna z Ukrainy, który krytykował także polityk PIS-u, podobnie jak „Zielony Ład” – Minister Krzysztof Ardanowski. Takie negatywne przykłady, o których zapomniała obecna opozycja, można by mnożyć. Podobnie, jak to, że w kampanii wyborczej wielu polityków koalicji — w tym i sam premier Donald Tusk — pochylało się na losem polskiego rolnika poszkodowanego przez import ukraińskiego ziarna i innych płodów rolnych. Oczywiste jest, że to ekipa premiera Tuska odpowiada za rozwiązanie tego problemu. Tym bardziej, że mieni się dobrymi kontaktami z Brukselą. I żadne zaszłości natury historycznej nie mogą być usprawiedliwieniem dla usunięcia obecnych zagrożeń, których skala jest największa w ciągu ostatnich 30 lat. Rolnicy zainwestowali ogromne pieniądze i ogrom pracy w rozwój swoich gospodarstw. Owszem, wsparcie Unii w tym procesie modernizacji polskiego rolnictwa i przetwórstwo żywności było bardzo duże. Dlatego jest niezrozumiałe, że wkrótce mogą postać tylko gruzy. Bo Unią zaczęli rządzić wyznawcy zielonej ideologii, a nie ludzie rozsądni. Wszak UE odpowiada tylko za 6 procent emisji gazów cieplarnianych. Czy tak dobry wynik powinien być przyczyną likwidacji rolnictwa unijnego i skazanie prawie 450 milionów obywateli UE na importowaną żywność niepewnej jakości. Poza tym mamy wojnę. Nie jest tajemnicą, że armie państw tworzących Unię Europejską są słabe, albo bardzo słabe. Oczywiste jest, że musimy się zbroić i ta uwaga dotyczy nade wszystko najbogatszych państw: Niemiec, Holandii, Belgii, Francji, Włoch i Hiszpanii. Mamy nadzieję, że za kilka lat Unia będzie dysponowała odpowiednim potencjałem bojowym. To do jasnej cholery: dlaczego zamierzamy rozbroić unijne rolnictwo, co się wiąże rzecz jasna z likwidacją bezpieczeństwa żywnościowego. Co do importu z Ukrainy to tylko unijne dopłaty do eksportu nadwyżek żywności do państw biednych może zapobiec zagładzie unijnego rolnictwa. A ta zagłada już zagląda do Polski. Znawcy tematu twierdzą, że 4 -5 miliardów euro - może rozwiązać ten problem. Wszak po części właścicielem ukraińskich latyfundiów jest też wielki kapitał rodem z UE. Chyba mu dotowany eksport nie będzie przeszkadzał. Zarobi też swoje, może nie tyle, ile na niekontrolowanym imporcie ziarna z Ukrainy, ale nie przyczyni się do likwidacji unijnego rolnictwa. Polska zaś musi zadbać o jak najliczniejsze kontrole, które by potwierdzały odpowiednią jakość importowanej żywności i prawidłowe dokumenty, które jej towarzyszą, gdy tranzytem przejeżdża przez nasz kraj. Bo zdarza się, że tranzytem to przejeżdżają tylko papiery, a ziarno zostaje w Polsce.
Braciom Ukraińcom, którzy obecnie o nas źle mówią i piszą, należy przypomnieć, jak dużo uzbrojenia im przekazaliśmy. I to przy okazji jak wkrótce - a takie mam przypuszczenia – będziemy przekazywali kolejną partię naszych czołgów – pozostałości T-72 i PT-91 Twardy.
Od protestujących w Gończycach usłyszałem zapewnienia, że będą protestowali do skutku i że nawet czas wiosennych robót polowych nikogo nie powstrzyma. Co najwyżej będą protesty rotacyjne. Rolnicy z dróg nie zejdą, bo nie mają już nic do stracenia. Ową oczywistą oczywistość dedykują tym politykom, ekspertom i tym przedstawicielom środków społecznego przekazu, którzy są przekonani, że rolnicy jeszcze trochę pokrzyczą i poblokują i pójdą do roboty.