Pandemia okazją, szansą czy wyzwaniem dla eksporterów żywności?

17.11.2021 -

Brexit, problemy z łańcuchami dostaw, rosnąca presja cenowo-kosztowa czy brak wsparcia - to największe wyzwania eksporterów według uczestników debaty "Eksportowa swoboda a polskie sukcesy. Pandemia okazją dla przygotowanych", która odbyła się w ramach Forum Rynku Spożywczego i Handlu.

Eksport żywności – powikłania po covidzie

Zdaniem Jakuba Olipry, starszego ekonomisty, Credit Agricole Bank Polska SA, którego prezentacja rozpoczęła dyskusję, branża spożywcza przeszła COVID bezobjawowo, a eksporterzy żywności w 2020 roku bili kolejne rekordy. Jesteśmy trzecim krajem w UE (po Holandii i Hiszpanii) o największej nadwyżce w handlu artykułami rolno-spożywczymi. Ciekawostką jest, że w 2004 roku było o miejsce 23.

- Początek 2021 roku (pierwsze 2 miesiące) przyniósł spadek eksportu artykułów rolno-spożywczych w ujęciu rocznym. To dość niepotykana sytuacja. Nawet w pandemii – w czasie ograniczeń – tylko w kwietniu odnotowaliśmy spadek eksportu. Może więc przeszliśmy pandemię bezobjawowo, ale jednak mamy powikłania? - mówił Jakub Olipra.

Jak zaznaczył Jakub Olipra w prezentacji, wśród kategorii, które zanotowały spadek udziału w I fazie pandemii oraz kontynuację tego trendy w drugiej można zaliczyć: mięso i podroby, produkty mleczarskie, jaja i miód, ryby i owoce morza, warzyw i owoce i ich przetwory.

- Wśród produktów, które zanotowały wzrost eksportu w I i II gazie pandemii są m.in. zboża, pasze, kakao i przetwory z kakao, napoje bezalkoholowe, alkohole czy tłuszcze roślinne - dodał.

Co ciekawe, pandemia przyspieszyła zdobywanie rynków trzecich. Jak poddaje ekspert Credit Agricole, zwiększyliśmy udział eksportu m.in. do Algierii, Arabii Saudyjskiej, na Ukrainę, do Maroko, do Ghany czy Chin. Tymczasem tracimy w eksporcie do Wielkiej Brytanii, Czech, Holandii czy Białorusi.

- Można wysnuć teorię, że polski eksport żywności rośnie dzięki rynkom trzecim. Powikłaniem pandemii jest bowiem zmiana struktury zarówno towarowej, jak i geograficznej polskiego eksportu artykułów rolno-spożywczych - mówił.

- Obecne wzrosty w eksporcie są generowane głównie dzięki temu, że polskim eksporterom udało się wyjść na rynki trzecie - podsumował Jakub Olipra.

Pandemia i nowy ład w eksporcie

Pandemia przyniosła producentom żywności sporo wyzwań i szans związanych z eksportem.

- Pandemia była ogromnym wyzwaniem dla większości branż. Mlekpol mocno współpracuje na rynku chińskim, więc tu koronawirus odcisnąć dodatkowe piętno. Porty w Chinach nie pracowały, podobnie jak banki czy firmy kurierskie, które nie dowoziły dokumentów. Pracy było bardzo dużo, ale najważniejsze były te niewiadome – co będzie dalej? - mówiła Małgorzata Cebelińska, Dyrektor ds. Handlu SM Mlekpol.

W Polsce pandemia rozpoczęła się wcześniej, ale - jej zdaniem - sytuacja była podobna. - Odczuliśmy zwiększone zainteresowanie trwałymi produktami, których produkcję musieliśmy przyspieszyć. To oznaczało dywersyfikację. Szczęśliwie dla nas przed pandemią otworzyliśmy zakład produktów sproszkowanych za 500 mln zł - dodała.

Jej zdaniem wiele będzie zmieniało się w związku z Brexitem. - Wzdłużają się czasy realizacji i zmagamy się z wieloma wyzwaniami logistycznymi - dodała Małgorzata Cebelińska.

- Dużym rynkiem, także dla mleczarstwa staje się Ukraina, ale proszę pamiętać, że jeszcze kilkanaście lat temu to był potężny eksporter, z którym biliśmy się na rynku rosyjskim, a w tej chwili jest importerem netto. Zawirowania ekonomiczne na Ukrainie spowodowały, że rolnicy nie czuli zachęt do produkcji mleka. Obawy, że te zjawiska przełożą się na rynek polski naprawdę są – mówiła dyrektor handlu SM Mlekpol.

Zdaniem Jana Kolańskiego, Prezesa firmy Colian, w pandemii rynek zmienił się, bo zmieniły się nasze zachowania. Wizyty w sklepie były o wiele szybsze, a konsumenci wybierali marki i produkty, które dobrze znali. Zmiana nawyków w pandemii to także większa konsumpcja ciastek i wafli kosztem pralin, które są domeną imprez okolicznościowych.

- Pandemia to także zachwianie się łańcuchów dostaw. My kupujemy wiele surowców z odległych regionów świata i to było największym naszym wyzwaniem - mówił.

Colian nie miał większych problemów z Brexitem, ponieważ kilka lat przejął tam spółki i złączył je pod brandem Colian UK. - Dlatego łatwiej nam działać, mimo utrudnień na granicy - mówił Kolański. - Wyzwaniem dla naszej irlandzkiej Lily O’Brien był brak dostaw do linii lotniczych i na lotniska w pandemii, co jest ważnym filarem działalności. Musieliśmy przesunąć wszystkie nasze zasoby na detal - dodał.

Eksport zbóż - nowe kierunki zbytu i rosnący popyt

Sektor zbożowy dość bezobjawowo przechodzi pandemię, ale obserwowane są pewne powikłania w postaci zmiany struktury eksportu.

- Eksport polskiej żywności na rynki europejskie to około 80%, a w zbożu jest to 60-65% przychodów. Trochę inaczej ta struktura wygląda w kwestii pszenicy, którą wysyłamy głównie na rynki trzecie. Tu jednak wystąpiły pewne przetasowania. Wykorzystaliśmy pandemię i gorsze jakościowo zbiory pszenicy we Francji po to, aby podbić rynek algierski i inne rynki afrykańskie. Nadal pracujemy z tymi rynkami w intensywnym stopniu. Ponad dwukrotnie zwiększył się eksport do Arabii Saudyjskiej. Bliski Wschód i Afryka to rynki, które nasi eksporterzy chcą dalej eksplorować i intensyfikować sprzedaż - mówiła Monika Piątkowska, Prezes Izby Zbożowo-Paszowej.

Jej zdaniem, Afryka to niezwykle rozwojowy rynek zbytu – nie tylko w sektorze zbóż, ale także wszystkich artykułów spożywczych. To ogromny i nadal słabo wykorzystany potencjał przez polskich eksporterów.

- Afryka to 54 krajów i ogromnie zróżnicowany kontynent – każdy kraj ma swoją specyfikę. Przydałoby się nie mówić o eksporcie do Afryki, tylko do poszczególnych krajów. Ten sposób myślenia generuje zupełnie inne podejście. Te kraje wymagają indywidualnej, dopasowanej do konkretnych uwarunkowań strategii wejścia. W sektorze zbożowym wydaje się to prostsze niż w kwestii całego rynku spożywczego. Tu potrzebne jest wsparcia polskiej administracji - mówiła.

- Drugim rynkiem z dużym potencjałem nie tylko dla zbóż, ale także dla innych sektorów, np. drobiu, to rynki azjatyckie - podkreślała Piątkowska.

Pandemia – nowe możliwości dla eksporterów żywności

Choć pandemia to duże wyzwanie dla firm, to każde zawirowania na rynku stawiają nowe możliwości. Jeżeli mamy stabilny biznes opary na mocnych podstawach, czyli zdywersyfikowane łańcuchy dostaw, dobrych pracowników i zaufanych partnerów handlowych, to jesteśmy w stanie przekuć wyzwania w sukces – mówił Krzysztof Urbanek, Dyrektor Handlowy, Bracia Urbanek.

- Szybka reakcja i pozytywne podejście do wyzwań stawianych przez pandemię pozwalają nam umocnić pozycję na rynku – dodał.

Zdaniem Krzysztofa Urbanka, pandemia to trzy ważne etapy w działalności firm. Pierwszy to paniczne zakupy konsumentów, na które trzeba było szybko reagować. Konsumenci zmienili znacząco swoje nawyki. Drugim etapem była pozorna stabilizacja, a trzecim – czyli tym, w którym obecnie się znajdujemy – ogromna presja kosztowa.

- Firma Bracia Urbanek dobrze poradziła sobie na tych wszystkich etapach. Zwiększyliśmy nasze przychody na strategicznych rynkach i udało nam się odpowiedzieć pozytywnie na zmieniające się trendy, wprowadziliśmy nowe produkty i prowadzimy rozmowy z potencjalnymi nowymi klientami – mówił podczas debaty dyrektor handlowy.

Jak przyznał, wyzwania eksportowe warto podzielić na sprzedaż do UE oraz dalej.

- Eksport do krajów unijnych jest dużo mniej skomplikowany – łańcuchy dostaw są krótsze, łatwiejszy jest dostęp do informacji co się dzieje na danych rynkach a reakcje rządów są bardziej przewidywalne. To duża okazja dla polskich producentów, ponieważ wszystkie sieci handlowe starają się dywersyfikować łańcuchy dostaw i szukać nowych dostawców. Czerpiemy z tego i obecnie prowadzimy wiele takich rozmów – mówił Urbanek.

Jego zdaniem, eksport na dalekie rynki jest o wiele trudniejszy. - Koszty logistyki wzrosły nawet o kilkaset procent i tak naprawdę bez zaufanych partnerów w regionie nie bylibyśmy w stanie przetrwać tej pandemii. Nie raz borykaliśmy się problemem w Mongolii, gdzie jesteśmy bardzo popularni, że rząd podejmował decyzje, że zamyka granice kraju, a nasze produkty czekały od dwóch do trzech miesięcy w porcie. Powodowało to ogromne problemy z płatnościami czy ubezpieczeniem wysyłek. Bez zaufanych partnerów i dobrego planowania nie bylibyśmy w stanie podołać tym wyzwaniom – podkreślał.

Więcej innowacji w segmencie pieczywa

- Pandemia była pierwszym okresem w historii firmy, kiedy musieliśmy zatrzymać produkcję na 2 tygodnie. Było to możliwe, ponieważ pieczywo mrożone jesteśmy w stanie przechowywać praktycznie do roku – mówiła Karolina Zajezierska, Dyrektor Komercyjna, Nowel Sp. z. o.o.

Jej zdaniem, warto podkreślić, że 2020 i 2021 to dwie zupełnie inne rzeczywistości. - W kwietniu 2020 roku mieliśmy załamania rzędu 60% sprzedaży, ponieważ Nowel sprzedaje pieczywo pakowane luzem, a były one wybitnie niepopularne w pierwszym etapie pandemii. Wszyscy bali się pieczywa bez folii. Ponadto mniej osób kupowało pieczywo świeże – większą popularnością cieszyły się te pakowane, z dłuższą datą przydatności do spożycia lub upieczone samodzielnie w domu, o ile ktoś zdobył drożdże. Jaka była odpowiedź sieci, czyli naszych głównych partnerów? Ograniczony asortyment, m.in. w Polsce, w Czechach i na Słowacji. Ponadto wiele krajów zdecydowało się na promowanie własnych dostawców. Ponadto kupcy w pandemii nie byli skorzy do ryzykowania i nawiązywania współpracy z nowymi dostawcami – mówiła.

2021 rok to – jak podkreślała - zupełnie inne trendy rynkowe. - Widać było i jest sporo innowacji, ponieważ kupcy zaczęli odpowiadać na ten trend pieczenia pieczywa w domu. Potrzebowali czegoś, co przyciągnie z powrotem konsumenta do sklepów po pieczywo – dodała.

- Nowel w tym roku stanął przed ciężką decyzją czy ujęta w planie długoterminowym inwestycja w linie produktów premium powinna zostać zrealizowana. Okazało się, że tak. Dzięki tej linii byliśmy w stanie dostarczyć na rynek produkty, których konsumenci nie byli w stanie zrobić samemu w domu – przyznała Karolina Zajezierska.

Jak wspomniała, w 2021 roku wreszcie firmy mogły wziąć osobisty udział w imprezach targowych. Po październikowej Anudze w Kolonii widać chęć do spotkań i nawiązywania takich kontaktów.

Makaron nie lubi logistyki

Marcin Zieliński, Dyrektor ds. Rozwoju, Makarony Polskie SA przyznał, że na początku pandemii, kiedy popyt na makarony był ogromny, firma koncentrowała się na zaspokojeniu potrzeb polskich sieci handlowych, które są jej największym klientem oraz ukraińskiej sieci ATB (trzeci największy klient). Wtedy eksport rozwijał się głównie za naszą wschodnią granicą.

- Koncentrujemy się na Polsce i okolicach. Makaron nie lubi logistyki – im dłuższą trasę musi przebyć, tym ma wyższe ceny, które są mnie konkurencyjne do lokalnych dostawców. Dlatego staramy się mocno zaistnieć na rynku ukraińskim. Nasza główna fabryka nie jest bardzo oddalona od granicy wschodniej. To powoduje, że zwiększamy tam dostawy i pozyskujemy nowych klientów – mówił.

Makarony Polskie mają w planach dalszy wzrost eksportu. I tak w 2018 roku udział sprzedaży zagranicznej w spółce wynosił 6%, w 2019 r. – 8%, w 2020 – 9 i w 2021 – 11% Chcemy, aby w 2022 roku było to 15%

- Poza makaronami, jesteśmy także producentem dań gotowych na tackach. Mieliśmy plan mocniejszego wejścia na rynki Europy Zachodniej z tym asortymentem, ale pandemia nam pokrzyżowała te plany, które finalnie opóźniliśmy. W tej chwili mamy klientów na rynku niemieckim, belgijskim czy skandynawskim – przyznał Marcin Zieliński.

Makarony Polskie mają także doświadczenia na rynku afrykańskim. - Naszym 20-procentowym akcjonariuszem jest Raya Holding z Egiptu. Chcieliśmy skorzystać z tej okazji i rozwinąć tam eksport. Jednak spotkaliśmy się z przeszkodami. Egipt to bardzo duży kraj ze 100-milionową populacją. Jednak około 80% mieszkańców żyje w warunkach biedy i nie wpasowaliśmy się cenowo z naszymi produktami na tym rynku. Ale próbujemy dalej na tym kontynencie. Wysyłamy do RPA, mamy klienta w Liberii – komentował dyrektor Zieliński.

Presja cenowo-kosztowa na rynku żywności

- Firmy spożywcze borykają się obecnie z kilkoma rodzajów kosztów. Ważny jest koszt surowców. W indeksie cen żywności FAO brakuje już tylko 3% do rekordu z kwietnia 2011 r. Drożeje praktycznie wszystko – zaczynając od surowców mleczarskich po zboża, rośliny oleiste, cukier. Te podwyżki mają swoje korzenie w rosnących kosztach produkcji rolniczej (np. ceny nawozów) oraz w zachwianych łańcuchach dostaw. Kolejny szok kosztowy to ceny energii – mówił Jakub Olipra, starszy ekonomista, Credit Agricole Bank Polska SA.

- Rosnące koszty produkcji to spirala, która się nakręca. Na końcu tej spirali jest wytwórca, czyli rolnik. Kiedy widzi, że produkcja mu się nie opłaca, zaczyna ją limitować. Ponadto rozważa uważniej kolejne inwestycje i nie ma zaufania i nie wie jak planować biznes długoterminowo - mówiła Małgorzata Cebelińska, Dyrektor Handlu, SM Mlekpol.

- Spirala kosztów uwydatniła sporo lęków, które rozpoczęły się już w pandemii – dodała Cebelińska.

Jak przyznała, co ciekawe, w wielu przypadkach – nawet przy rosnących kosztach – wyzwaniem nie jest już cena, ale dostępność niektórych materiałów czy towarów.

Jak to wpłynie na eksport? - Dywersyfikacja kierunków działań, dywersyfikacja w ogóle rodzajów produktów czy opakowań będzie dalej postępować - mówiła.

- Obecnie branża polskiego eksportu boryka się z ogromnym wzrostem kosztów i to będzie przyszłościowo bardzo duży problem, szczególnie w kwestii wysyłek do krajów biedniejszych, gdzie ze względu na wzrost cen obawiamy się spadku konsumpcji niektórych produktów – podsumował Krzysztof Urbanek, dyrektor handlowy, Bracia Urbanek.

Wyższych kosztów obawia się także Nowel. - Kolejną cechą 2021 roku jest niestety presja kosztowa. Efekt dla polskiego producenta i eksportera pieczywa jest taki, że rynki do tej pory hermetyczne, jak np. Francja, która jest bardzo nasycona jeśli chodzi o produkcję pieczywa, otworzyły się na nas. A to dlatego, że szukają nowości produktowych, ale z drugiej strony mają nadzieję, że nowy dostawca będzie w stanie „poświęcić” część swoje marży po to, aby nową relację rozpocząć – mówiła Karolina Zajezierska.

Zwróciła uwagę, że sytuacja na rynku zbóż jest tragiczna jeśli chodzi o ceny. A z drugiej strony polska mąką jest nie do zastąpienia, ponieważ jest bardzo wysokiej jakości, co jest ważne dla standaryzacji produkcji firmy, która dziennie produkuje 300 ton pieczywa.

- Ale ta sytuacja cenowo-kosztowa sprzyja dylematom dotyczącym ram współpracy z sieciami handlowymi i gwarancji cen. Wiadomo, że one wzrosną, ale o ile i co ile – co kwartał czy może co pół roku? Jak negocjować kontrakty? Co ile je odświeżać? – dodała dyrektor komercyjna Nowela.

Z wyzwaniem wysokich cen surowców borykają się także Makarony Polskie. – Zboża to główny składnik makaronów. Pszenica stale drożeje. Mocno dotykają nas ceny mąki z pszenicy durum, które w ciągu ostatniego roku wzrosły o ponad 100% Do tego trzeba doliczyć choćby spory wzrost cen gazu czy dwucyfrową inflację, więc już widzimy, że I kwartał upłynie pod znakiem negocjowania nowych cen z naszymi kontrahentami i też nowych cen dla konsumentów – mówił Marcin Zieliński.

- To co dla eksporterów polskiej pszenicy jest sukcesem, czyli rekordowa sprzedaż za granicę, działa de facto na niekorzyść krajowych producentów, ponieważ kupując droższy surowiec, są mniej konkurencyjni za granicą – dodał.

Jak tłumaczyła Monika Piątkowska, Prezes Izby Zbożowo-Paszowej, ceny zbóż są dyktowane globalnymi uwarunkowaniami i nie da się ich ustalać czy blokować na poziomie krajowym. - To nie jest oczywiście komfortowa sytuacja dla przetwórców krajowym, ale nie mamy narzędzi do regulacji cen– i chyba byśmy nie chcieli mieć - mówiła.

- Na korzyść cen polskich zbóż na rynkach światowych wpływa także jego wysoka jakość - podkreśliła Piątkowska.

Żywność niewidziana przez administrację

Jak przyznała prezes IZP, niestety mamy pewne bariery jeśli chodzi o współpracę z instytucjami rządowymi w kwestii otwierania nowych rynków zbytu i wsparcia działalności na nich. Wymieniła, że są to zarówno kwestie miękkie – dyplomatyczne, jak i choćby na poziomie uzgadniania certyfikatów fitosanitarnych. - Są to bariery, których firmy same nie pokonają. A mamy sporo narzędzi, które są systemowo niewykorzystane - dodała.

- Nasze produkty spożywcze w wielu przypadkach są wizytówką Polski na świecie, z tym, że ich pozycja jest wypracowana przez firmy nie zawsze skutecznie wspierane przez administrację rządową. Trzeba to mocno podkreślić w kwestii szeroko rozumianego przetwórstwa. Czuję, że przetwórstwo jest niewidziane przez stronę administracyjną. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie ma nawet departamentu, który w nazwie miałby "przetwórstwo". Padła informacja, że ma powstać instytucja pełnomocnika ds. przetwórców. Nie potrzebujemy dodatkowej osoby, stanowiska czy urzędnika, ale systemowych rozwiązań i systemowego wsparcia - komentowała Monika Piątkowska.

Radzimy sobie, mimo wyzwań, pandemii i spirali kosztów, ale może warto pomyśleć o wsparciu dla branży rolno-spożywczej? Rząd powinien być naszym partnerem, wspierać budowanie eksportu na rynkach międzynarodowych, abyśmy mogli łatwiej pozyskiwać partnerów i borykać ze wszystkimi wyzwaniami - mówił Jan Kolański, Prezes, Colian.

Tymczasem - jak zaznaczył Kolański, każdy z nas stawia czoło wyzwaniom na rynkach międzynarodowych osobno.

Kolański podjął także temat postrzegania Polaków jako dostawców tanich surowców. Apelował, aby polscy producenci skupili się na eksporcie produktów przetworzonych, a nie surowców. – Za granicę sprzedawajmy tylko nadwyżkę – mówił.

- Zainwestowaliśmy ogromne sumy w rozwój technologii i unowocześnienie produkcji, wyprzedziliśmy Zachód, więc spróbujmy to wykorzystać, aby były o nasze przewagi, a wtedy będziemy mogli konkurować innowacją. Kiedyś ktoś powiedział, że "nie wielki połyka małego, ale sprytny – powolnego". Polskie przedsiębiorstwa powinny być właśnie sprytne, ale współpracujmy – budujmy siłę razem, bo osobno niewiele możemy osiągać - dodał Jan Kolański.

(17.11.2021 za portalspozywczy.pl)


Współpraca