Policja wykrywa coraz więcej podrabianych towarów. Eksperci winią Internet i pandemie
Komenda Główna Policji podaje, że w I kwartale br. stwierdzono prawie 7 tys. przestępstw naruszających prawa własności przemysłowej i intelektualnej. W całym 2019 roku było ich 10 tysięcy, a w ub.r. – blisko 17 tys. Wzrosła też ich wykrywalność. Dwa lata temu przekraczała 87%, w 2020 roku – 97%, a ostatnio – 99%. Zmalały natomiast straty z tego typu przestępstw. W 2019 roku wynosiły one ponad 46 mln zł, zaś w 2020 roku – niespełna 28 mln zł. W pierwszych trzech miesiącach tego roku już teraz oszacowano je na ponad 7 mln zł. Jeżeli statystyki się utrzymają na podobnym poziomie, to ten rok będzie gorszy od poprzedniego.
Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że rośnie liczba stwierdzanych przestępstw, które naruszają prawa własności przemysłowej i intelektualnej. W całym 2019 roku odnotowano ich 10 tysięcy, a w ubiegłym roku – już ponad 16,9 tys. Natomiast tylko w pierwszych trzech miesiącach 2021 roku zarejestrowano ich prawie 7 tys. Jak podaje KGP, tego typu czyny są dokonywane m.in. za pośrednictwem Internetu przez zorganizowane grupy przestępcze, zajmujące się np. podrabianiem markowych produktów.
– Głównym powodem wzrostu liczby przestępstw była pandemia. W tym czasie większość zakupów przeniosła się do Internetu, a tam łatwiej jest sprawcom ukrywać pewnego rodzaju działania i nabierać konsumentów na tzw. podróbki. Oczywiście odnotowany wzrost wcale nie musi wynikać z tego, że na rynku jest coraz więcej podrabianych rzeczy. Z roku na rok służby dysponują coraz lepszymi możliwościami i metodami, co finalnie przekłada się na większą wykrywalność – mówi Maciej Tygielski z Grupy Modern Commerce.
Jak stwierdza dr Maria Andrzej Faliński, prezes Stowarzyszenia „Forum Dialogu Gospodarczego”, w czasie pandemii mógł powstać impulsowy wzrost popytu na tanie, lecz dobrze wyglądające produkty, głównie w Internecie. Dlatego podróbki uzyskały ww. peak. Jednak, zdaniem eksperta, polski rynek jest zbyt konkurencyjny i gęsty, żeby tego typu zjawisko mogło poważniej utrzymać się w realnym handlu. Jak wszystko wróci do normy, statystki zapewne spadną. W ogólnej jednak kalkulacji rynku konsumpcyjnego kilka czy nawet kilkanaście tysięcy podróbek jest zjawiskiem mniej niż marginalnym, choć szkodliwym.
– Patrząc na liczbę przestępstw w I kwartale br. można być jednak zaniepokojonym, bo gdyby to pomnożyć przez kolejne kwartały, to tegoroczny wynik byłby ponad 1,5 razy większy niż zeszłoroczny i 4-krotnie przewyższałby ten z 2019 roku. Można zatem przewidywać, że nastąpi kolejny wzrost w relacji rocznej, choć nie aż tak duży. Obecnie Polacy częściej robią zakupy stacjonarnie niż w ubiegłym roku, a to w pewien sposób ogranicza pole do dokonywania ww. przestępstw – komentuje Maciej Tygielski.
Warto odwołać się też do wyników badania opinii społecznej UCE RESEARCH i SYNO Poland z maja br. Wówczas 19,2% Polaków deklarowało, że kupuje produkty z podrabianymi znakami towarowymi znanych marek. 70% zapewniło, że tego nie robi. W ocenie Leszka Kobylińskiego z Grupy Modern Commerce, fakt, że tylko co piaty Polak świadomie kupuje podróbki, mimo wszystko jest dość optymistyczny. Jeszcze kilka lat temu dotyczył on blisko połowy społeczeństwa. Oczywiście teraz część osób może się do tego nie przyznawać. Ponadto wielu Polaków daje się nabierać na nieoryginalne rzeczy. Jednak panuje mniejsze przyzwolenie na takie praktyki, przynajmniej w oficjalnym przekazie.
– Wspomniane badanie wykazało też, że podróbki kupują głównie najwięcej zarabiający Polacy. Można zatem domniemywać, że najlepiej sprzedają się podrabiane marki premium. Służby mogą mieć ułatwione zadanie w wykrywaniu takich przypadków, bo łatwiej jest odróżnić oryginał od podróbki, który powinien być odpowiednio drogi, a ma niską cenę. To od razu jest mocno podejrzane. Z kolei bardziej pospolite rzeczy, jakich na rynku jest więcej, zazwyczaj wizualnie niewiele różnią się od oryginału, bo są lepiej podrabiane – dodaje Maciej Tygielski.
Ponadto ze statystyk policyjnych wynika, że rośnie wykrywalność tego typu przestępstw. W 2019 roku wyniosła ona 87,3%, a rok później – 97,5%. Natomiast w okresie od stycznia do marca 2021 r. ten wskaźnik sięgnął aż 99,1%. W opinii Leszka Kobylińskiego, będzie on dalej wzrastał, ponieważ służby dysponują coraz lepszymi metodami i narzędziami.
– Policja posiada na swoim stanie specjalistyczne oprogramowania oraz sprzęt umożliwiający szybsze wykrywanie przedmiotowych przestępstw, szczególnie tych internetowych. Ponadto funkcjonariusze przechodzą szkolenia mające na celu poszerzanie wiedzy w zakresie ich wykrywania – potwierdza komisarz Piotr Świstak z Komendy Głównej Policji.
Dane KGP pokazują też, że dwa lata temu straty z tego typu przestępstw wyniosły ponad 46,2 mln zł, a w 2020 roku – prawie 27,7 mln zł. Natomiast w pierwszych trzech miesiącach tego roku przekroczyły 7,4 mln zł. Według Macieja Tygielskiego, blisko 2-krotny spadek w 2020 roku świadczył o tym, że przestępcy obawiają się sprzedaży dużych ilości towaru o znacznej wartości. Wolą go rozbijać na mniejsze partie, bo wówczas grożą im kary o niższym wymiarze. Wtedy ryzyko wykrycia jest też mniejsze.
– Z naszego doświadczenia wynika, że osoby dystrybuujące towary w tym obszarze oferują coraz niższe ceny. Są to drobne produkty. Przestępcy, z uwagi na coraz większą wykrywalność, boją się oferowania dużej ilości towaru o znacznej wartości. Ponadto Polacy bardzo dokładnie sprawdzają sprzedających i ich asortyment – informuje kom. Świstak.
Według przywołanego badania, nabywcy podróbek głównie kupują ubrania (52,6%), obuwie (50,7%) i kosmetyki (40,5%). Następnie decydują się na elektronikę (26,5%), zabawki (23,7%), akcesoria (20,5%) i biżuterię (15,8%). Eksperci z Modern Commerce zgodnie zaznaczają, że trzy pierwsze kategorie generują największe straty na rynku. Ale do gry wchodzą też nowe kategorie podrabianego asortymentu.
– Do listy należy również dopisać leki i suplementy, które coraz częściej są podrabiane i to na masową skalę. I to jest szczególnie niebezpieczne dla zdrowia i życia kupujących. W czasie pandemii wielu Polaków zdecydowało się przecież na zakup leków bądź preparatów reklamowanych jako zwalczających objawy koronawirusa lub zabezpieczających przed nim. Mówiąc wprost, dali się nabrać – podsumowuje kom. Piotr Świstak z Komendy Głównej Policji.
(Informacja prasowa MondayNews Polska)