Polska gospodarka rośnie

Dane i wskaźniki ekonomiczne są jednoznaczne – polska gospodarka rozwija się dynamicznie. Co więcej, według części ekspertów, nawet zbyt dynamicznie.

Jak szacuje Instytut Prognoz i Analiz Gospodarczych, wzrost PKB w trzecim kw. wyniósł 4,3%, a w całym 2017 roku sięgnie 4,1%. Według szacunków IPAG, w trzecim kwartale 2017 roku tempo wzrostu PKB w odniesieniu do analogicznego kwartału roku poprzedniego wyniosło 4,3%, czyli o 0,3 punktu procentowego więcej niż w całym pierwszym półroczu. „Oznacza to, że w okresie tym odnotowano najwyższe kwartalne tempo wzrostu gospodarczego od końca 2015 roku, a stan koniunktury makroekonomicznej określić należy jako korzystny. Uwzględniając czynniki sezonowe, tempo wzrostu PKB w trzecim kwartale wyniosło 1,0% w stosunku do poprzedniego kwartału” – napisano w kwartalnym raporcie. Jak podkreślono, wzrost gospodarczy jest napędzany przez popyt krajowy, głównie przez spożycie indywidualne, zaś „wkład nakładów inwestycyjnych we wzrost PKB jest niewielki, choć Instytut oczekuje lekkiego wzrostu stopy inwestycji (relacji nakładów na środki trwałe do PKB) do końca roku”.

Nie tylko Instytut dobrze widzi perspektywy stojące przed polską gospodarką. Ruchir Sharma związany z Morgan Stanley Investment Management widzi przyszłość Polski w jasnych kolorach. Amerykański ekonomista zwraca uwagę na dane o zwiększających się zarobkach mieszkańców nadwiślańskiej krainy i odważnie stawia tezy o szybkim rozwoju gospodarczym, który ma sprawić, że będzie ona mlekiem i miodem płynąca. Na pierwszy rzut oka takie predykcje mogą wydawać się odrealnione, jednak wszystko wskazuje na to, że z dystansu nasza gospodarka wygląda lepiej niż nam się wydaje. Zdaniem felietonisty „New York Times”, Polska ma szansę podzielić los azjatyckich tygrysów, takich jak Korea Południowa czy Tajwan, które przez długi czas pozostawały niezauważone, aż do momentu, gdy ich wyniki zaczęły wprawiać w osłupienie. Dopiero wtedy okrzyknięto je gospodarczymi cudami Azji. Tyle że nasza droga jest trudniejsza z powodu malejącego udziału przemysłu w światowej gospodarce. Poza Chinami istnieje niewiele państw zwiększających eksport. Są to m.in. Korea Południowa, Czechy i Polska. Z kolei według Piotra Rojka jesteśmy na dobrej drodze, jednak wciąż potrzebujemy reform, które sprawią, że inwestycje w naszym regionie będą prostsze i bardziej opłacalne. – Uproszenie prawa gospodarczego i reforma podatkowa to ważne kroki na drodze do gospodarczego sukcesu. Nie możemy o tym zapominać. Istotną rolę pełnią również technologie informatyczne. Choć polskie firmy zainwestowały w nie w ostatnich latach znaczące środki, to analizując dane zagraniczne, jesteśmy jednym z krajów, które najwolniej wdrażają nowe rozwiązania. Bez nich, niestety, nie zwiększymy wydajności i nie zredukujemy kosztów produkcji, a to właśnie może uczynić nasz przemysł bardziej atrakcyjnym – uważa ekspert.

Również Jacek Frączyk, dziennikarz serwisu money.pl, uważa, iż przemysł w tym roku nabrał takiego rozpędu, jakiego nie pamiętają najstarsi górale. W październiku padł kolejny rekord. Firmy zgłaszają coraz większe wykorzystanie mocy produkcyjnych i poważne problemy z zatrudnieniem. Niedługo gospodarka może już nie mieć jak i z czego rosnąć. W swoim artykule, wskazuje, że poziom wykorzystania mocy produkcyjnych w przemyśle doszedł w październiku do aż 81,4% – podał GUS. To najwyżej w historii. Rekordy efektywności biją przy tym największe firmy, tj. zatrudniające powyżej 250 pracowników – wykorzystanie mocy produkcyjnych jest tam obecnie na niebotycznym poziomie 84,4%.

IPAG prognozuje wzrost PKB w 2018 roku na 3,9%. „Podobnie jak w bieżącym roku, wzrost gospodarczy będzie napędzany popytem krajowym, głównie spożyciem indywidualnym, przy czym wkład nakładów inwestycyjnych we wzrost będzie się silniej zaznaczał niż obecnie” – ocenili eksperci. Dodali, że da się odczuć lekkie przyśpieszenie procesów inflacyjnych (CPI 2,2% średniorocznie), stopa bezrobocia rejestrowanego będzie obniżała się wolniej niż w dwóch ubiegłych latach osiągając 6,8% na koniec 2018 roku. Przy wzroście zatrudnienia w gospodarce narodowej o 1,6%, nadal będą odczuwane napięcia na rynku pracy wynikające z deficytu wykwalifikowanych pracowników – wskazano. Jak podkreślono, najbardziej niepewnym elementem prognozy, a zarazem największym zagrożeniem dla wzrostu gospodarczego w kolejnych latach jest niski poziom nakładów inwestycyjnych. „Makroekonomiczna polityka gospodarcza powinna skupić się na przełamaniu utrzymującej się od wielu lat niskiej skłonności sektora przedsiębiorstw do podejmowania projektów inwestycyjnych” – ocenili eksperci.

Dobra kondycja naszej gospodarki to doskonała wiadomość zarówno dla konsumentów – ich dochody i siła nabywcza będzie rosła, jak i dla firm, w tym spożywczych, gdyż zwiększy się krajowa konsumpcja. Z drugiej strony, przedsiębiorstwa mogą mieć coraz większy problem z pracownikami, którzy będą wywierali presję na wzrost wynagrodzeń. Tego problemu nie rozwiązuje sprowadzanie pracowników z Ukrainy. Zresztą imigracja, w tym zarobkowa, to temat na oddzielny artykuł. Istotne jest, aby polskie firmy umiały jak najlepiej wykorzystać dobry moment w koniunkturze.


Współpraca