Przykład OSM Łowicz pokazuje, że można uniknąć przejęcia i odzyskać inicjatywę
OSM w Łowiczu w 2018 roku przeżywała swój chyba najtrudniejszy okres w swojej historii. Z jednej strony nawarstwiały się coraz większe problemy, a z drugiej strony konkurenci w postaci trzech największych polskich producentów mleka rozpoczęli próby przejęcia mleczarni.
Zmiana zarządu w łowickiej spółdzielni mleczarskich uratowała firmę
W tamtym czasie (w 2018 r. – przy.red.) OSM Łowicz zaliczał się do średniej wielkości mleczarni, która miała ugruntowaną pozycję, ale na rynku lokalnym. W takich o to okolicznościach stery w firmie mlecznej z Łowicza przejmuje Iwona Grzybowska, młoda, dynamiczna osoba, która została postawiona w sytuacji, wydawałoby się beznadziejnej. Jednak nowa Pani Prezes przy ogromnym wsparciu rolników, spółdzielców, a jednocześnie właścicieli mleczarni, którzy chcieli utrzymać Mleczarnię, rozpoczyna tytaniczną pracę nad uzdrowieniem sytuacji. Nowy Zarząd przygotowuje i wdraża nową strategię, która zakłada niezależność OSM w Łowiczu, odnowienie szaty graficznej swoich produktów, wyjście na eksport oraz powolne i stopniowe zdobywanie rynku w Polsce – mówi Wojciech Marciniak, dyrektor Pro–Profit.
Zdaniem dyrektora Marciniaka, przykład producenta mleka z Łowicza pokazuje, że chcieć to znaczy móc i powinno być przykładem dla pozostałych małych czy średnich wielkości mleczarni, które znalazły się na zakręcie.
Przykład OSM Łowicz pokazuje, że zdrowa oraz dobrze zarządzana spółdzielnia mleczarska może przejść długą drogę od bycia prawie przejętą w 2018 roku do podmiotu, który sam się powiększa, łącząc się z inną OSM. Gdyż we wrześniu b.r. wspomniany wcześniej UOKiK wydał zgodę na połączenie OSM Łowicz z OSM w Myszkowie – podkreśla.
Łączenie się w grupy jest drogą dla mleczarstwa?
W jego opinii takie właśnie przykłady, jak OSM Łowicz są światełkiem w ciemnym tunelu polskiego rynku małych i średnich producentów mleka, którzy bez zdecydowanych działań podzielą los OSM–ów, które zniknęły już z rynku jako niezależne podmioty.
Oczywiście można przy tej okazji zadać pytanie otwarte nie tylko do OSM Łowicz, ale również do innych producentów wyrobów mlecznych. Dlaczego nie łączą się w Grupy lub konsorcja np. chociaż sprzedażowe, które pozwolą wzmocnić pozycję negocjacyjną, produkować większe partie produktów, a jednocześnie zachować swoją odrębność i niezależność – pyta Wojciech Marciniak
Gdzie byłby polskie małe i średnie mleczarnie dziś, gdyby byli zrzeszeni w takich organizacjach jak, chociażby Spółdzielnia Obrotu Towarowego Przemysłu Mleczarskiego z Białegostoku.
Jednak analizując działanie SOT, należy wskazać, że przy całym poparciu tego typu inicjatyw, jest i łyżka dziegciu. A mianowicie ten podmiot, który został powołany do sprzedaży produktów ich członków, za bardzo skupia się na rynku polskim oraz UE, a za mało jest inicjatyw eksportowych. Zbyt mało jest poza europejskich targów, w których biorą udział. Natomiast sam kierunek jest jak najbardziej właściwy – uważa Marciniak.
Otoczenie mleczarskie się konsoliduje
Zaznacza, iż powoli staje się to normą, że kolejne komunikaty płynące ze strony UOKiK dotyczące rynku mleka zawiązane są w zasadzie w przeważającej większości z kolejnym łączeniem się spółdzielni lub przejmowaniem ich przez podmioty prywatne.
A niestety, nad czym bardzo ubolewam, jeszcze nie pojawił się komunikat związany z np. powstaniem konsorcjum sprzedażowego czy grupy przetwórców mleka. Szkoda, ponieważ szczególnie małe lub średniej wielkości mleczarnie bez łączenia się z innym producentami mleka o podobnej wielkości będą narażone na konieczność połączenia z większymi podmiotami, lub w dłuższej perspektywie mogą nawet zostać postawione przed faktem konieczności ogłoszenia upadłości – mówi Wojciech Marciniak
Z drugiej strony duże sieci handlowe, takie jak Biedronka, Lidl oraz łączące się właśnie (zgoda UOKiK z września br.) w dużą grupę zakupową Auchan oraz Intermarche powodują, że małe i średnie mleczarnie nie będą w stanie sprostać wymaganiom.
Dodając do tego fakt coraz większego zapotrzebowania na surowiec, szczególnie ze strony tych największych, którzy mogą kusić rolników wyższymi cenami, aby dołączali do tych największych. A także stale rosnące koszty stałe takie jak, chociażby: energia elektryczna, ciepło, płaca minimalna, różnego rodzaju daniny publiczne. Powodują, że marże a co za tym idzie i zyski diametralnie maleją. To powoduje z oczywistych względów mniejsze lub większe problemy z płynnością finansową, czyli możliwością do terminowego regulowania swoich zobowiązań.
W takiej sytuacji lepiej radzą sobie większe podmioty, które korzystają z efektów skali oraz silniejszej pozycji negocjacyjnej z klientami niż mali i średni producenci. A jeśli jeszcze taka spółdzielnia nie zdążyła lub nie wiedziała, że trzeba zbudować tzw. "poduszkę finansową", czyli wolne środki finansowe, z których można korzystać w trudnych czasach, to mamy gotowy przepis na kłopoty finansowe oraz konieczność szukania większego podmiotu, który będzie w stanie wchłonąć taką mleczarnię wraz z jej wszystkimi kłopotami – puentuje Wojciech Marciniak.