Sklepy poniosły koszty obniżki podatku VAT

02.02.2022 -

Osiem największym sieci z powodu korekt cen zapłaciło, tylko za dodatkową pracę, 3 mln zł – wynika z szacunków firm. Cała branża zapłaciła dużo więcej.

Koszty obejmują m.in. dodatkowe wynagrodzenie pracowników w sklepach, którzy nawet dwie doby wcześniej zaczęli zmieniać ceny na półkach, głównie nocą. Do tego dochodzi wynagrodzenie dla informatyków, którzy nocą przed 1 lutego musieli dokonać zmian w systemach. – Niektóre firmy nie były w stanie zdążyć do rana, więc otwarcie sklepów opóźniło się. To również oznacza dodatkowe straty w obrotach – mówi Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.

Groszowe problemy

Takie koszty musiały ponieść wszystkie firmy, wiele małych proporcjonalnie musiało zapłacić więcej, bo na stałe nie utrzymują one pracowników IT, a musiały ich nagle znaleźć w czasie, gdy to samo musiał zrobić cały handel spożywczy.

Samych sklepów jest ponad 90 tys., a produkty z listy objętej obniżką VAT z 5% do zera sprzedaje znacznie więcej – np. warzywniaków jest ponad 7,5 tys., a sklepów piekarniczych kolejne 3 tys. Zmiany musiały wprowadzić także sklepy na stacjach benzynowych.

W sumie kosztowało to dziesiątki milionów złotych, które w tak trudnym okresie firmy mogły z powodzeniem przeznaczyć na coś innego. Tymczasem obniżka sprowadza się do zazwyczaj kilkudziesięciu groszy w stosunku do sytuacji sprzed 1 lutego, a nikt nie ma złudzeń, iż ceny będą dalej rosły).

– To pozorny ruch, a dla sklepów oznacza masę dodatkowej pracy, choćby przy wymianie etykiet. Różnice w cenach są minimalne, czasami kilka groszy na produkcie – jak klienci mają to odczuć? Tym bardziej, że większość z nich cen i tak nie pamięta, może tylko dla wąskiej grupy produktów – mówi Ryszard Jaśkowski, prezes KZRSS Społem.

– Jeśli ta obniżka będzie miała przełożenie na ceny, to będzie ono minimalne – mówi prof. Witold Orłowski. – Są inne czynniki pchające potężniej w górę ceny żywności niż VAT. Taka obniżka może oznaczać przynajmniej czasowe złagodzenie presji, może oznaczać nawet na krótko spadek cen w ujęciu do poprzedniego tygodnia, ale to nie jest odpowiedź na problem. Gdy VAT wróci, skokowo skoczą ceny i problem się jeszcze nasili – dodaje.

Polska w mierniku wolności gospodarczej Wall Street Journal oraz Heritage Foundation, odzwierciedlającym restrykcyjność oraz zakres stosowania przymusu, spadła w okresie przed pandemią o 28 pozycji, na miejsce 75. Rok później udało się poprawić ten wynik i wrócić na 41., czyli do grupy państw tzw. „umiarkowanie wolnych".

Nastroje mocno w dół

Trudno oczekiwać, by takie zamieszanie wpływało korzystnie na nasz wizerunek. Tym bardziej, że poprzez UOKiK rząd sygnalizuje, że jeśli sieci nie wywiążą się z obniżek cen, to może wprowadzić ich urzędowy poziom, co oznaczać będzie koniec wolnego rynku. Polskie prawo podatkowe zajmuje drugie miejsce od końca, a więc 36 pozycję, wśród 37 państw OECD i, z pewnością, przesuniemy się na ostatnią pozycję również w tym rankingu za sprawą niebywałego skomplikowania i utrudnienia rozliczeń podatków w ramach Polskiego Ładu. Kłopotliwa obniżka VAT weszła tylko na pół roku, latem zamieszanie się powtórzy.

Konsumenci już czują się coraz mniej pewnie. Jak podaje GfK syntetyczny wskaźnik ilustrujący aktualne nastroje konsumenckie Polaków wyniósł w styczniu br. -13,3 i spadł o 2,8 pkt.% w stosunku do poprzedniego miesiąca. To już czwarty miesiąc z rzędu z tendencją spadkową. Na początku roku znaczącemu pogorszeniu uległa, m.in. ocena przyszłej sytuacji finansowej gospodarstw domowych (spadek o 6 pkt.%) oraz prognoza sytuacji gospodarczej kraju (-8,2 pkt.%).

– Ostatnie miesiące upłynęły pod znakiem rosnących cen i sprawiły, że w styczniu nastroje konsumenckie znów spadły. Nabywcy wzmocnili przekaz, co do negatywnego nastawienia wobec swojej przyszłej kondycji finansowej oraz wyrazili dalsze obawy w kwestii przyszłej sytuacji gospodarczej kraju – mówi Szymon Mordasiewicz, dyrektor komercyjny Panelu Gospodarstw Domowych GfK Polonia.

(02.02.2022 za Rzeczpospolita)


Współpraca