Spożycie mleka w kontekście zmian wartości siły nabywczej
Statystyki, i to nie tylko rządowe, podają, że Polacy zarabiają coraz więcej. Rozmaici eksperci głoszą, że Polacy stają się coraz zamożniejsi. Czy aby na pewno?
Główny Urząd Statystyczny co roku podaje m.in. dane dotyczące dochodów i poziomu życia Polaków. Jak wynika z Diagnozy Społecznej 2015, nasi rodacy deklarują, że miesięcznie dostają „na rękę” średnio 2034 zł. Większość oczekuje, że w ciągu najbliższych 2 lat ich pensja wzrośnie o 37%. Dane dotyczące dochodów Polaków można znaleźć także w Raporcie płacowym Sedlak & Sedlak 2015. Wzięło w nim udział 430 zakładów działających na terenie Polski. Przełożyło się to na próbę 160 357 pracowników, co umożliwiło zaprezentowanie wynagrodzeń aż na 421 stanowiskach pracy.
Jednak to nie dochód świadczy o zamożności danego narodu, a jego siła nabywcza. W dużym skrócie siła nabywcza pieniądza jest to rzeczywista, realna wartość pieniądza. Określa, ile dóbr i usług można nabyć za jednostkę pieniądza. Siła nabywcza zmienia się pod wpływem zmiany cen w gospodarce. Jeżeli w gospodarce nie zmieniają się dochody ludności i występuje wzrost cen, czyli inflacja, to siła nabywcza pieniądza zmniejsza się. Jeżeli występuje spadek cen – deflacja – siła nabywcza zwiększa się.
Dane dotyczące siły nabywczej Polaków na tle innych nacji europejskich nie przedstawiają się korzystnie. Pracujący w Warszawie dysponują siłą nabywczą w wysokości tylko 40% tego, co posiadają pracujący w miastach Zachodniej Europy, takich jak Luksemburg, Nikozja, Berlin czy Dublin. Mniej od nas mogą kupić tylko mieszkańcy Sofii, Budapesztu i Bukaresztu. Jeśli porównany czas pracy, w którym jesteśmy w stanie zarobić na 1 kg chleba, okazuje się, że na tle europejskich miast Warszawa znajduje się pod tym względem mniej więcej w połowie. Na 1 kg pieczywa musimy pracować ok. 13 minut. Dla porównania mieszkańcom Amsterdamu, Londynu, Dublina i Nikozji wystarczy poniżej 9 minut. Pocieszające jest jednak to, że czas ten skrócił się w ciągu 7 lat o 4 minuty. To jednak nie zmieniło naszej pozycji w europejskim rankingu.
Dane Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej zakładają, że statystyczny Polak w 2016 roku skonsumuje średnio 199 litrów mleka. W 2015 – 201 litrów. Centrum im. Adama Smitha wykonało zestawienie, z którego wynika, że za średnią pensję, która w 2013 roku wynosiła 3740 zł, można było kupić 1385 litrów mleka – przy średniej cenie 2,70 zł za litr. Średnie spożycie wynosiło wówczas 206 litrów na osobę. Dla porównania, w 2003 roku, gdy średnia pensja wynosiła 2201 zł, można było za nią kupić 1572 litry mleka. Średnie spożycie wynosiło wtedy 181 litrów.
Mimo że na początku lat dwutysięcznych Polacy mieli nominalnie większą siłę nabywczą, spożywali mniej mleka niż obecnie, gdy ta siła jest niższa. Wynika to z modelu konsumpcji nie tylko mleka, ale całego koszyka spożywczego, jak mięso, produkty zbożowe czy alkohol. Z drugiej strony różnica w wysokości spożycie nie jest znacząca przy tak dużej różnicy siły nabywczej. Stąd można wysnuć wniosek, że wielkość spożycia mleka w niewielkim stopniu zależy od wysokości dochodów i siły nabywczej, a raczej wynika z przyzwyczajeń kulinarnych i uwarunkowań kulturowych. Ciekawostką jest, że analizując spożycie mleka w Polsce na przestrzeni ostatnich 16 lat, to najwyższe było w 2013 roku – wynosiło wówczas 206 litrów na osobę. Wówczas było także najdroższe, a ceny produktów mleczarskich biły rekordy.