Średnia długość życia Polaków się skraca. Efekt pandemii

23.02.2021 -

Świadczenia osób, które w tym roku przejdą na emerytury, będą o 5% wyższe – policzyli demografowie. Eksperci obawiają się, że zacznie się ucieczka z rynku pracy.

Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej zwróci się do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, by sprawdził, w jaki sposób pandemia i wysoka umieralność w 2020 r. wpłyną na świadczenia – dowiedziała się „Rzeczpospolita". Jeśli okaże się, że znacząco, poszuka sposobów, by te różnice zniwelować.

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w minionym roku zmarło 477 tys. osób – o 67 tys. więcej niż rok wcześniej. To efekt drugiej fali pandemii, bo w IV kwartale 2020 r. zarejestrowano o 60% zgonów więcej niż w tym samym okresie roku poprzedniego.

– Covid-19 jest szczególnie niebezpieczny dla osób starszych. To głównie wyższa śmiertelność w tych grupach powoduje, że średnia długość życia się skraca – mówi prof. Piotr Szukalski, demograf z Uniwersytetu Łódzkiego. Jak dodaje, długość życia nie rośnie w zasadzie od 2016 r., ale nigdy dotąd spadki nie były aż tak duże. – W ubiegłym roku średnia trwania życia mężczyzn skróciła się o ok. 1,3 roku, a kobiet o 0,8 – tłumaczy ekspert i przypomina, że im krótszy przewidywalny czas życia, tym wyższe świadczenie. – Z naszych analiz przeprowadzonych na podstawie danych GUS wynika, że tylko ze względu na wyższą śmiertelność w ubiegłym roku emerytura osób, które przejdą na nią w tym roku, będzie o ok. 5% wyższa. To głównie skutek pandemii – mówi Szukalski.

I podaje przykład, że jeśli ktoś zgromadził kapitał w wysokości 500 tys. zł, to kończąc karierę zawodową w wieku 60 lat, w ubiegłym roku otrzymałby 1917 zł, w tym już 2013 zł.

Epidemia przyczyniła się zwłaszcza do śmierci osób chorujących, które i tak by zmarły w ciągu dwóch-trzech lat. – Pandemię przetrwają silniejsi, którzy będą żyć dłużej. Czyli w kolejnych latach długość trwania życia będzie się okresowo sztucznie zwiększać, a wysokość świadczeń relatywnie zmniejszać – mówi prof. Szukalski.

– Problem niewątpliwie jest, bo nie sposób w systemie emerytalnym uwzględnić zdarzeń losowych takich jak zaraza – przyznaje prof. Marek Góra, ekonomista i twórca systemu emerytalnego. – Choć według mnie różnice w wysokości świadczenia wydają się nieco niższe – dodaje.

Sprawą zainteresował się wiceminister rodziny i polityki społecznej Stanisław Szwed.

– Poproszę ZUS o analizy pokazujące wpływ pandemii na wysokość świadczeń. Jeśli się okaże, że problem jest poważny, trzeba będzie podjąć jakieś działania – mówi „Rz".

Eksperci zwracają także uwagę, że taka sytuacja może się przyczynić do odpływu z rynku pracy starszych pracowników. – Należałoby zmodyfikować sposób wyliczania emerytur – podpowiada prof. Szukalski.

Prof. Góra jest ostrożniejszy. – Przestrzegałbym przed rozmontowywaniem systemu emerytalnego, bo to otwiera politykom drogę do kolejnych w nim zmian. Radziłbym raczej poszukać narzędzi, które by doraźnie rozwiązywały problem – podsumowuje.

(23.02.2021 za Rzeczpospolita)


Współpraca