Ukraińcy jadą z Polski na wojnę
Wojna na Ukrainie ma nową, niespodziewaną konsekwencję – pracujący w Polsce Ukraińcy porzucają miejsca pracy i wracają walczyć o swój dom. Oczywiście jest to postawa godna najwyższego uznania, o tyle rodzi poważne problemy w przedsiębiorstwach, gdzie byli zatrudnieni.
Nawet krótkie nieplanowane absencje w pracy mogą zakłócić cykl produkcyjny czy zdestabilizować całe przedsiębiorstwo. Krótkie zwolnienia chorobowe, trwające zazwyczaj od około 5 do nawet 10 dni, są prawdziwą zmorą polskich firm, a w szczególności dużych zakładów produkcyjnych. Przełożonym bardzo trudno zastąpić jest nieobecnych pracowników. Jeżeli na „L4” przebywa ich zbyt dużo i do faktycznie chorych dochodzą także „bajeranci”, to może nawet dojść do przerwania produkcji. – W dużej części zakładów produkcyjnych pracownicy pracują w systemie 10-godzinnym, 4-dniowym. Przeprowadzając kolejne kontrole zauważyliśmy, że podwładni bardzo często pobierają cztery dni chorobowego, a następnie korzystają z wolnego weekendu. Gdy dodatkowo pozamieniają się z kolegami z pracy na grafiki, zyskują wolny kolejny poniedziałek oraz wtorek – razem 10 dni wolnego. To bardzo częsta praktyka, a niestety wiele z pobranych tego typu „L4” jest po prostu naciągana – mówi Mikołaj Zając, prezes Conperio, największej polskiej firmy doradczej zajmującej się problematyką absencji chorobowej.
Nagłe i masowe nieobecności w pracy są poważnym problemem dla firm. Takim przykładem są firmy logistyczne czy zakłady produkcyjne Grupy Makarony Polskie, gdzie pracuje wielu obywateli Ukrainy. Jak mówi Zenon Daniłowski, prezes Grupy Makarony Polskie, ich powrót do ojczyzny może spowodować problemy z ciągłością pracy. – W naszych zakładach produkcyjnych m.in. w Rzeszowie i Częstochowie pracuje wielu obywateli Ukrainy. Spotykamy się z nimi i rozmawiamy o tym, co dzieje się w ich ojczyźnie i widzimy, że ma to na nich ogromny wpływ. Martwią się o swoje rodziny, o swoich znajomych i przyjaciół. Pracownicy, przede wszystkim mężczyźni, planują powrót do ojczyzny, by jej bronić. To może spowodować problemy z ciągłością pracy, ale na taką ewentualność przygotowujemy plan zastępstw – ocenił prezes.
Także firmy logistyczne, odpowiedzialne za dostawy żywności z zakładów do placówek handlowych mają nagłe problemy z pracownikami z Ukrainy. Jak mówi Klaudyna Polanowska-Skrzypek, Group PR menedżer, rzecznik prasowy Grupy Raben, we względu na dynamiczny rozwój sytuacji i możliwe nagłe powroty pracowników narodowości ukraińskiej do swojej ojczyzny, mogą wystąpić pewne zakłócenia w europejskim łańcuchu dostaw. – Jednak obecnie trudno jest określić skalę tego zjawiska. Natomiast, my dokładamy wszelkich starań, aby skutki obecnej sytuacji były jak najmniej odczuwalne dla naszych klientów – zapewnia Klaudyna Polanowska-Skrzypek.
Oczywiście skala tego problemu będzie zależała od dalszego rozwoju sytuacji na wojnie, od lokalizacji firm zatrudniających Ukraińców i od branży. Nie mniej może to dotknąć w równym stopniu mleczarnie jak i inne zakłady spożywcze.