W cenie wody
GUS podał dane dotyczące ceny mleka w Polsce w lutym br. Od dwóch lat ceny mleka surowego praktycznie nieprzerwanie spadają, ale ostatnie dane są szczególne. Otóż średnia cena mleka w pierwszym województwie spadła poniżej złotówki.
W sklepie osiedlowym 1,5 litra wody kosztuje 1,5 zł, więc litr kosztuje złotówkę. Tymczasem według Głównego Urzędu Statystycznego w województwie świętokrzyskim średnia cena mleka dostarczanego do podmiotów skupujących wyniosła 98 groszy. Należy przy tym pamiętać, że jest to cena uśredniona, więc za połowę skupionego mleka zapłacono jeszcze mniej.
Należy oczywiście pamiętać, że nie ma czegoś takiego jak powszechna granica opłacalności. Cena skupu mleka, przy której produkcja mleka staje się nieopłacalna, jest indywidualna dla poszczególnych producentów. Zależy ona przede wszystkim od ich efektywności kosztowej. Dla jednego producenta określona cena skupu mleka pozwala na uzyskanie satysfakcjonującej marży, dla drugiego ta sama cena nie pokrywa nawet kosztów jego wyprodukowania. Mimo to można uznać, że cena poniżej złotówki oscyluje około kosztów produkcji lub już jest poniżej, szczególnie w rejonie gór Świętokrzyskich, które nie są najlepszym terenem dla produkcji mleczarskiej. Ponadto, w kolejce już stoją następne województwa. W lutym w Łódzkiem średnia cena mleka wyniosła 100,73 zł/1 hl, a w województwie podkarpackim – 102,84 zł/1 hl. Jeśli utrzyma się 2% dynamika spadku, w marcu cena w tych województwach także będzie już poniżej złotówki.
Rolnicy mają dwie możliwości. Albo będą produkować jeszcze więcej mleka, chcąc wykorzystać efekt skali, co przełoży się na dalszy spadek cen, mogą także przez pewien okres dokładać do produkcji licząc, że rynek znajduje się blisko punktu odbicia. Jeśli to odbicie nie nastąpi, będą rezygnować z produkcji mleka, by już nigdy do niej nie powrócić.
Są pewne przesłanki pozwalające liczyć na odbicie cen mleka. Eksperci Crédit Agricole prognozują, że na koniec I kw. br. cena skupu mleka w Polsce wyniesie ok. 109 zł/hl, II kw. 103 zł/hl, III kw. 105 zł/hl oraz 118 zł/hl na koniec IV kw. Jednak zastrzegają, iż głównym czynnikiem ryzyka dla tej prognozy jest tempo ograniczenia produkcji w UE oraz kształtowanie się cen ropy naftowej na światowym rynku ściśle skorelowanych ze światowymi cenami żywności. Analitycy Crédit Agricole którzy swoje prognozy budują na przesłankach o rosnącym popycie na produkty mleczarskie ze strony Chin, a także na zaobserwowanym w ostatnim czasie silnym wzroście zapasów produktów mlecznych w UE, sygnalizują, iż dynamika unijnej produkcji w najbliższych miesiącach powinna się obniżać. – W efekcie oczekujemy, że w II poł. br. popyt na światowym rynku zacznie przewyższać podaż, co będzie czynnikiem oddziałującym w kierunku trwałego wzrostu cen mleka i produktów mlecznych na światowym rynku od IV kw. br. – czytamy w raporcie banku. Z kolei Paweł Wyrzykowski, ekspert rynków rolnych BGŻ BNP Paribas, uważa, że mimo silnego wzrostu importu produktów mleczarskich do Chin jest za wcześnie, aby twierdzić, że jest to trwała poprawa. – W tej sytuacji pozytywnie na ceny mleka mogłoby oddziaływać ograniczenie spodziewanego wzrostu produkcji mleka w Unii Europejskiej. Scenariusz ten wydaje się możliwy do realizacji, gdyż np. największa holenderska mleczarnia wprowadziła premie dla swoich dostawców za niezwiększanie produkcji mleka. Również w Polsce niektóre mleczarnie mogą wprowadzać podobne instrumenty w celu ograniczenia wzrostu skupu – ocenia Wyrzykowski.
Zdaniem części branży mleczarskiej, w Polsce mleka jest za dużo i nie byłoby źle, gdyby część producentów zrezygnowała z jego produkcji. Jeśli jeszcze kilka miesięcy będzie się utrzymywać spadkowa tendencja cen mleka, faktycznie będzie mleka mniej. Czy zachwieje to rynkiem? Raczej nie, gdyż ci rolnicy, którzy przetrwają obecny kryzys, będą mogli potem jeszcze zwiększyć produkcję i zastąpić tych, którzy z niej zrezygnowali.