W Katowicach debatowano o branży spożywczej
W Katowicach odbyła się ósma edycja Europejskiego Kongresu Gospodarczego. W dniach od 18 do 20 maja br. przedstawiciele biznesu i polityki rozmawiali o polskiej gospodarce i wyzwaniach, jakie przed nią stoją. Podczas imprezy nie mogło zabraknąć tematów związanych z sektorem rolno-spożywczym.
Odbyło się kilka paneli dyskusyjnych związanych w różnoraki sposób z branżą spożywczą. Nie było paneli sektorowych, np. mleczarskiego czy mięsnego, a dyskusje miały charakter bardziej uniwersalny i ogólny, więc dotykały kwestii związanych z każdym sektorem spożywki. W trakcie debaty „Polski rynek spożywczy. Struktura, wyzwania, rynek” paneliści skupili się na zmianach, jakie czekają rynek i branżę spożywczą. Trzeba wspomnieć o „planie Morawieckiego”, nowelizacji przepisów o „Prawie wodnym” i podatku handlowym. Na początku dyskusji podczas EEC 2016 Paweł Stamburski, dyrektor departamentu agrobiznesu w Banku Zachodnim WBK SA, przyznał, że znajdujemy się w „ciekawym momencie”. – Nie pamiętam, żeby była sytuacja porównywalna do tego, co się dzieje teraz. Z jednej strony mamy „plan Morawieckiego”, czyli wzmocnienie siły polskiej gospodarki i przemysłu spożywczego, słynny program „Rodzina 500 plus” i jego realne skutki w sektorze spożywczym oraz nowe Prawo wodne, które może wpłynąć na stronę kosztową. Ciężko jednak prognozować konsekwencje tych wszystkich działań – mówił. Z kolei Marek Moczulski, prezes Bakallandu odniósł się do planu nowego rządu, który zakłada wprowadzenie podatku handlowego. – Każdy podatek jest odtwórczy. Podatek najłatwiej wprowadzić, jednak skutki tego później trudno ocenić. Obciążeń mamy zbyt dużo – nie tylko podatkowych, ale i biurokratycznych. W przypadku „planu Morawieckiego” oczekiwałbym bardziej radykalnego uproszczenia możliwości pod względem gospodarczym – tłumaczył. Jak przyznał prelegent, dzisiaj nie ma już luki technologicznej między Polską a Zachodem, która widoczna była w latach 90. – Polscy przedsiębiorcy do 2000 roku inwestowali w moce przetwórcze i technologie. Wtedy nie inwestowano w paletyzację, opakowania zbiorcze. To teraz się dzieje i jakiś czas temu się rozpoczęło. W Polsce luki technologicznej dawno nie ma – stwierdził Moczulski. Z kolei Marek Jakubiak, poseł na Sejm RP, prezes zarządu Browary Regionalne Jakubiak, podsumował, że obecne rządy zaczęły się od wydawania, a nie zarabiania. – Zastanawiam się czy taki plan jak Plan Morawieckiego w ogóle istnieje. Gospodarkę trzeba budować tu i teraz, a nie na za 25 lat – podkreślał. – Dużym problemem jest to, że połączone są dwie władze – wykonawcza i ustawodawcza. Nie może być tak, że minister wymyśla przepisy, a sejm je przyjmuje. To sejm powinien stanowić prawo, a nie ministrowie. Wyprowadzenie centrów legislacyjnych do ministerstw spowodowało, że mamy chore prawo – uważa poseł Jakubiak. Jego zdaniem nie ma powodu, żeby dzielić handel na większy i mniejszy. – Chciałbym, żeby prawo wszystkich traktowało w ten sam sposób – skomentował.
Podczas debaty o rynku spożywczym nie mogło zabraknąć tematyki związanej z sieciami handlowymi. – Sieci rozważają również docelowo budowę nawet własnych baz produkcyjnych, tak aby uniknąć kosztów. Możemy spodziewać się na pewno rozwoju sieci franczyzowych. Dzisiaj największym zagrożeniem dla polskich niedużych sklepów nie są duże sieci, tylko ich odpowiedniki w sieciach franczyzowych bardzo mocno zintegrowanych w hurcie. Mówienie, że to właśnie zagraniczne koncerny wykańczają polskie sieci czy też polskie małe sklepy nie jest prawdą. Zdajemy sobie sprawę również, że duże firmy produkcyjne mogą znajdować również rozwiązania poprzez tworzenie własnych sieci dystrybucyjnych – będzie taki proces w dwie strony – dodała Juszkiewicz.
Sporo uwagi poświęcono również kwestiom związanym z konsolidacją. Zdaniem Michała Kędzi z Enterprise Investors, wszyscy mówią o konsolidacji, jednak na razie są to głównie zapowiedzi. – Znając realia, nie chce mi się wierzyć, że za chwilę będziemy mówić o kilku koncernach, które się połączą i będą rozdawały karty. Konsolidacja na pewno nie będzie lawinowa – dodał. Natomiast Robert Kremser, dyrektor ds. rozwoju w firmie Bisnode Polska dodał podczas debaty, że aby się konsolidować musi zaistnieć wyraźna potrzeba chociażby uzupełniania produktowego konkretnej firmy oraz chęć poszukiwania nowych rynków zbytu. – Polskie firmy nie muszą myśleć w kategoriach polskiej mapy. Doskonale sobie radzą jeśli chodzi o globalizację czy przejęcia spółek zagranicznych. Nasze ekspansje odbywają się w sposób mądry i przemyślany – zapewniał. Według niego, dawno przegoniliśmy koncerny zachodnie. – Jeśli chodzi o procesy produkcyjne jesteśmy na bardzo wysokim poziomie. Nie mamy się czego wstydzić, a często jesteśmy przykładem dla wieku producentów za granicą. Innowacyjność jest bardzo popularnym hasłem, jednak tak naprawdę nie ma co przesadzać z innowacyjnością. Łatwo z nią przesadzić. Uważam, że w najbliższych latach będzie się dużo działo na rynku spożywczym i z całą pewnością będą konsolidacje – podsumował Robert Kremser. Prezes Bakallandu opowiedział o fuzji z Delectą. – Dzięki konsolidacji nie straciliśmy w żadnym segmencie potencjału i nie obniżyliśmy udziałów rynkowych, a wręcz umocniliśmy swoją pozycję – przyznał. Jak tłumaczył Moczulski, warto zastanowić się, kiedy fuzja ma faktycznie sens. – Musi być odpowiednia skala, efektywność, nisza i otoczenie, które zmusza lub może zmuszać do pewnych decyzji. Konsolidacja Bakallandu z Delectą jest dobra pod względem komplementarności i skali. Jeśli mamy produkty, które uzupełniają się z druga firmą, to logiczne jest połączenie organizacji pod warunkiem dojścia przez akcjonariuszy do odpowiednich wniosków – tłumaczył.
W trakcie debaty „Współpraca w branży spożywczej” Łukasz Hołubowski, prezes Agencji Rynku Rolnego, także nawiązał do konsolidacji. Podkreślał potrzebę współpracy w branży spożywczej, w tym także pomiędzy rolnictwem i przetwórstwem. Jak mówił, konsumenci oczekują wystandaryzowanego produktu, który dostarczają tylko duże, silne podmioty. – Współpraca pomaga w prowadzeniu biznesu (…) mówiąc o rolnictwie, czy każdej innej branży nie mówimy o jednostkach, tylko tak naprawdę o dużych grupach ludzi pracujących na wspólny cel – mówił Łukasz Hołubowski. Jak podkreślał, polskie rolnictwo jest bardzo rozdrobnione. Dominują w nim małe rodzinne gospodarstwa. – W chwili obecnej konsumenci potrzebują wystandaryzowanego produktu. Produkt taki dostarczają tylko duże grupy, które korzystając z efektu skali są w stanie wyprodukować bardzo dużą ilość danego towaru i wprowadzić ją na rynek – dodał prezes Agencji Rynku Rolnego. Podkreślił również, że procesy integracyjne w polskim rolnictwie zostały rozpoczęte, jednak wszyscy życzą sobie, aby przebiegały szybciej. Przykładowo w sektorze tytoniu działa 12 grup i organizacji producentów, które skupiają praktycznie wszystkich producentów. W innych sektorach rozdrobnienie jest znacząco większe.
– Tworząc wiele podmiotów tworzymy wewnętrzną konkurencję, na której nikt nie zyskuje. Lepiej tworzyć większe organizmy, które ze sobą kooperują – zauważył prezes Hołubowski. Jak przypomniał, w Polsce działa obecnie 1,3 tys. grup, które skupiają 27 tys. podmiotów. W głównej mierze są to grupy działające w strukturze poziomej, czyli zrzeszające wyłącznie producentów danego towaru. – Nie ma jeszcze trendu, żeby łączyć się w struktury pionowe, w których producenci rolni współpracują z przetwórstwem. Jest potrzeba dalszych zmian legislacyjnych w tym zakresie. Jest też potrzeba informowania rolników i przetwórców. Tylko poprzez łączenie się i tworzenie wspólnie danego produktu tworzymy realną siłę, która będzie potrafiła zbilansować bardziej zintegrowany i silniejszy sektor handlowy – tłumaczył Łukasz Hołubowski, prezes Agencji Rynku Rolnego.
Dr hab. Piotr Chechelski z Zakładu Ekonomiki Przemysłu Spożywczego w Instytucie Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej przedstawił opinię dotyczącą konsolidacji – znacznie odbiegającą od zazwyczaj głoszonych i często powielanych. Jak stwierdził, konsolidacja w Polsce w przemyśle spożywczym cały czas postępuje – co potwierdzają dane gromadzone przez GUS. Jesteśmy ponad średnią europejską i cały czas proces konsolidacji następuje. To jeden element, ale jest i drugi. – Jest 18 branż w przemyśle spożywczym, każda z tych branż jest bardzo zróżnicowana – mówił Piotr Chechelski. Mamy branże, które nie są już polskie: tytoniowa – ponad w 90% przychodów, piwowarska – 80%. Ale są też branże, które są polskie. Tutaj można wymienić branżę drobiarską, mięsną czy mleczarską.
Ciekawym wątkiem było określenie jaki jest polski konsument. Temu tematowi była poświęcona oddzielna debata pod tytułem „Konsument XXI wieku”. Rozmawiano tam o wpływie młodego pokolenia na rozwój oferty i usług, o nowych technologiach w handlu oraz o personalizacji przekazów reklamowych pod napędzających gospodarkę smartshopperów. Moderator sesji, Kazimierz Stańczak, Senior Advisor Bain&Company Poland, rozpoczął debatę od krótkiej charakterystyki millenialsów jako konsumentów przyszłości. – To dość szeroka grupa konsumentów – ludzie urodzeni w latach 1981-1997 – i bardzo odbiegająca od starszego i młodszego pokolenia. Wskazałbym cztery uniwersalne cechy, które charakteryzują millenialsów. Po pierwsze, są to ludzie, którzy sami chcą decydować o swoim życiu. Ich podmiotowość wyraża się choćby w dużym odsetku osób przedsiębiorczych, prowadzących własną działalność gospodarczą. Po drugie, millenialsi to generacja relacyjna – znają „wszystkich” dzięki Facebookowi, siła recenzji jest dla nich ważniejsza niż cena. Po trzecie, to ludzie o dobrym sercu, chcą pomagać i chętnie angażują się w akcje charytatywne. Po czwarte wreszcie – to konsumenci, którzy śpią z telefonem, ten gadżet jest ich centrum dowodzenia – ocenił Kazimierz Stańczak.
Zdaniem Agnieszki Gosiewskiej, dyrektora ds. Klientów Kluczowych w firmie Nielsen, to świadomi i wyedukowani smartshopperzy. – Cenią wygodę i czerpią satysfakcję z wydawania pieniędzy. Nie są biernym odbiorcą komunikatów reklamowych, ale mocno angażują się w informowanie o produkcie – mówiła ekspertka podczas debaty. – Aby skutecznie dotrzeć do millenialsów, trzeba im zaoferować dwie rzeczy: atrakcyjną ofertę oraz skuteczną, efektywną komunikację. 2-3 lata temu próbowaliśmy zadecydować o kontencie za klienta, ta strategia się nie sprawdziła. Teraz zmierzamy do tego, żeby Empik był taki, jak chce klient – powiedział Krzysztof Rabiański, prezes zarządu Grupy Empik Media & Fashion SA. Z kolei w opinii Krzysztofa Rabiańskiego kluczowe w podejściu do młodych konsumentów są personalizacja oferty oraz komunikacja. – Zwróćmy uwagę, że aby skutecznie dotrzeć do millenialsów, nie możemy się już z nimi komunikować bezpośrednio, jako spółka. Dziś porozumiewamy się przez media społecznościowe. Liczą się głosy liderów opinii, recenzje naszych produktów czy jakości obsługi, które klienci zamieszczają w internecie – tam toczy się rozmowa o firmie. To powoduje, że trzeba ostrożnie zarządzać brandem – mówił panelista. Ciekawą opinię wyraził przedstawiciel Google. Michał Kramarz, Head of Startups, Export & Entrepreneurs Developmnet w Google scharakteryzował część millenialsów jako Pokolenie C, czyli pokolenie kontentu. – To ludzie, którzy tworzą kontent i go konsumują. Swoją przygodę z internetem wielu z nich rozpoczyna od kanału mobile. W USA jest to około 50% użytkowników. Dzieje się tak dlatego, że dostęp do internetu jest po prostu wszędzie. W jaki sposób kierować do millenialsów przekaz reklamowy, aby był skuteczny? Jakub Bierzyński, założyciel, CEO, OMD Sp. z o.o. wyjaśnił, jak technologia zmienia strategie marketingowe firm. – Zaczęliśmy eksperymentować z programmatic advertisment (personalizacja reklam). Dotąd dominującym podejściem było „one size for all”, czyli docieranie z kampanią do wszystkich, włącznie z niezainteresowanymi. Nowe technologie szybko się rozpowszechniają i mają inną logikę – treści są nadawane z innego serwera niż kontent. Gdy internauta wchodzi na treść, to „z tyłu”, w mikrosekundach, odbywa się aukcja o każdego użytkownika. Dla wybranych reklamodawców konkretny użytkownik będzie więcej wart, dla innych – niekoniecznie. My składamy kampanie z każdej pojedynczej odsłony. Zdarza się, że jedna kampania ma nawet 600 wariantów, dopasowanych do użytkowników. Ale są i technologie, których kreacja tworzy się w czasie rzeczywistym, personalizacja dochodzi do niesamowitych granic – mówił panelista.
Profil nowoczesnych konsumentów, konsolidacja, trendy i zmiany zachodzące na rynku spożywczym dotyczą zarówno firm mleczarskich, jak i wszystkich innych działających w branży żywnościowej. Szkoda, że wśród panelistów zabrakło jednak przedstawicieli polskiego mleczarstwa, którzy mogliby przedstawić swój własny punkt widzenia. Mimo tego Europejski Kongres Gospodarczy i odbywające się na nim debaty należy uznać za bardzo merytoryczne i ciekawe.