W sklepach żarty z groszowych obniżek cen. Zerowy VAT nie zatrzyma inflacji

01.02.2022 -

Większość produktów objętych zerowym VAT staniało od kilku do kilkudziesięciu groszy. Trudno oczekiwać, iż zmieni to sytuację w handlu przy galopujących kosztach energii, płac czy surowców.

Od początku było wiadomo, że obniżenie VAT na większość żywności to akcja głównie propagandowa. Wczoraj przekonali się o tym klienci. – Ludzie pytają, czy stosujemy obniżony VAT, co oczywiście robimy. Ale jak przychodzi do płacenia, to nie widzę, by skakali z radości. Albo by kupowali więcej, bo wszystko jest i tak bardzo drogie – mówi nam sprzedawczyni z niewielkiego sklepu w Warszawie.

W wielu małych sklepach nie było nawet wymaganej ustawą informacji, że tę zmianę funduje rząd w ramach tarczy antyinflacyjnej. – Nie chcemy ludzi denerwować, kilka osób już głośno narzekało, gdzie te obniżki – słyszymy w kolejnym. Sklepikarze kontroli się nie boją, utraty klientów już tak.

Masa pracy w sklepach

Za to w sklepach sieci dyskontowych jak Biedronka czy Lidl informacje o zerowym VAT widać praktycznie wszędzie, każda etykieta dotycząca tańszych produktów podaje, jaka była cena z 5% podatkiem, ile wynosił ten podatek i jaka jest cena obecna.

Inna sprawa, że w przypadku większości towarów spadek cen wynosi od kilku groszy po kilkanaście, kilkadziesiąt groszy. Dodatkowo sieci chwalą się, iż w ich sklepach ceny spadły na tysiące produktów. – Już kilka razy mnie pytano, czy można coś dopisać na tej informacji o obniżce – śmieje się jedna z kasjerek w Biedronce.

– To są groszowe sprawy – komentuje pani Iwona, mieszkanka Warszawy. – W portfelu nie zostanie mi dużo więcej. Obniżka jest mała, a wzrosty cen żywności na przestrzeni ostatnich miesięcy – ogromne – wytyka. Warto tu dodać, że przy zakupach produktów o wartości 100 zł netto zerowy VAT daje 5 zł oszczędności.

– To pozorny ruch, a dla sklepów oznacza masę dodatkowej pracy, choćby przy wymianie etykiet. Różnice w cenach są minimalne, czasami kilka groszy na produkcie. Jak klienci mają to odczuć? Tym bardziej że większość cen i tak nie pamięta, może tylko dla wąskiej grupy produktów. Dyskonty wykorzystały całą tę obniżkę do akcji marketingowych, na które my nie mamy takich budżetów – mówi Ryszard Jaśkowski, prezes KZRSS Społem.

– W efekcie to akcja zupełnie propagandowa, równie bezsensowna jak godziny dla seniorów podczas lockdownów. Nieprzemyślany ruch, który dał sklepom tylko straty. Czekamy tylko, aż to się skończy, oby nikt nie wpadł na pomysł przedłużania tego rozwiązania – dodaje.

Dla sklepów to ogromny kłopot, w wielu pracownicy dwie doby wymieniali etykiety na sklepowych półkach. – W hipermarkecie to nawet kilkanaście tysięcy pozycji. Nic dziwnego, że niektórzy nie zdążyli ze wszystkimi zmianami – mówi Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.

Kontrole na całego

– Z rzetelną oceną wpływu tej zmiany na poziom cen trzeba poczekać na pojawienie się miarodajnych danych, czyli minimum do marca. Niemniej nie ma wielkich szans, że będzie to realnie odczuwalne dla portfeli. To niewielkie obniżki, dodatkowo zostały one bądź zostaną za chwilę skonsumowane wysokim wzrostem inflacji – podkreśla Maciej Ptaszyński, wiceprezes Polskiej Izby Handlu.

Obniżka VAT z 5% do zera ma obowiązywać pół roku, budżet będzie to kosztowało według szacunków 6–7 mld złotych.

– Chyba nikt nie ma złudzeń, że to, co zobaczyliśmy w sklepach dzisiaj, uda się utrzymać przez pół roku. Dodatkowo ta zmiana uderzyć może w mniejsze sklepy, które już na wejściu od wielu producentów otrzymują często gorsze warunki cenowe niż dyskonty. Ciężko w takich warunkach mówić o równej konkurencji – dodaje Ptaszyński.

Sklepy muszą ceny dostosować, ale czeka je też kontrola, czy wcześniej nie wzrosły, by zostać obniżone. – Monitoring cen trwa. Analiza spływających z Inspekcji Handlowej danych trwa na bieżąco, podobnie jak komunikatów marketingowych dotyczących obniżek cen o VAT. O możliwych dalszych działaniach będzie można mówić, oceniając sytuację po zmianach wynikających z przepisów – podaje biuro prasowe UOKiK. – Radzimy konsumentom, aby już teraz w swoich decyzjach zakupowych omijali tych przedsiębiorców, którzy zachowują się nieetycznie – nasze codzienne decyzje zakupowe powinny wspierać i doceniać uczciwych uczestników rynku.

O ile obniżka VAT na żywność jest powodem do żartów, o tyle w przypadku paliw zmiany są znaczące. VAT na paliwa silnikowe został obniżony z 23% do 8% Wcześniej za najbardziej popularne paliwo w Polsce, czyli olej napędowy, płacono średnio 5,89 zł za litr – wynika z ostatnich danych e-petrol.pl. W tej cenie VAT to ok. 1,1 zł. W efekcie obniżki litr diesla powinien kosztować na stacjach średnio około 5,17 zł. W przypadku benzyny Pb95 cena może z kolei spaść z 5,83 zł do 5,12 zł, a LPG z 3,09 zł do 2,71 zł. Tę zmianę już zauważono. – Olej napędowy za 5,33 na mojej stacji to całkiem dobra cena, z dnia na dzień spadła o ok. 65 groszy – zauważa pan Mirek z Warszawy. – Ale obawiam się, że za miesiąc wszystko wróci do starego poziomu. Tak jak było po pierwszej obniżce podatków na paliwa. Minęły dwa tygodnie, a już ceny zaczęły z powrotem szybować w górę – dodaje.

Prof. Witold Orłowski główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce

Oczywiście, jeśli ta obniżka podatku VAT będzie miała przełożenie na ceny w sklepach, to będzie ono minimalne. Są inne czynniki pchające potężniej w górę ceny żywności niż VAT. Taka obniżka może oznaczać przynajmniej czasowe złagodzenie presji, może oznaczać nawet na krótko spadek cen w ujęciu do poprzedniego tygodnia, ale to nie jest odpowiedź na problem. Gdy VAT wróci, skokowo wzrosną ceny i problem się jeszcze nasili. W paliwach z obniżonym VAT sytuacja jest bardziej skomplikowana, rząd ma nadzieję, że ceny na świecie spadną i problem się za jakiś czas sam rozwiąże. Jest to jednak mało prawdopodobne, choćby z uwagi na niestabilność polityczną. Ceny paliw na świecie nie są nie wiadomo jak wysokie, wróciły po prostu do poziomu sprzed pandemii.

(01.02.2022 za Rzeczpospolita)

 

 

Współpraca