Walczak o "mastitis": Nie ma gorzej wydanych pieniędzy

04.10.2021 -

Nie ma gorzej wydanych pieniędzy niż na chorobę, której można było w wielu przypadkach uniknąć, stwierdził Jarosław Walczak z PFHBiPM podkreślając, że straty związane z mastits są przeogromne i bardzo zróżnicowane.

Mastitis jest jedną z najczęściej występujących chorób bydła mlecznego. Stan zapalny gruczołu mlekowego negatywnie wpływa na zdrowotność zwierząt, ich produkcyjność oraz zwiększa szanse wybrakowania danej sztuki ze stada. Jak zaznaczył Jarosław Walczak, doradca ogólny z Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, straty mogą być bardzo zróżnicowane, jednak niezależnie od ich wielkości, pieniądze wydane na leczenie choroby, której można było w wielu przypadkach uniknąć, są pieniędzmi wyrzuconymi w błoto.

Jak podkreślił nasz rozmówca, Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka niemal od początku swojej działalności stawia na rozwój doradztwa, wychodząc naprzeciw potrzebom hodowców, szczególnie w zakresie zbliżającego się terminu wejścia w życie ustawy ograniczającej stosowanie antybiotyków.

– Federacja, w myśl zasady, że lepiej zapobiegać niż leczyć, stawia na profilaktykę. Prowadzimy szereg warsztatów zawiązanych z chorobą mastitis, żeby hodowców uświadomić co ich czeka w niedalekiej przyszłości, jak możemy poradzić sobie z tą nową sytuacją, w którą stronę po prostu pójść – podkreślił Walczak. – Nie ma gorzej wydanych pieniędzy niż na chorobę, której można było w wielu przypadkach uniknąć. Stąd też szereg spotkań i dyskusji z hodowcami, szereg wyjazdów. Póki co hodowcy za to nie płacą, za audyty somatyczne, zaś w niedalekiej przyszłości planujemy odpłatność za te usługi, i tak na początku próbujemy się zmierzyć z nową rzeczywistością i nowym problemem – dodał.

Mastitis – straty nie tylko w postaci mleka karencyjnego

– Straty związane z tą chorobą są przeogromne. Hodowcy dostrzegają straty tylko w mleku karencyjnym, w zakupie antybiotyków czy w koszcie usługi weterynaryjnej, ale zapominają, że największe straty związane z tą chorobą to utracone mleko, które się nigdy nie urodzi u krowy – zaznaczył nasz rozmówca. – Straty są u jednej krowy bardzo duże, niemal krowa jest do wybrakowania, a u drugiej krowy, jeżeli chodzi o wydajność mleczną, są minimalne. W zależności, która bakteria dosięgnie krowy. Dlatego też te straty, (…), nie przemawiają do hodowcy. Dlatego też warto się posiłkować naszymi raportami wynikowymi z oceny. Tam są oszacowane straty w produkcji mleka w przeliczeniu jedną dobę ze stada. Warto sięgnąć do tych informacji, warto sobie uświadomić ile mógłbym mieć mleka więcej, i to lepszego mleka, za tę samą pracę, za te same koszty żywienia – dodał.

(04.10.2021 za farmer.pl)


Współpraca