Wolne niedziele – tak czy nie
Od kilkunastu lat trwa w Polsce debata o wolnych niedzielach. Zwolennicy podkreślają świętość niedzieli i podają przykłady z innych krajów, gdzie sklepy są w niedziele pozamykane. Przeciwnicy wskazują straty jakie gospodarka poniesie na rezygnacji z dnia handlowego.
Solidarność od lat walczy o ustawowe zamknięcie sklepów w niedziele. Powołuje się na przykłady krajów zachodnich, gdzie placówki sieci handlowych są w niedziele nieczynne. Premier Beata Szydło zadeklarowała w lipcu br., że jest wola, aby szybko zakończyć prace nad projektem Solidarności dot. zakazu handlu w niedzielę. Przyznała, że "wyobraża sobie", iż posłowie PiS mogą zagłosować w tej sprawie inaczej, niż chce rząd. Zgodnie z projektem, który trafił do Sejmu, zakaz handlu w niedziele i święta dotyczyłby większości placówek handlowych, w tym sklepów wielkopowierzchniowych. Projekt ustawy złożył w Sejmie Komitet Inicjatywy Ustawodawczej. W jego skład wchodzi NSZZ "Solidarność" oraz inne organizacje. – Projekt, który ma swoje korzenie właśnie w Solidarności i ma bardzo duże poparcie obywatelskie – podkreśliła premier Szydło. Dodała, iż praca nad tym projektem trwa. – Ja rozumiem postulaty Solidarności i rozumiem, że jest oczekiwanie, aby każda niedziela była wolna. Jakie będzie ostateczne rozstrzygnięcie po głosowaniu sejmowym – zobaczymy – zaznaczyła szefowa rządu
Rada Ministrów w marcu zarekomendowała prowadzenie dalszych prac nad obywatelskim projektem ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele, przy uwzględnieniu i wnikliwym rozważeniu wszystkich uwag zawartych w stanowisku rządu oraz wyrażanych przez środowiska i podmioty zainteresowane projektem ustawy. W ocenie rządu, podczas dalszych prac legislacyjnych w Sejmie warto rozważyć ewentualne etapowe wprowadzanie proponowanych zmian. Umożliwiłoby to bieżącą analizę skutków społecznych i ekonomicznych nowych rozwiązań.
Jak podaje PRCH, jeszcze we wrześniu 2016 r., czyli w momencie złożenia w Sejmie przez NSZZ Solidarność obywatelskiego projektu ustawy, 61% Polaków popierało pomysł wprowadzenia zakazu handlu w niedziele (wg badania CBOS). Wraz z publikacją kolejnych analiz ukazujących konsekwencje w postaci redukcji zatrudnienia, strat przedsiębiorców, mniejszych wpływów do budżetu państwa, jak również w związku z kolejną próbą ograniczenia wolności wyboru – sprzeciw polskiego społeczeństwa rośnie. W październiku 2016 r. przeciw wprowadzeniu zakazu opowiedziało się 46% ankietowanych (badanie TNS), w marcu br. już 59% (sondaż Kantar Millward Brown).
Jak sprawa wygląda w innych krajach? 15 marca 2015 r. na Węgrzech weszła w życie ustawa określająca, jakie sklepy mają być zamknięte w niedzielę. Po przeprowadzeniu badań społecznych, które wskazały niezadowolenie większości z wprowadzanych zmian, już w kwietniu 2016 r. ustawę wycofano. Rozwiązania węgierskie były mniej restrykcyjne niż projekt przygotowany przez NSZZ Solidarność, a jednak wycofano się z nich na skutek nadmiernej restrykcyjności. Formuła regulacji oraz zmuszenie do zmian przyzwyczajeń zakupowych spotkało się z bardzo silnym niezadowoleniem społecznym, potwierdzonym przez 3 wiodące ośrodki badawcze na Węgrzech.
PwC poddało analizie 30 krajów Europy pod kątem prawa dotyczącego zakazu handlu w niedziele. 13 nie posiada żadnych restrykcji w tym obszarze, a 15 w ciągu ostatnich 10 lat przechodziło proces rozluźnienia prawa i ograniczenia handlu w niedziele. Powodem był m.in. sprzeciw społeczny, który okazał się o wiele silniejszy niż głos związków zawodowych. Przykładowo: w Danii – brak ograniczeń po zmianie prawa w 2012 roku, we Francji – ograniczona deregulacja w 2009 roku, ok. 500 stref w których handel jest dozwolony, trwa dyskusja nad dalszą deregulacją, w Grecji – od 2013 roku lokalne władze mogą zezwalać na nieograniczony handel w niedzielę wszystkim sklepom poniżej 250m2, w Hiszpanii – w 2013 roku przedstawiona została zaktualizowana lista stref, które zostają wyłączone z mocy działania ustawy, a kolejne zmiany liberalizacyjne są w toku, w Holandii – od 2013 roku władze lokalne mogą zezwalać na handel w każdą niedzielę, wcześniej mogły zezwolić na handel jedynie do 12 niedziel w roku i tylko 1/3 z nich nie korzystało z takiej możliwości, na Węgrzech - wprowadzony w marcu 2015 roku zakaz handlu w niedzielę zniesiono w kwietniu 2016 roku. Obecnie brak ograniczeń, w Portugalii – w 2014 roku wprowadzono całkowitą liberalizację handlu, a w Finlandii – w 2009 roku złagodzono prawo, a od 2016 zupełnie zniosła restrykcje dotyczące godzin otwarcia sklepów w niedziele.
Trend europejski jest zatem wyraźny. Dostrzega to również polski rząd, który nie wykazuje entuzjazmu dla całkowitego zamknięcia sklepów. Z drugiej strony musi się jednak liczyć ze swoim elektoratem i poparciem związków zawodowych, które lansują ideę wolnych od handlu niedziel. Czy gospodarka na tym straci? Mimo rozmaitych analiz, nie jest to takie oczywiste. Nawet przedstawiciele handlu w prywatnych rozmowach przyznają, że nie będzie to miało większego wpływu na konsumpcję, gdyż ludzie i tak przyjdą kupić to, czego potrzebują.
Można powiedzieć, że w tej sprawie stoimy na rozdrożu i nie można jednoznacznie przewidzieć jakie rozwiązania zostaną przyjęte.