Wypadki w pracy psują image firmy

Na początku sierpnia br. w jednej z hal zakładu firmy Hochland w Kaźmierzu uszkodził się zawór, w wyniku czego doszło do wycieku amoniaku. Wprawdzie nikt nie został poszkodowany, ale niebezpieczeństwo było znaczne.

Z danych GUS za 2016 rok na temat liczby poszkodowanych w wypadkach przy pracy wynika, że wyniosła ona ogółem 87 886 osób. Była o 0,3% większa w stosunku do liczby poszkodowanych w 2015 roku. Z tej liczby 464 osoby uległy ciężkim wypadkom przy pracy. Jest to o 7,6% mniej niż liczba poszkodowanych w roku 2015. 239 uległo w 2016 wypadkom śmiertelnym, jest to liczba o 21,4% mniejsza niż w poprzednim roku.

Jeśli spojrzeć na liczby dotyczące wypadków w dłuższej perspektywie, to dane GUS mówią, że następuje spadek liczby wypadków przy pracy. W stosunku do 2008 roku liczba wypadków ogółem zmniejszyła się o ponad 15%. Liczba wypadków śmiertelnych w tym okresie zmalała o ponad 54%, a wypadków ciężkich – o ponad 48%. Z danych Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi wynika, że zapadalność na choroby zawodowe także systematycznie maleje. Z kolei z danych Głównego Inspektora Pracy wynika, że w latach 2007-2016 w wypadkach najczęściej uczestniczyły osoby w takich branżach jak: przetwórstwo przemysłowe, budownictwo, handel oraz transport – gospodarka magazynowa.

Jak mówi Michał Buna z kancelarii Gardocki i Partnerzy Adwokaci i Radcowie Prawni, obowiązek zapewnienia pracownikom odpowiednich warunków pracy sankcjonowany jest przez Kodeks karny, według którego dobrem chronionym tym przepisem jest prawo pracownika do wykonywania pracy w bezpiecznych i higienicznych warunkach, a także jego życie i zdrowie. – Podmiotem pociągniętym do odpowiedzialności za potencjalne naruszenia może być pracodawca, jednak warto mieć świadomość tego, że równie często dotyczy to m.in.: bezpośrednio osób upoważnionych przez niego do kierowania pracownikami lub pełniących funkcje kontrolne i nadzorcze z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy. Co istotne, upoważnienie to nie musi być wyrażone w żadnej szczególnej formie – wynika ono bowiem z samego faktu objęcia tej roli. W przypadku sektora budowlanego, w którym stosunkowo często dochodzi do wypadków z udziałem pracownika, osobami odpowiadającymi za naruszenia będzie najczęściej kierownik budowy lub mistrz budowlany – mówi Michał Buna.

Główny Inspektor Pracy zwraca uwagę na rolę, jaką ogrywają m.in. społeczni inspektorzy pracy i związki zawodowe. Wskazuje, że od ich rzetelności w badaniu przyczyn wypadków i determinacji niejednokrotnie zależy, czy ofiara wypadku – a w przypadku śmiertelnego wypadku: czy rodzina – uzyska prawo do odszkodowania i świadczeń rentowych. Dziś bowiem wielu pracodawców i przedsiębiorców próbuje przypisać wyłącznie winę osobie poszkodowanej. Tymczasem czynność sprawcza polega na niedopełnieniu obowiązku, który związany jest zasadniczo albo z tzw. nieprawidłowym działaniem, albo z zaniechaniem. Przykładem pierwszej z wymienionych sytuacji może być np. użycie maszyn niespełniających norm określonych w odrębnych przepisach. W praktyce jednak zdecydowanie częściej dochodzi do zaniechań, czyli niepodjęcia takich działań, które w danym stanie faktycznym – zgodnie z obowiązującymi przepisami i zasadami BHP – należało podjąć. Przykładami owych zaniechań są np.: brak nadzoru kierownika budowy nad wykonywaniem prac, w wyniku czego doszło do wypadku lub niezapewnienie pracownikom odpowiednich narzędzi w postaci zapór przy wykonaniu wykopu. – Wskazać także należy, że źródłami obowiązków – nałożonych na osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo i higienę pracy – są nie tylko ogólne przepisy Kodeksu pracy czy rozporządzeń wykonawczych, lecz także szczegółowe przepisy wykonawcze oraz nieskodyfikowane zasady BHP – mówi Michał Buna.

Najczęstszym błędem popełnianym przez kadrę zarządzającą jest identyfikacja niebezpiecznych warunków pracy, a następnie po prostu próba ich zmiany poprzez wyznaczenie kolejnych mierników. Tymczasem sytuacje zagrażające bezpieczeństwu nie dzieją się same, lecz za sprawą ludzi. – Znalezienie błędu i szybka jego korekta to scenariusz do zrealizowania jedynie w przypadku maszyn i sterującego ich pracą oprogramowania. Wystarczy, że programista zidentyfikuje błąd w kodzie i wprowadzi poprawkę. Ludzie zaś to nie maszyny. Ich funkcjonowanie jest ściśle powiązane z kwestiami środowiskowymi, których nie można ignorować – podkreśla Grzegorz Brylonek, trener z Akademii EcoMS, prowadzącej m.in. warsztaty dla menedżerów z behawioralnego podejścia do przywództwa. Koncepcja ta, zgodnie ze znaczeniem angielskiego słowa behaviour, kładzie nacisk na obserwacje ludzkich zachowań. Są one kluczem do skutecznej zmiany na lepsze w kwestii bezpieczeństwa. Po zidentyfikowaniu niebezpiecznych warunków pracy niezbędna jest obserwacja związanych z nimi zachowań pracowników. Należy podjąć próbę ich zmiany, co znacznie zwiększy szansę na zredukowanie liczby wypadków i groźnych sytuacji. – Jeśli ludzie zrozumieją, dlaczego są obserwowani, do czego mają prowadzić zmiany, to bardziej świadomie będą wykonywać swoją pracę. A więc lepiej i bezpieczniej – zauważa Grzegorz Brylonek. – W przeciwnym razie nie unikniemy kolejnych niepowodzeń w poprawie poziomu BHP. Jeśli ich konsekwencją będą kolejne kary, łatwo może dojść do wytworzenia się kultury karania, która z kolei może prowadzić do unikania wykonania. Wszakże jeśli nic nie będziemy robić, nie popełnimy też błędu, a zatem nie dotknie nas kara – dodaje.

Wypadki w pracy zdarzają się i będą się nadal zdarzały. Jednak dobrze przemyślany system zarządzania i dbania o bezpieczeństwo pracy może zminimalizować ich liczbę i niebezpieczeństwo dla załogi. Wypadki w zakładach źle wpływają na postrzeganie firm zarówno przez konsumentów, jak i przez potencjalnych pracowników, co w warunkach niedoborów kadrowych ma niebagatelne znaczenie.


Współpraca