Ziaja: Do jesieni sytuacja na rynku mleka się nie poprawi

27.02.2023 -

Ceny produkcji mleka pozostają wysokie. Jak tłumaczy Martin Ziaja, pomimo spadków cen nośników energii, koszty żywienia bydła nie maleją. Ponadto spadki cen skupu mleka spowodowały, że w wielu gospodarstwach koszty produkcji są obecnie wyższe od osiąganych dochodów. Szans na poprawę Ziaja upatruje dopiero jesienią. Wspomina również o kolejnym problemie, jakim jest import serów do Polski.

Wysokość cen nośników energii ma istotny wpływ na rentowność produkcji mleka, jak podkreśla Martin Ziaja, prezes OZHB w Opolu i członek zarządu PFHBiPM, dodając, że należy pamiętać, że działa to z ok. rocznym przesunięciem.

Ceny nośników energii spadają, ale koszty żywienia bydła nie

– W branży mleczarskiej działa to z opóźnieniem. W zeszłym roku mówiłem, że jest w miarę dobrze, ponieważ bazowaliśmy na paszach wyprodukowanych rok wcześniej. Teraz sytuacja jest zgoła odwrotna. Pomimo tego, że nieco spadają ceny nośników energii, jak węgiel, gaz i prąd, w stosunku do poziomów z jesieni, to musimy pamiętać, że cała pasza, którą obecnie żywimy nasze krowy została wyprodukowana na bazie tych drogich nośników energii, czyli bardzo drogiego gazu, który spowodował, że ceny nawozów, które zastosowaliśmy w tamtym roku były trzykrotnie wyższe niż wcześniej – tłumaczy Ziaja.

Nasz rozmówca podkreśla, że przełożyło się to na bardzo wysokie koszty pasz, które obecnie wykorzystywane są w żywieniu bydła. Dopiero kolejne pasze, wyprodukowane z wykorzystaniem nieco tańszych nośników energii, obniżą koszty żywienia.

Nawozy wciąż są drogie

– Nawozy nie wróciły do poziomu cen, które znaliśmy przed 2021 r. Nawozy azotowe są wciąż o 150% droższe. Na szczęście nie kosztują już tyle, co jesienią zeszłego roku, gdy saletra potrafiła kosztować nawet 5 tys. Jeśli odniesiemy to do cen saletry z 2020 r., 1100-1200 zł, to była to czterokrotność. Przez to koszty produkcji mleka znacząco wzrosły – stwierdza Ziaja.

W wielu gospodarstwach koszty produkcji przewyższają dochody

Jak zaznacza nasz rozmówca, spadki cen skupu mleka spowodowały, że w wielu gospodarstwach koszty produkcji są obecnie wyższe od osiąganych dochodów.

– Przez wiele lat koszty produkcji utrzymywały się na poziomie 1,2-1,3 zł/l. Wiele oczywiście zależało od danego gospodarstwa, ale mniej więcej taki był poziom kosztów. Dzisiaj zdecydowanie przekroczył on 2 zł/l, a są gospodarstwa, w których zainwestowano potężne pieniądze w nowe obory czy hale udojowe, przez co obciążenie amortyzacją każdego litra mleka jest naprawdę duże i koszty produkcji sięgają nawet 2,3 zł/l – informuje Ziaja.

– Przez jakiś czas były wysokie ceny mleka i nie było źle, ale w tej chwili, przy tak radykalnych spadkach cen mleka, dla wielu gospodarstw koszty są już wyższe od osiąganych dochodów – dodaje.

Czy ceny skupu mleka wzrosną?

Nasz rozmówca zaznaczył, że obserwacja światowych rynków, zachowań konsumentów i sieci handlowych nie napawa optymizmem.

– Niestety, należy się spodziewać, że do jesieni sytuacja się nie poprawi. Może dojdzie do tego jesienią, ale najpierw musi zmaleć podaż mleka na rynek. Oznacza to, że będziemy mniej produkować, że niektórzy po prostu nie wytrzymają tej sytuacji. Na rynku są mleczarnie, przede wszystkim małe, które przerabiają tylko część swojego mleka, a resztę sprzedają jako tzw. mleko przerzutowe, którego ceny spadły do 1,50 zł/l. Trudno więc takiej małej mleczarni płacić rolnikowi więcej niż 2 zł/l – tłumaczy Ziaja. – Jeżeli taka mleczarnia będzie płacić poniżej 2 zł/l, to większe gospodarstwa znajdą sobie inną, gdzie cena będzie przyzwoita, ale mniejsze gospodarstwa, które mają parę krów, będą miały problem, bo żadna duża mleczarnia, jeśli nie będzie miała po drodze, nie przyjedzie po mleko od 10 sztuk. Dlatego jeśli lokalna, mała mleczarnia nie wytrzyma, to prawdopodobnie wiele małych gospodarstw będzie miało problem, co ze swoim mlekiem zrobić – dodaje.

– W najbliższym czasie sytuacja nie zapowiada się różowo. Szacuję, że jesienią może się poprawić, ale w najbliższym czasie na pewno nie – podkreśla nasz rozmówca.

Szkodliwy import serów

Ziaja wspomina również o kolejnym problemie, jakim jest import serów.

– Są kraje UE, które nagromadziły trochę zapasów i chcą się ich pozbyć, a żeby nie niszczyć swojego rynku, żeby utrzymać poziom cen, próbują wypchać towar do sąsiadów. Polska niestety padła ofiarą tej nadwyżki serów żółtych. Pozostaje jednak pytanie czy mieć pretensje i żal do tych, którzy to wysyłają, czy tych, którzy to kupują. Co najgorsze, wiemy że robią to spółdzielnie mleczarskie. Prywatne podmioty skupiają się na biznesie, czyli tanio kupić, drożej sprzedać, ale to, że robią to akurat spółdzielnie, które należą do rolników jest moim zdaniem nie fair – dodaje Ziaja.

(27.02.2023 za farmer.pl)


Współpraca