FRSiH: Oto rekomendacje branży spożywczej dla nowego rządu. "Więcej współpracy"

21.11.2023 -

Podczas panelu „Nic o nas bez nas. Biznes pod ostrzałem regulacji – czy polityka i branża spożywcza grają do tej samej bramki?” przedstawiciele branży spożywczej i eksperci pokusili się o rekomendacje dla nowego rządu. Nie obyło się bez krytyki i rzetelnego spojrzenia na relacje biznes – polityka.

Uwzględnić głos przedsiębiorców

Andrzej Gantner, wiceprezes zarządu, dyrektor generalny, Polska Federacja Producentów Żywności Związek Pracodawców podczas panelu "Nic o nas bez nas. Biznes pod ostrzałem regulacji - czy polityka i branża spożywcza grają do tej samej bramki?" skrytykował relacje pomiędzy polityką a biznesem stwierdzając, że dotychczas brak było uwzględniania stanowiska przedsiębiorców w procesie tworzenia prawa dotyczącego biznesu. Dlatego od nowego rządu oczekuje, aby przede wszystkim przywrócić proces stanowienia prawa, który będzie uwzględniał głos przedsiębiorców na każdym etapie tego procesu. Ważne jest też kompleksowe spojrzenie na gospodarkę żywnościową:

  • Gospodarka żywnościowa jest łańcuchem: jest rolnictwo, przetwórstwo, handel i konsumenci i to wszystko należy widzieć razem. Konieczna jest więc współpraca pomiędzy resortami, bo dotychczas bardzo wiele aktów prawnych dotyczących tej gospodarki tworzy się w innych resortach niż Ministerstwo Rolnictwa - które nota bene nie powinno być ministerstwem rolnictwa tylko ministerstwem gospodarki żywnościowej. Jeżeli nie będzie tej współpracy pomiędzy resortami, to wciąż będą problemy takie, że jeden resort tworzy jakieś prawo, inne je akceptują zupełnie w to nie wnikając, a my mamy problem - mówił dyrektor PFPŻ.

Istotne są też tematy środowiskowe, jak PPWR, GOZ czy energia certyfikowana, które będą miały realny wpływ na koszty funkcjonowania branży. Jeśli zajmować tym będzie się tylko Ministerstwo Środowiska, skutki nie będą dobre, ponieważ w resorcie nie ma struktury odpowiadającej za handel czy rolnictwo. Najgorszy jednak negatywny skutek będzie miał brak konsultacji regulacji prawnych ze środowiskiem.

- Więcej współpracy, więcej patrzenia na postulaty przedsiębiorców i żadnego aktu prawnego więcej bez rzetelnej, transparentnej oceny skutków regulacji zaakceptowanej przez biznes spożywczy - rekomendował swoje stanowisko wobec nowego rządu Andrzej Gantner.

Trochę śmiesznie, trochę strasznie

Przez ostatnie lata mieliśmy brak dialogu, brak prawdziwej oceny skutków regulacji dla firm, dla konsumentów, dla rynku i dla gospodarki. Dokumenty zamieszczane pod tą nazwą wraz z projektami regulacji prawnych były czasami śmieszne, czasami straszne, na pewno nieprawdziwe - mówiła Iwona Jacaszek-Pruś, dyrektorka ds. korporacyjnych, Kompania Piwowarska SA.

Wyraziła opinię, że konieczna jest odpowiedzialność urzędników za wprowadzane regulacje - brak tej odpowiedzialności powoduje, że urzędnicy nie słuchają tych, którzy mówią, że skutki regulacji będą negatywne dla gospodarki i branży spożywczej.

- Od urzędników słyszymy - jakoś sobie poradzicie. Tylko że to "jakoś" oznacza wyższe koszty i często niemożność odnalezienia się w gąszczu przepisów które w dodatku są sprzeczne ze sobą. My nie powinniśmy sobie "jakoś" radzić, tylko państwo powinno nam pomóc, żebyśmy sobie radzili z korzyścią dla państwa, dla konsumentów i dla przedsiębiorców oczywiście - mówiła dyrektor Jacaszek-Pruś.

Ostatnie lata były czasem udawania dialogu pomiędzy biznesem a polityką. Bardzo dobrym przykładem tego udawania jest ustawa o systemie kaucyjnym - dwa lata rozmów na ten temat, przez które można by wypracować doskonałe prawo, zaowocowało potworkiem legislacyjnym, tragicznym w skutkach dla przedsiębiorców, a co za tym idzie dla konsumentów.

Prawo przyjazne dla biznesu

- Wszyscy mamy nadzieję, że prawo stanowione będzie słuchało odpowiednich branż i firm. Prawo powinno być stanowione w sposób odpowiedzialny i przewidujący długofalowe skutki dla biznesu i w sposób poprawny legislacyjnie. To oznacza, że cały ten proces od A do Z musi być traktowany z pełną powagą, bo poźniej kończymy z wieloma wątpliwościami czy dane przepisy są skuteczne, czy obowiązują, czy są nieważne - podkreślił Mikołaj Piaskowski, radca prawny kierujący praktyką prawa ochrony konkurencji i konsumentów, Baker McKenzie.

Jego zdaniem, dla biznesu, w tym dla sektora spożywczego istotne są środki z KPO i fundusze unijne. To niebagatelne środki, w przypadku KPO - 60 mld euro. Podobne kwoty, a nawet większe dotyczą Funduszu Spójności. Jak zaznacza, powinniśmy korzystać z tych wszystkich środków, aby móc konkurować z innymi gospodarkami.

- Jak teraz odzyskać te należne nam środki? To bardzo ciekawe i trudne od strony prawnej, ponieważ terminy gonią. Aby KPO zostało odblokowane to jeszcze w listopadzie powinniśmy przedstawi Komisji Europejskiej propozycje. Tego czasu mamy niewiele. 8 grudnia rada unijnych ministrów finansów będzie przyjmowała już finalne rekomendacje dotyczące modyfikowanych KPO i do końca 2023 roku ta modyfikacja musi być już zaakceptowana - mówi radca prawny Mikołaj Piaskowski.

Co zrobić? - Spełnić kamienie milowe i zmienić prawo pod kątem Sądu Najwyższego i powoływania sędziów - dodaje.

Branża spożywcza czeka na środki z KPO

Marcin Zieliński, dyrektor ds. sprzedaży i rozwoju w spółce Makarony Polskie, zaznaczył, że konieczna jest także naprawa sądownictwa w Polsce, regulacja rynku pracy oraz odbudowanie relacji z Unią Europejską.

Następna sprawa to system sądownictwa, który też jest ważny dla prowadzenia biznesu. Mamy na przykład w naszej firmie jedną sprawę, która już toczy się ponad 4 lata, wchodzimy w piąty rok i końca nie widać, a dostaliśmy właśnie informacje, że mamy sprawę wyznaczoną na marzec 2024. Kolejną kwestią według mnie jest przywrócenie w tym kraju pewnego etosu pracy, bo w ostatnich 8 latach można było odnieść takie wrażenie, że te transfery społeczne, coraz większa pensja minimalna, oczywiście można powiedzieć, że w Polsce nie zarabiało się godnie, natomiast jeżeli w kraju pensję minimalną popiera prawie 25% obywateli, to nie jest to dobre rozwiązanie, bo albo jesteśmy bardzo ubogim krajem albo ta pensja minimalna jest na poziomie ponadnormatywnym. A trzeba zwrócić uwagę na to, że bogactwo wiąże się z pracą i tutaj trzeba zrobić wszystko, żeby ta praca była wartością – ocenił.

Kolejna kwestia to środki z KPO, które są dla nas bardzo istotne, ponieważ część środków z KPO jest przeznaczona na cyfryzację, robotyzację i automatyzację. Biznes spożywczy jest dopiero na początku tej drogi i pozyskanie środków z KPO jest naprawdę niezwykle ważne – dodał.

Marcin Zieliński odniósł się do konkretnych gałęzi gospodarki, które wymagają naprawy, ponieważ w obecnej formule są dużym utrudnieniem dla przedsiębiorców.

Służba cywilna na pewno by pomogła w kontekście podejścia do tworzenia prawa i stworzenia korpusu niezależnego urzędników. Zresztą taki projekt był od lat dziewięćdziesiątych i z kolejnymi rządami ta służba cywilna była coraz bardziej osłabiana i w zasadzie teraz jest jakimś rozwiązaniem kadłubowym. Urzędnicy, którzy podejmują decyzję, niespecjalnie słuchają naszego głosu, tak m.in. było podczas spotkań związanych z przygotowywaniem regulacji dla rynku małych i średnich firm podczas kryzysu energetycznego, dlatego ważny jest dialog między urzędnikami a przedsiębiorcami – powiedział.

Kolejna ważna kwestia to tworzenie prawa zrozumiałego dla biznesu, bo obecnie często jak mamy ustawę czy rozporządzenie, to my przedsiębiorcy musimy zatrudniać dwie kancelarie prawne, żeby nam powiedziały, jak to interpretować. Jednym z takich ostatnich przykładów, który nas zaangażował i odciągnął od biznesu, były tak zwane schematy podatkowe w Unii Europejskiej, które powstały, a które to różne kraje zaimplementowały u siebie według swoich porządków prawnych, jedne bardziej wnikliwie, drugie mniej. My jesteśmy takim liderem zawsze komplikowania sobie rozwiązań z poziomu europejskiego na poziom krajowy – dodał.

Konsultacje społeczne "piętą achillesową" procesu legislacyjnego

Adam Siekierski, Head of Public Affairs, Philip Morris Polska podczas debaty przyznał, że konsultacje społeczne zawsze były "piętą achillesową" procesu legislacyjnego. Tymczasem biznes tytoniowy podlega wielu regulacjom i w jego interesie jest, aby konsultacje odbywały się, trwały przynajmniej 14 dni a nie 3, i żeby stanowisko biznesu było brane pod uwagę.

- Z naszej perspektywy - podmiotu, który przez dwa lata był poddawany audytowi w ramach programu współdziałania Krajowej Administracji Skarbowej uważamy, że wszelkie programy promowania partnerstwa biznesu z państwem są wskazane, bo mimo tego dwuletniego okresu audytu teraz mamy z tego wymierne korzyści związane ze zmniejszeniem obciążeń administracyjnych, ale też inaczej prowadzimy dialog jako jedyna z firm tytoniowych, która do tego programu odważyła się wejść - mówił Adam Siekierski.

Przykładem takiego skutecznego dialogu jest wspólna walka wszystkich firm tytoniowych we współpracy z KAS z szarą strefą: w 2014 r. szara strefa obejmowała 19% rynku w Polsce, teraz wynosi poniżej 5%. Polska, mimo że jest krajem granicznym, ma teraz chyba najniższy współczynnik szarej strefy w tym sektorze, dzięki temu mamy większą kontrolę nad tym, co się dzieje na rynku i wzrost dochodów budżetowych.

Wszystko jednak przebiega pomyślnie w relacjach przemysłu tytoniowego z polityką. Tu przykładem są starania biznesu tytoniowego o możliwość produkcji w Polsce alternatyw dla tytoniu.

- Jeżeli pojawiają się na rynku alternatywy, które są potencjalnie mniej szkodliwe dla konsumentów, którzy i tak nie rzuciliby palenia, to może warto, żeby te alternatywy produkowane były w Polsce i żeby przyciągać do Polski produkcję tych wyrobów, bo jesteśmy jeszcze w tej chwili krajem, w którym produkuje się najwięcej papierosów w Europie, to będzie powoli się kończyło i powinniśmy już w tej chwili szukać rynku zbytu na tytoń od polskich rolników - wyjaśniał Adam Siekierski.

Jeśli chodzi o stabilność prawa, to jest jednocześnie źle i dobrze. Źle, bo była niedawno sytuacja, gdy Ministerstwo Zdrowia próbowało "wrzucić" pomiędzy Komitetem Stałym a Radą Ministrów zakaz sprzedaży wyrobów tytoniowych do podgrzewania o smaku charakterystycznym. Gdyby to zostało przyjęte, wyrób w ciągu dwóch tygodni musiałby zniknąć z półek bez dania biznesowi możliwości wypowiedzenia się, bez okresu przejściowego itd.

Erozja procesu stanowienia prawa

Maciej Ptaszyński, prezes zarządu, Polska Izba Handlu, stwierdził, że ostatnie lata to czas erozji procesu stanowienia prawa. Konsultacje społeczne prowadzone są w sposób fasadowy, pewne obszary są przesuwane na prekonsultacje, a potem, choć powinno to być jeszcze raz omawiane na właściwych konsultacjach, ustalenia prekonsultacyjne uznaje się za wiążące. Przykładem ustawy wprowadzonej bez zasięgnięcia opinii biznesu jest ustawa o zakazie sprzedaży napojów energetycznych osobom poniżej 18 roku życia.

Prezes PIH skrytykował też wprowadzanie ustaw z mocą wsteczną oraz krótkie terminy vacatio legis.

- Osobiście znam przypadki, że vacatio legis trwało od godz. 17 do 24 - mogę wskazać w Dzienniku Ustaw akty prawne, w których to było. Naszym zdaniem, jako Polskiej Izby Handlu, uczciwy i rozsądny termin vacatio legis to jest rok, w przypadkach pilnych - pół roku - trzy miesiące jest wartością niepoważną - mówił Maciej Ptaszyński.

Do innych niewłaściwych praktyk prezes PIH zaliczył umieszczanie zapisów dotyczących jednego przepisu w innej ustawie.

- Mamy ustawę A i zapisy o jej wiążącej interpretacji w ustawie B, która dotyczy czegoś innego. Takie przykłady można mnożyć. To są rzeczy, z którymi musieliśmy się zmierzyć, żadnego z tych przykładów nie wymyśliłem. Jeżeli to się zmieni, to już będzie bardzo dużo - mówił.

(21.11.2023 za portalspozywczy.pl)


Współpraca