Jaki może być wpływ koronawirusa na handel detaliczny?
06.03.2020 -
Wpływ koronawirusa na branżę handlu detalicznego będzie zróżnicowany. W przypadku produktów FMCG już teraz obserwujemy wyższą niż prognozowana sprzedaż w niektórych segmentach rynku, zwłaszcza żywności o dłuższym terminie spożycia czy środków czystości – mówi Damian Olko, menedżer w zespole ds. analiz ekonomicznych, Deloitte.
– W krótkim okresie wartość sprzedaży detalicznej może wzrosnąć, zarówno wskutek większych wolumenów, jak i podwyżek cen (nadzwyczajnie wysoki popyt pozwala sklepom zwiększać marże). W przypadku niektórych produktów kupionych „na zapas” jest istotne ryzyko, że ich sprzedaż wyraźnie spadnie, gdy uda się zahamować rozwój epidemii lub konsumenci przestaną się jej obawiać, a więc zaczną oceniać ryzyko zarażenia jako bardzo niskie. Należy również zwrócić uwagę, że jest prawdopodobne, że część kupionych w nadmiarze produktów np. żywność nie zostanie w całości wykorzystana i tym samym zmarnowana – mówi Damian Olko, menedżer w zespole ds. analiz ekonomicznych, Deloitte.
Tłumaczy, że skala takich zakupów dóbr FMCG „na zapas” dodatkowo wzrośnie, jeśli wskutek rozwoju epidemii część sklepów zostanie zamknięta na potrzeby dezynfekcji.
– W takim scenariuszu wzrost cen jest bardzo prawdopodobny, ze względu na mniejszą dostępną podaż produktów na rynku. Kolejnym czynnikiem zmniejszającym podaż i windującym ceny w górę mogą być problemy w łańcuchach dostaw, spowodowane kwarantanną u producentów lub szczegółowymi kontrolami na granicach celnych – dodaje.
– Ponadto wysoka liczba zachorowań oraz ryzyko dalszej eskalacji negatywnie przełożą się także na podaż pracy (liczoną jako przepracowane godziny w gospodarce) i produktywność pracowników (np. poprzez rezygnację ze spotkań, pracy w biurze, wyjazdów służbowych). Skutkiem będzie niższa wartość produkcji w gospodarce – mówi ekspert.
Jego zdaniem w przypadku dóbr trwałego użytku takich jak samochody, komputery, elektronika czy AGD można oczekiwać spadku sprzedaży. – Taka prognoza opiera się na historycznych danych, z których można wyciągnąć wniosek, że w sytuacji wysokiej niepewności w gospodarce konsumenci często rezygnują z wydatków na kosztowniejsze produkty – tłumaczy.
– Wynika to z co najmniej dwóch czynników: zmiany hierarchii potrzeb w sytuacji kryzysowej – najważniejsze jest zdrowie i bezpieczeństwo – oraz wzrostu ryzyka utraty pracy lub części dochodu z powodu ekonomicznych turbulencji. Dodatkowo, w tzw. trudnych czasach konsumenci mniej chętnie sięgają po kredyty czy pożyczki – wyjaśnia.
– Każdy z tych czynników dotyczy również sprzedaży internetowej, której jedyną przewagą nad „tradycyjnymi” kanałami w sytuacji epidemii jest to, że może być postrzegana jako bezpieczniejsza przez klientów. Oczywiście część sklepów internetowych może odnieść korzyści, jeśli oferuje produkty, które są niezbędne lub postrzegane jako zwiększające bezpieczeństwo – podsumowuje Damian Olko.
(06.03.2020 portalspozywczy.pl)