Konsument ma prawo obawiać się GMO, bo brakuje rzetelnych badań

Ankiety prowadzone wśród polskich konsumentów pokazują, że boją się oni genetycznie zmodyfikowanej żywności i wolą jej unikać. Przede wszystkim obawiają się wystąpienia nowych chorób oraz alergii. Czy mają rację? – Obawy konsumentów wobec GMO nie są bezpodstawne – mówi dr Joanna Ciborska z Katedry Żywienia Człowieka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. – Brakuje badań epidemiologicznych, które by wykazały, że spożywanie GMO jest bezpieczne dla ludzi i zwierząt w dłuższym okresie czasu.



Przedstawicielka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego podkreśla, że prowadzone dotychczas badania nie dały jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy GMO jest bezpieczne. Część z nich wskazywała na korzyści wynikające z modyfikacji genetycznych, natomiast inne dowodziły, że GMO stanowi zagrożenie dla zdrowia ludzi i zwierząt oraz dla środowiska. Warto podkreślić, że dotychczas badania prowadzone były na niewielką skalę i – co istotne – najczęściej na zlecenie przedsiębiorstw biotechnologicznych. Przedsiębiorstwa te czerpią zyski z ochrony patentowej, więc trudno uważać zlecane przez nie badania za obiektywne. Natomiast niezależnym podmiotom firmy biotechnologiczne często utrudniają dostęp do badań.

– Potrzebne są niezależne, rzetelne i długofalowe badania – podkreśla Joanna Ciborska. – W przeciwnym razie konsumentom ciągle będzie towarzyszyć niepewność i obawa przed negatywnym wpływem GMO na zdrowie. Brak rzetelnych informacji na temat GMO sprawia, że prawo wyboru konsumentów jest niepełne, a nawet pojawiają się opinie, że łamane są prawa człowieka. Konsument dokonując wyboru danego rodzaju żywności, musi być świadomy związanych z tym korzyści oraz zagrożeń.

W Unii Europejskiej organizmy transgeniczne zaliczane są do nowej żywności (novel food), która podlega określonym procedurom oceny bezpieczeństwa i dopuszczenia do obrotu. Zostały one określone m.in. w Rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady Rady Unii Europejskiej. Stworzono system umożliwiający śledzenie pochodzenia produktu (określenie sposobu przechowywania i przekazywania dokumentacji potwierdzającej obecność GMO w żywności lub informacji, że produkt został wyprodukowany z organizmu genetycznie zmodyfikowanego). Żywność modyfikowana genetycznie nie może zostać wprowadzona do obrotu bez uzyskania zezwolenia Komisji Europejskiej – musi znaleźć się w Unijnym Rejestrze Genetycznie Zmodyfikowanej Żywności i Paszy i być oznakowana zgodnie z przepisami rozporządzenia. KE zatwierdza również uprawy GMO, które mogą być stosowane na terenie wspólnoty (obecnie jest to tylko kukurydza MON 810). Ponadto klauzula opt-out daje państwom członkowskim możliwość wprowadzenia zakazu genetycznie zmodyfikowanych upraw na terytorium swego kraju – z możliwości takiej skorzystała m.in. Polska.

Konsumenci, którzy obawiają się genetycznie zmodyfikowanych organizmów, powinni dokładnie analizować etykiety produktów spożywczych (odpowiednia informacja musi znaleźć się na produktach zawierających więcej niż 0,9% GMO). Jeszcze lepszym rozwiązaniem będzie wybór certyfikowanych produktów oznaczonych znakami "Bez GMO" oraz "Wyprodukowano bez stosowania GMO".

Przypomnijmy, że uprawy GMO obecne są na świecie od dwudziestu kilku lat (w 1996 r. w USA wprowadzono na szeroką skalę genetycznie modyfikowane odmiany soi, kukurydzy i bawełny). Najwięcej transgenicznych upraw znajduje się w Ameryce Północnej i Ameryce Południowej, ale coraz większą popularność zyskują też w krajach azjatyckich. GMO miało przynieść nie tylko korzyści ekonomiczne, ale także ekologiczne, rozwiązać problem głodu na świecie – pomóc w walce z niedożywieniem ilościowym i jakościowym (np. tzw. złoty ryż wzbogacony o witaminę A). Jednak już teraz widać, że efekty wprowadzenia GMO do środowiska nie zawsze są takie, jak zakładano. Środowisko naturalne miało zyskać z powodu mniejszego zużycia środków ochrony roślin, ale widać, że zużycie środków chemicznych często jest wyższe niż na tradycyjnych plantacjach.

– Uodpornienie roślin na herbicydy powiązane jest z negatywnymi dla środowiska skutkami, np. w wyniku krzyżowania się roślin transgenicznych z naturalnie występującymi powstają tzw. superchwasty, do zniszczenia których konieczne jest zastosowanie znacznie większych ilości herbicydów – tłumaczy dr Ciborska. – Uprawy GMO stanowią też zagrożenie dla bioróżnorodności, transgeniczne rośliny, którym jest łatwiej przystosować się do określonych warunków klimatycznych, mogą wypierać inne rośliny z ich naturalnego środowiska.

Dodaje, że również korzyści ekonomiczne nie są takie, jakich oczekiwano. Okazuje się bowiem, że uprawy GMO generują duże koszty. Problemu głodu na świecie żywność GMO również nie rozwiązała.

Kampania „Wolne od GMO" realizowana jest przez Polską Izbę Mleka i sfinansowana z Funduszu Promocji Mleka.

(Informacja prasowa Polskiej Izby Mleka)


Współpraca