Lokalni dostawcy w sieciach handlowych - czy to naprawdę szansa?

20.04.2022 -

Sieci handlowe chwalą się dzisiaj, że do współpracy zapraszają małe, lokalne mleczarnie. Wcześniej jednak drzwi sieci były dla nich zamknięte, a półki niedostępne. Co się zatem zmieniło?

Wśród trendów rynkowych lokalność niewątpliwie odgrywa istotną rolę. Polacy chcą kupować wyroby firm które znają, gdzie pracują ich znajomi i które płacą podatki blisko ich zamieszkania. To zjawisko chcą wykorzystać zarówno lokalni producenci, szukający nieustannie zbytu dla swoich produktów, jak również detaliści coraz częściej starający się stać „sklepem z sąsiedztwa”.

Zalety małych dostawców

W gazetkach promocyjnych i komunikatach prasowych coraz częściej można trafić na informację, iż sieć handlowa wprowadza na półki produkty małych lokalnych dostawców. Detaliści chwalą się tym słusznie uważając, że to zostanie pozytywnie odebrane przez społeczności, do których chcą dotrzeć ze swoją ofertą. Sieci handlowe podkreślają przy tym sprawdzoną jakość produktów, bezpośrednie relacje i krótki łańcuch dostaw. Jest to wyraźna zmiana polityki, gdyż wcześniej warunkiem współpracy były m.in. duże wolumeny dostaw.

Przewaga konkurencyjna

Temat przewagi konkurencyjnej sieci handlowych wobec dostawców to temat tak samo długi jak historia wolnego handlu w Polsce. Sieci unikają go, lub wypowiadając się bardzo ogólnikowo. Dostawcy również nie chcą się wypowiadać bojąc się utraty kontraktu. Dopiero kiedy dana firma nie ma już wyjścia i musi dokładać do takiej współpracy lub nie chciała się zgodzić na proponowane jej warunki i została usunięta ze sklepowych półek, zaczyna skarżyć się na stawiane wymagania i oferowane warunki współpracy. Jest to problem na tyle istotny, że ustawa o przeciwdziałaniu nieuczciwemu wykorzystywaniu przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi i spożywczymi jest systematycznie nowelizowana i nie przestaje być w centrum uwagi.

Silni coraz silniejsi

Równocześnie przez ostatnie dekady polskie mleczarstwo stopniowo konsolidowało się. Wyłoniły się duże firmy z silnymi markami jak Mlekpol, Mlekovita, Polmlek, Piątnica, Sierpc czy Spomlek. Stać je na dobrych prawników i w negocjacjach z nimi już nie tak łatwo wykorzystywać przewagę konkurencyjną i grozić nieprzedłużeniem współpracy. Z resztą konsumenci, coraz bardziej świadomi, szukają określonych marek i domagają się ich dostępności. Siła niektórych marek cały czas rośnie, nawet do tego stopnia, że sieci trudno nie mieć ich w swojej ofercie. Każdy polski konsument zna mleko Łaciate, serki z Piątnicy, ser Królewski czy Serenadę.

Słabość lokalnych spółdzielni

Odmiennie wygląda sytuacja przetargowa mniejszych podmiotów. Małe, lokalne spółdzielnie mleczarskie często nie inwestują w swoje marki. Ich rozpoznawalność ogranicza się nie raz do kilku powiatów. Sprawą ogólnie znaną jest niska rentowność w branży mleczarskiej. Małe spółdzielnie często pracują na rentowności 1-2% Przy tak niskim zysku, przy coraz silniejszej konkurencji o surowiec i rolników, oferta współpracy ze strony sieci handlowej jawi się często jako dar z nieba. Jak mówi chcący zachować anonimowość pracownik jednej z większych sieci handlowych, skierowanie uwagi w stronę małych dostawców to czysta kalkulacja. - Daje się im gorsze warunki współpracy niż dużym. A po jakimś czasie stają się wręcz uzależnione od nas. Przy małych wolumenach produkcji możemy wziąć wszystko, przez co stopniowo tracą wcześniejsze kanały sprzedaży. Potem nie mają już wyjścia i muszą współpracować z nami na naszych zasadach – wyjaśnia.

(20.04.2022 za Roman Wieczorkiewicz, portalspozywczy.pl)


Współpraca