Małe spółdzielnie mleczarskie są zbyt konserwatywne

09.04.2021 -

Polskie małe i średnie mleczarnie produkują doskonałe, często unikatowe produkty. Jednak nie radzą sobie z ich dobrą sprzedażą i marketingiem. Z czego może to wynikać?

Mniejsze podmioty dysponują mniejszymi budżetami na ten cel, dlatego tak ważna w ich przypadku jest trafiona alokacja tych ograniczonych zasobów.

  • Małe mleczarnie często są zbyt przywiązane do określonych działań skutecznych w przeszłości (poczynając od opakowań) i nadmiernego konserwatyzmu w podejściu do nowoczesnych rozwiązań.
  • Trudno spotkać dziś przedstawicieli branży mleczarskiej – zwłaszcza sektora spółdzielczego – w miejscach, które kształtują obecne trendy

- Z perspektywy dostawcy mleka, pracownika mleczarni oraz konsumenta kadra zarządzająca może być starsza lub młodsza, ale musi być skuteczna. To oznacza co najmniej nadążanie za zmieniającym się rynkiem, a ideałem byłby współudział w wyznaczaniu nowych trendów. Warunkiem koniecznym jest tu oczywiście odpowiedni dobór kadr, trudno bowiem oczekiwać od prezesa, aby samodzielnie zajmował się wszystkimi aspektami działania firmy - powiedział serwisowi portalspożywczy.pl Arkadiusz Cyman, doradca komunikacyjny z firmy Above Communications, od kilkunastu lat współpracujący z branżą mleczarską.

Rozwiązania w granicach posiadanych środków

Podkreśla, że najlepsze rozwiązanie to połączenie doświadczenia, w tym w pokonywaniu poważnych wyzwań, z odpowiednią dozą kreatywności. We właściwym momencie trzeba też zadbać o płynne przeprowadzenie sukcesji. Dotyczy to zarówno spółdzielni mleczarskich, jak i prywatnych przetwórców. Brak odpowiedniego następcy, który we właściwym momencie przejmie stery, doprowadzić może do poważnych problemów, a nawet do upadku biznesu, zresztą w każdej branży.

- Naturalnym zjawiskiem jest to, że im większa firma, tym większe środki na marketing i działania wspierające sprzedaż. Mniejsze podmioty dysponują mniejszymi budżetami na ten cel, dlatego tak ważna w ich przypadku jest trafiona alokacja tych ograniczonych zasobów. I tu dostrzegałbym największe wyzwanie dla kadr zarządzających i działów marketingu – znalezienie skutecznych rozwiązań w granicach posiadanych środków - mówi Arkadiusz Cyman.

Zwraca uwagę, że jeśli chodzi o popełniane błędy, to można odnieść wrażenie zbyt dużego przywiązania do określonych działań skutecznych w przeszłości (poczynając od opakowań) i nadmiernego konserwatyzmu w podejściu do nowoczesnych rozwiązań lub – paradoksalnie – korzystania z nowinek bez głębszego zastanowienia, na fali mody na nie. Innym dostrzegalnym problemem jest pewien brak krytycyzmu wobec stosowanych rozwiązań estetycznych i komunikacyjnych. - Dobrym przykładem takiego nietrafionego narzędzia – które ktoś przecież zaprojektował, ktoś zatwierdził i ktoś za nie zapłacił – był kalendarz jednej ze spółdzielni. Konserwatywny w formie okazał się bardzo kontrowersyjny w treści, jednocześnie pod względem graficznym i przekazu. Stał się głośny na całą Polskę, ale raczej nie z niego chciałaby być znana spółdzielnia o niemalże osiemdziesięcioletniej tradycji, jeden z pionierów produkcji sera pleśniowego w naszym kraju - zauważa ekspert ds. komunikacji.

Działalność w regionach

- Jako konsument obserwuję, że trudno spotkać dziś przedstawicieli branży mleczarskiej – zwłaszcza sektora spółdzielczego – w miejscach, które kształtują obecne trendy. Są to różnego rodzaju festiwale oraz popularne lokalizacje gastronomiczne lub handlowo-gastronomiczne (w Warszawie to np. Hala Gwardii, Hala Koszyki, BioBazar, działający sezonowo Nocny Market). Oczywiście mleczarnie uczestniczą w swoich wydarzeniach branżowych, takich jak targi, ale tam spotykają się głównie we własnym gronie i chyba jednak z inną grupą konsumentów. Na tym bardzo korzystają konkurenci mleczarstwa, a zwłaszcza dynamicznie rosnąca grupa producentów tak zwanych roślinnych alternatyw dla mleka - zaznacza Cyman.

- W ten sposób dochodzimy do kwestii sprzedaży. To trudny temat, bo rozwój sektora handlowego – coraz większe usieciowienie dużych i małych placówek, wchodzenie przez sieci na rynki lokalne (nawet na tereny wiejskie) oraz malejąca z roku na rok liczba niezależnych sklepów – podążył w kierunku niezbyt korzystnym dla małych przetwórców, nie tylko mleka. Mimo to widziałbym dla nich pole do popisu właśnie w tych regionach, w których są zlokalizowane, w których skupują mleko i zatrudniają pracowników. Nawet jeśli nie są w stanie przebić się na półki największych sieci handlowych, a wcale nie jest pewne, że byłoby to dla nich korzystne, wciąż istnieją możliwości współpracy z lokalnym handlem - uważa nasz rozmówca.

Dodaje, że można też otwierać własne sklepy lub realizować wspólne projekty z innymi producentami. - Oczywiście może się to wiązać z określonymi nakładami inwestycyjnymi, ale przy dobrej strategii, jest szansa na rentowność tych przedsięwzięć. Dodatkowo, mali producenci mogą pozwolić sobie na wytwarzanie niewielkich partii produktów o wyjątkowych walorach, które mogą sprzedawać na skalę ogólnopolską, przez Internet lub we współpracy z wybranymi partnerami - puentuje Arkadiusz Cyman.

(09.04.2021 za Roman Wieczorkiewicz, portaslpozywczy.pl)


Współpraca