Mleczarstwo też odczuje skutki zmian w ustawie o ochronie zwierząt

30.09.2020 -

Proponowane zmiany w ustawie o ochronie zwierząt mówią wprost o zlikwidowaniu hodowli zwierząt futerkowych i zakazie uboju rytualnego. Niestety zapomina się, że rolnictwo, jak cala gospodarka zresztą to system naczyń połączonych. Proponowane zmiany bardzo niekorzystnie wpłyną także na polskie mleczarstwo.

Sejm uchwalił nowelę ustawy o ochronie zwierząt, która wprowadza m.in. zakaz hodowli zwierząt na futra z wyjątkiem królika. Zgodnie z proponowanymi zmianami ubój rytualny ma być możliwy tylko na potrzeby krajowych związków wyznaniowych; kwalifikacje osób uprawnionych do uboju rytualnego, jego warunki i metody określać ma w drodze rozporządzenia minister rolnictwa w porozumieniu z ministrem spraw wewnętrznych. Podmiotom wykonującym ubój rytualny ma przysługiwać rekompensata z budżetu państwa z tytułu ograniczenia lub zaprzestania tej działalności.

Nowela określa również warunki trzymania zwierząt w kojcu, w zależności od wysokości zwierzęta w kłębie. Dla zwierząt o wysokości do 50 cm w kłębie, powierzchnia kojca nie może wynosić mniej niż 9m kw. W przypadku zwierząt o wysokości od 51 do 66 cm w kłębie, powierzchnia kojca musi wynosić co najmniej 12 m kw. Powyżej 66 cm wysokości zwierzęcia w kłębie, powierzchnia kojca nie może wynosić mniej niż 15 m kw.

Według noweli, w przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawienie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela zagraża jego życiu lub zdrowiu, właściwa organizacja - w asyście policjanta, strażnika gminnego lub lekarza weterynarii, odbiera mu zwierzę i zawiadamia władze samorządu, a kosztami akcji służb obciąża się właściciela. Zaś w przypadku nieuzasadnionej interwencji kosztami obciąża się właściwa organizację.

Proponowane zmiany wywołamy ogromne oburzenie zainteresowanych. W ich imieniu przeciwko zmianom wystąpili tylko posłowie Konfederacji, PSL i Solidarnej Polski. Zmiany zgodnie przegłosowali posłowie PiS, PO oraz Lewicy. Krzysztof Bosak, wiceszef koła Konfederacji, zwrócił uwagę, że "mieszczącym się w programie lewicy" projektem ustawy PiS postanowiło zaskoczyć wszystkich i z nikim go nie konsultowało.

Proponowane zmiany dotkną również sektor produkcji mleka. - Jest to ustawa szkodzącą całemu rolnictwu, bo jeśli wejdzie w takim kształcie i nie zostanie nic poprawione w Senacie to odbije się na cenach bydła, cieląt itd. - powiedziała Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka. - Nie wiadomo co oznacza zakaz hodowli na uwięzi, jeśli dotyczy to także zwierząt hodowlanych, to także bydła mlecznego w oborach uwięziowych. Brak zupełnie wyjaśnień. Ustawa niestety to bubel wielki, a brak doprecyzowania zapisów spowoduje liczne kłopoty dla rolników, które na pewno zostaną przez organizacje pro zwierzęce wykorzystane przeciwko rolnikom – mówi Agnieszka Maliszewska. Także Dorota Śmigielska, analityk rynku mleka Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, zapytana czy w jej ocenie zmiany w ustawie o ochronie zwierząt mogą mieć wpływ na gospodarstwa mleczne, powiedziała, że tak, bo większość wołowiny pochodzi z gospodarstw mlecznych. Znajduje to potwierdzenie w danych Federacji, z których wynika, że ograniczenie eksportu spowoduje spadek cen mięsa i odbije się na opłacalności produkcji mleka, ponieważ około 90% żywca wołowego trafiającego na polski rynek pochodzi właśnie ze stad mlecznych. Z punktu widzenia tysięcy gospodarstw hodowlanych utrzymujących bydło istotne jest utrzymanie wartego kilka miliardów złotych rynku odbiorców mięsa wołowego pozyskiwanego w ramach uboju rytualnego.

Bardzo duży niepokój budzi zwiększenie uprawnień organizacji ekologicznych i prozwierzęcych. - Uważam, że choć projekt może się jeszcze zmienić, to powinny zostać ustalone pewne pryncypia, które ustawa musi uwzględniać. Do nich zaliczyłbym przede wszystkim ucywilizowanie zasad dokonywania interwencji przez organizacje ekologiczne. Kwestie przeszukań, odbierania zwierząt to poważne zagadnienia natury konstytucyjnej, a ochrona prywatnej własności powinna być naczelną zasadą podlegającą wyjątkowej ochronie. Organizacje te muszą także być profesjonalnie przygotowane do działania na rzecz zwierząt, legitymizować się wiedzą o hodowli i dobrostanie zwierząt. Nie ma tu miejsca na amatorskie działania, gdyż chodzi tu o poważne kwestie majątkowe, wpływanie na działalność gospodarczą i jej niezakłócony przebieg – mówi Marcin Hydzik, prezes Związku Polskich Przetwórców Mleka. Jego zdaniem, pierwszoplanowym zadaniem jest wyeliminowanie obaw, że przepisy ustawy stworzonej w szczytnym celu będą nadużywane i celowo wykorzystywane przez osoby i organizacje, których działania doprowadzą od zniszczenia ekonomicznego gospodarstw hodowlanych. - Już obecnie poprawki wniesione do projektu sejmowego "profesjonalizują" działalność tych organizacji i ograniczają ich samowolę, ale dużo jest jeszcze w tym zakresie do zrobienia. W końcu nawet organy państwa, mające jako jedyne prawo do legalnego stosowania środków przymusu, przed wejściem na teren prywatny muszą dysponować odpowiednimi nakazami lub następczo zalegalizować swoje działania przez sąd – podkreśla prezes Hydzik. Uważa, że znacznie większe obostrzenia winny obejmować organizacje społeczne, powinny one ponosić konsekwencje swoich działań, aby ograniczyć ich nieprawne i nieuzasadnione akcje. Ustawa winna również szczegółowo określać, gdzie znajdą się zwierzęta odebrane zgodnie z prawem hodowcom, aby wyeliminować wcale nierzadkie przypadki, że były one umieszczane w miejscach nieobjętych kontrolą weterynaryjną lub wręcz znikały bez śladu. - Nie wolno również zapominać, że samowolne wtargnięcie niepowołanych osób na teren hodowli to także potencjalne zagrożenie epidemiologiczne – przypomina szef ZPPM.

Obawia się, że ustawa w obecnym kształcie może przyczynić się do ukształtowania nieprawdziwego wizerunku hodowcy bydła, a wśród nich także producentów mleka, jako sadystycznych i nieczułych na los zwierząt osób, co jest wyjątkowo nieprawdziwym i krzywdzącym uogólnieniem. - Niestety takie potraktowanie sprawy wpisuje się w narastający trend atakowania mleczarstwa jako niemoralnej i nieekologicznej gałęzi produkcji. Tymczasem nie ma dobrej jakości mleka i jego przetworów bez zadbanych i zdrowych krów. Nie da się być odnoszącym sukcesy hodowcą bydła mlecznego bez dbania o dobrostan zwierząt. Tu nie ma drogi na skróty – mówi Hydzik.

Swoje oficjalne stanowisko w sprawie powyższych zmian przedstawił także Leszek Hądzlik, prezydent Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Zwraca w nim uwagę, że za bardzo szkodliwe dla polskiej gospodarki, członkowie prezydium Federacji uznali wprowadzenie w naszym kraju zakazu uboju rytualnego i zakazu chowu zwierząt futerkowych. Ogromny niepokój wśród hodowców budzą także zamiary rozszerzenia prawnego kompetencji organizacji prozwierzęcych. Jak czytamy, Federacja nie chce powtórki z roku 2013, kiedy to doszło do zablokowania możliwości uboju rytualnego. Nastąpił wówczas wyraźny spadek cen bydła rzeźnego. Obecnie gdy, producenci mleka i wołowiny zmagają się z pandemią COVID-19, spadek mógłby być jeszcze większy od notowanego przed laty.

Pierwotny projekt ustawy o ochronie zwierząt znajduje się w toku prac parlamentarnych. Obecnie jest procedowany w Senacie, gdzie odbyło się publiczne wysłuchanie wszystkich stron zainteresowanych ustawą i są już zapowiadane poprawki, które złagodzą zbyt restrykcyjne rozwiązania. Również Prezydent RP Andrzej Duda zapowiedział, że przy podejmowaniu decyzji w tej sprawie będzie miał na uwadze polskich rolników. Należy jednak pamiętać, że proponowane zmiany są częścią pewnej filozofii, która głośno mówi o tym, że mleczne krowy są gwałcone, aby dawały mleko, że picie mleka to bestialstwo, a za każdym kubkiem mleka czy plasterkiem sera kryje się ogromne cierpienie krów mlecznych itp. Dopóki tego typu głosy będą miały miejsce w przestrzeni publicznej, mleczarstwo nie jest bezpieczne. Nigdy nie wiadomo, kiedy jakiś organ, krajowy bądź brukselski, uzna że czas położyć kres cierpieniu krów i zakazać wszelkiej produkcji zwierzęcej, w tym mlecznej.

(30.09.2020 za Roman Wieczorkiewicz, portalspozywczy.pl)


Współpraca