Nadprodukcja, zator płatniczy i protekcjonizm
23.04.2020 -
Andrzej Gantner, wiceprezes i dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności tłumaczy w rozmowie z serwisem portalspozywczy.pl, że eksport żywności stanowi ponad 30% całej produkcji żywności w Polsce, dlatego wszelkie utrudnienia w swobodnej wymianie handlowej bardzo szybko negatywnie wpływają na kondycję polskich producentów i przetwórców żywności.
Andrzej Gantner podkreśla, że pandemia COVID-19 praktycznie z dnia na dzień wyłączyła całą branżę HoReCa w większości krajów UE, w tym u naszych największych odbiorców wołowiny, drobiu, napojów, produktów mleczarskich. – W efekcie mamy w całej UE, która jest kluczowym dla nas rynkiem, dużą nadprodukcję, a co za tym idzie problemy ze sprzedażą i spadające szybko ceny. Jeżeli nie zostaną podjęte szybko działania finansujące przechowywanie, grozi nam całkowite załamanie rynku i potężne straty producentów – zauważa ekspert.
W jego ocenie dużym zagrożeniem jest również potężny zator płatniczy, który powstał w wyniku zamknięcia restauracji i hoteli. – Firmy te walczą obecnie o przeżycie i większość z nich nie jest w stanie uregulować należności wobec dostawców. Przekłada się to na płynność finansową podmiotów w całym łańcuchu produkcji i dostaw. Dlatego tak ważne są gwarancje dostępu do preferencyjnych kredytów, pozwalających na utrzymanie przynajmniej częściowej płynności do czasu poluzowania ograniczeń w tym sektorze – mówi wiceprezes PFPŻ.
Dodaje, że innym zagrożeniem jest pogłębiony przez obecną sytuację protekcjonizm. – To logiczne, że w obecnej sytuacji każdy kraj chce w maksymalny sposób wesprzeć swoich producentów i przetwórców żywności, jednak dla Polski może oznaczać to poważne kłopoty eksportowe. Nasza nadwyżka eksportowa to ponad 10 miliardów euro, jeżeli z bilansu wyłączylibyśmy surowce, które nie mogą być produkowane w Polsce, takie jak np. kawa, herbata, kakao, sok pomarańczowy, owoce cytrusowe, to nadwyżka eksportowa byłaby jeszcze większa – tłumaczy Andrzej Gantner.
Jego zdaniem pandemia może być doskonałym wytłumaczeniem dla wprowadzania wielu protekcjonistycznych ograniczeń uderzających w naszych producentów. – Ministerstwo Rolnictwa prowadzi monitoring pod kątem tego typu praktyk, jednak bez stanowczej reakcji Komisji Europejskiej może być bardzo trudno utrzymać wolny rynek UE w obecnym kształcie – ocenia ekspert.
Andrzej Gantner zauważa, że jedną z szans dla naszego eksportu może być wzrastające zapotrzebowanie na żywność w krajach trzecich, które z różnych przyczyn nie są samowystarczalne żywnościowo.
– Kraje te przewidując pogarszające się warunki do produkcji żywności, takie jak chociażby katastrofalna susza, dokonują obecnie zakupów na cele stworzenia zapasów strategicznych. To podbija obecnie popyt i ceny na takie produkty jak np. pszenica. Efektem ubocznym będzie jednak silny wzrost cen żywności w tzw. koszyku podstawowym w Polsce, co przy i tak wysokiej dotychczasowej inflacji może wzbudzić duże niezadowolenie konsumentów – tłumaczy.
Jak podkreśla ekspert, potrzebna jest bardzo elastyczna polityka gospodarcza UE, która znacznie szybciej niż dotychczas musi reagować na pojawiające się problemy rynkowe.
– Już teraz widać, że bez dodatkowych środków dla rolnictwa pozwalających na zdejmowanie nadwyżek surowców z rynku i ich magazynowanie, utrzymanie płynności w łańcuchu produkcji, silniejsze wsparcie eksportu do krajów trzecich, a zarazem dbanie o zachowanie właściwego poziomu bezpieczeństwa żywnościowego, trudno będzie utrzymać dotychczasowy poziom rozwoju gospodarki żywnościowej zarówno w UE jak i w Polsce – podsumowuje Andrzej Gantner, wiceprezes PFPŻ.
(23.04.2020 za portalspozywczy.pl)