Nie kupujemy produktów, ale wartości i potrzeby

23.09.2021 -

Konsumenci muszą rozumieć dlaczego mają coś kupować lub nie - mówił Andrzej Gantner, wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

- Teoretycznie przetwórcy i producenci mogliby kupować tylko zrównoważone i certyfikowane surowce. Teoretycznie. Pod jednym warunkiem – że wszyscy konsumenci chcieliby je kupować i rozumieli o co w tym chodzi. Błędem jest bowiem myślenie, że największym problemem jest cena lub ewentualnie kombinacja jakości i ceny. Tak naprawdę obie te rzeczy są ułudą i ich nie ma. Jest za to zbiór wartości i potrzeb, jakie konsument chce dostać z tytułu kupienia produktu. I one nie muszą być koniecznie materialne. Te potrzeby to choćby głód i apetyt oraz inne – wyższego rzędu, czyli zakup produktu, który nie niszczy naszej planety i jest zrównoważony. To jednak nie zawsze wiąże się z jakością. Bywają produkty ekologiczne, które są fatalnej jakości. Każdą żywność można popsuć – tłumaczył Andrzej Gantner w debacie pt. "Biznes spożywczy na drodze zrównoważonego rozwoju".

Podkreśla, że konsument kierując się swoimi wyborami kupuje zaspokojenie swoich potrzeb. - Jeśli jest potrzeba, aby jaja w makaronie pochodziły z wolnego wybiegu, to błędem jest myślenie, że potrzebą jest lepszy smak makaronu. To bardziej spokój sumienia, za który konsument jest w stanie zapłacić – dodał.

Oznaczenia produktów pochodzących z rolnictwa zrównoważonego

Zdaniem Andrzej Gantnera, inaczej może wyglądać kwestia oznaczenia produktów pochodzących z rolnictwa zrównoważonego. - Konsumenci mogą nie wiedzieć co to oznacza, jakie to potrzeby ma zaspokoić, dlaczego powinni to kupić i zapłacić często więcej niż za produkt konwencjonalny. Jeśli nie ma tego zrozumienia to nawet niewielka różnica w cenie in plus, nie spowoduje zakupu. Konsumenci muszą rozumieć dlaczego mają coś kupować lub nie - mówił.

Jak zaznaczał, najważniejszy jest więc poziom świadomości konsumentów, która buduje rynek. Wcale nie producenci, produkty czy ceny.

- Jeżeli świadomość konsumentów będzie na tyle zaawansowana, że będą oni rozumieli dlaczego procesy w rolnictwie czy przetwórstwie żywności muszą być zrównoważone, że trzeba redukować poziom CO2 i wprowadzać recyklowalne opakowania – to wtedy będziemy mogli mówić, że rynek żywności zrównoważonej zacznie się rozwijać. Dopóki nie zbudujemy zbioru potrzeb, to będziemy się dziwić, dlaczego te zrównoważone procesy nie wchodzą do masowej produkcji – mówił.

Andrzej Gantner opowiedział też o japońskim pojęciu „Fukushima Free”, które dotyczy produkcji żywności. - W głowach konsumentów z Japonii jest pewien zbiór wartości, za które oni są w stanie zapłacić więcej. Ten zbiór wartości tyczy się także żywności z Unii Europejskiej, która uważana jest za bezpieczną i dobrej jakości. I to jest to, na czym się tak naprawdę zarabia - mówił.

Jak promować zrównoważoną żywność?

Zdaniem wiceprezesa PFPŻ, samo wyedukowanie konsumentów co oznacza produkt rolnictwa zrównoważonego to praca u podstaw. Sam sektor musi określić sobie ramy i definicje. Trzeba to wszystko przetłumaczyć na język konsumentów. Zejść z tego technologicznego i agrarnego języka na poziom bardzo prostej komunikacji o rodzaju zaspokojonych potrzeb.

- Duże firmy zwracają uwagę na rolnictwo zrównoważone, więc jesteśmy na początku drogi przemian. Trzeba tylko zrozumieć po co to jest i jakie to przynosi korzyści, wyższe niż tylko materialne. To muszą zrozumieć wszyscy uczestnicy łańcucha. Wtedy może uda się przebić ten szklany sufit, na który nacięła się produkcja ekologiczna. Tym sufitem jest oczywiście siła nabywcza polskiego konsumenta – tłumaczył Gantner.

- Musimy wszyscy w łańcuchu zrozumieć czym jest zrównoważone rolnictwo i jakie niesie za sobą korzyści i dopiero wtedy możemy go rozsądnie promować – podkreślił.

(23.09.2021 za portalspozywczy.pl)


Współpraca