Nie penalizujmy słów!
Wolność słowa w UE znów jest zagrożona. Parlament Europejski przegłosował projekt Komisji Europejskiej zakładający uznanie mowy nienawiści i przestępstw z nienawiści za przestępstwa zagrożone karą pozbawienia wolności. Zdaniem autorów projektu rosnąca liczba ofiar mowy nienawiści na tle rasowym i seksualnym musi spotkać się z ostrą reakcją władz UE. Warsaw Enterprise Institute ostrzega, że penalizacja mowy nienawiści jest nie do obrony w świetle fundamentalnej wartości, jaką jest wolność słowa, a także ze względu na arbitralność tego, co jest uznawane za mowę nienawiści, a co nie jest. Ponadto może stać się ona narzędziem politycznego nacisku na grupy mogące zagrozić aktualnej władzy. Jednocześnie jasne jest, że penalizacja mowy nienawiści nie tylko nie zmniejszy poziomu napięć społecznych, lecz wręcz pogorszy sprawę, wypychając je ze sfery wirtualnej w realną. Uważamy, że wolność wypowiedzi powinna być ograniczana tylko w szczególnych sytuacjach, gdy występuje realne zagrożenie dla bezpieczeństwa obywateli.
Stajemy się świadkami kolejnej batalii o wolność słowa w UE. Pod koniec stycznia Parlament Europejski przegłosował uznanie mowy i przestępstw z nienawiści za karalne pozbawieniem wolności. Póki co projekt nowych przepisów, nie spotkał się z akceptacją całej Rady Europy, ale naciski ze strony władz organizacji przybierają na sile.
Z proponowaną legislacją wiążą się poważne problemy.
Po pierwsze, czym jest mowa nienawiści, która podlegałaby każe? Według art. 83 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej za przestępstwa na poziomie unijnym uważa się te szczególnie poważne o charakterze transgranicznym. Do katalogu przestępstw zawartych w artykule należą m.in.: terroryzm, handel ludźmi, seksualne wykorzystywanie kobiet i dzieci, nielegalny handel bronią oraz przestępczość zorganizowana. Organy władzy europejskiej zostawiły sobie furtkę do rozszerzenia katalogu, w zależności od rozwoju przestępczości w UE. Po uzyskaniu zgody Parlamentu, Rada może jednomyślnie przyjąć decyzję określającą inne dziedziny przestępczości spełniające kryteria, o których mowa w artykule. Niestety, w przypadku mowy nienawiści ciężko stwierdzić, czy spełnia ona którekolwiek z nich. Trudno więc jednoznacznie zinterpretować, czym jest mowa nienawiści. We wniosku Komisji Europejskiej do Rady i Parlamentu możemy zapoznać się z definicją zawartą w Zaleceniu Komitetu Ministrów Rady Europy z 30 października 1997 roku. Szeroka definicja „mowy nienawiści” obejmuje wszelkie formy wypowiedzi, które szerzą, wzniecają, promują lub usprawiedliwiają nienawiść rasową, ksenofobię, antysemityzm lub inne formy nienawiści opartej na nietolerancji. W ramach tej definicji uwzględnione są także przejawy nietolerancji, takie jak agresywny nacjonalizm, etnocentryzm, dyskryminacja oraz wrogość wobec mniejszości etnicznych. W przypadku wprowadzenia propozycji PE o winie bądź niewinności decydowałyby w dużej mierze arbitralne rozstrzygnięcia tego, czym jest, a czym nie jest mowa nienawiści. W efekcie przepisy te mogłyby stać się także użytecznym narzędziem w rękach polityków chcących walczyć ze swoimi krytykami. Próbę penalizacji wolnego słowa można uznać też za wynikającą z konkretnej ideologii. Dzisiaj forpocztę walki o karanie za mowę nienawiści stanowią środowiska lewicowe, które uznają za nią każdą wypowiedź sprzeczną z ich światopoglądem. W części państw UE narastają obawy, że za mowę nienawiści będzie można uznać sprzeciwianie się masowej i niekontrolowanej migracji do UE, czy uznanie dwóch płci biologicznych, co w wielu krajach wciąż stanowi normę prawno-obyczajową.
Po drugie, przepisy o karaniu mowy nienawiści na poziomie UE oznaczałyby dalsze ograniczenie niezależności w stanowieniu prawa krajowego. Dzisiaj państwa członkowskie radzą sobie z tego typu przestępstwami na różne sposoby, w zależności od prawa krajowego. Niektóre, tak jak Belgia, Francja i Hiszpania wprowadziły surowe przepisy uznające za przestępstwo mowę nienawiści ze względu na orientację seksualną lub płeć w ujęciu kulturowym. Polskie prawo nie reguluje wprost mowy nienawiści. Zapisy ograniczające wolność słowa znalazły się w Konstytucji RP oraz Kodeksie Karnym i można je skrócić do trzech zasadniczych punktów: zakazu propagowania ideologii i ustrojów totalitarnych, zakazu obrazy uczuć religijnych oraz zakazu stosowania gróźb karalnych. Na poziomie UE brakuje jednak wspólnego wyznacznika w tym zakresie, które uwzględniłoby różnice w definiowaniu mowy nienawiści w poszczególnych państwach członkowskich. W praktyce oznacza to, że to, co karalne w jednym kraju UE, uchodzi na sucho w drugim. Wprowadzenie nowych przepisów może doprowadzić do narzucenia państwom członkowskim kwalifikacji konkretnych zachowań, jako podlegających pod nową dziedzinę przestępczości.
Po trzecie, walka z mową nienawiści może zwiększyć poziom nienawiści w społeczeństwie. Usunięcie języka nienawiści ze sfery publicznej nie oznacza usunięcia samej nienawiści. Werbalne wyrażanie nienawiści jest często próbą wykrzyczenia społeczeństwu istniejących problemów, wobec których pozostaje ono obojętne. Jeśli sygnalizowany nią problem zostanie dostrzeżony i rozwiązany, nienawiść osłabnie. Natomiast karanie za określone wypowiedzi pozbawieniem wolności, może spowodować, że przerodzą się one w czyny. Bowiem w więzieniu nienawiść nie słabnie, a pobudzona uczuciem doznanej niesprawiedliwości, tylko nabiera na sile. Miejmy w pamięci, że totalitarne idee nie rodziły się na uniwersytetach, a w zaciszu więziennych cel, gdzie późniejsi zbrodniarze mieli czas na przemyślenia i krystalizację swoich przekonań.
Po czwarte, zgodnie z wnioskiem Parlamentu Europejskiego, za „wzrost dyskryminacji i nienawiści” w dzisiejszej Europie odpowiadają „ekstremistyczne i populistyczne ruchy”. To skutkuje „niebezpiecznymi podziałami w społeczeństwie”, „pogłębia polaryzację polityczną”, a tym samym „zagraża demokracji”. Innymi słowy, ustawodawca za pomocą nowego instrumentu prawnego chce wpływać na podziały i kształt debaty politycznej, która „w coraz większym stopniu charakteryzuje się mową nienawiści”. Czyli zamierza ratować demokracje, tłumiąc wypowiedzi, które uzna za mogące przyczyniać się do powstawania populistycznych ruchów politycznych.
Warsaw Enterprise Institute stoi na stanowisku, że wolność słowa powinna być ograniczana tylko w szczególnych sytuacjach, gdy występuje realne zagrożenie dla bezpieczeństwa obywateli, takie jak w przypadku stosowania gróźb karalnych, a prawo UE w tym zakresie nie powinno być zmieniane. Obecnie trudna do zdefiniowania mowa nienawiści nie jest szczególnie poważną dziedziną przestępczości w rozumieniu w art. 83 ust. 1 TFUE., a katalog przestępstw europejskich dotyczy przestępstw obiektywnie godzących bezpośrednio w życie i wolność obywateli, zagrażających bezpieczeństwu i finansom publicznym.
(Informacja Warsaw Enterprise Institute)